poniedziałek, 8 lipca 2013

osiem


Mijały sekundy, minuty, godziny. Siedziałem na szpitalnym korytarzu przez całą dobę, czekając na tak wiele odpowiedzi, których szukaliśmy wspólnie z jej tatą oraz Fabian'em. Tak, aż dziwne, że nasz topór wojenny został zatopiony, ale sytuacja tego wymagała.
Siedziałem ze spuszczoną głową i nie mogłem w to wszystko uwierzyć. W jednej sekundzie była z nami, broniła nas obojga, a potem.. zniknęła. I bałem się, że już nigdy nie wróci. Teraz, kiedy miałem tak dużą szansę, żeby ją odzyskać. Żeby przeprosić i czekać na wybaczenie, mogło być za późno.
- Fabian, co z nią? - usłyszałem głos Claire, więc momentalnie spojrzałem ku górze. Claire oraz Ann stały przy brunecie, który szybko do nich wstał. Każdy z nich płakał i po ich minie widziałem, że tak samo jak my, próbują znaleźć wyjaśnienie tej całej sytuacji. 
- Jest na sali operacyjnej od godziny. Naczyniak pękł - odpowiedział zachrypniętym głosem przez łzy, które  mu utrudniały mówienie. Z oczu Claire poleciało jeszcze więcej łez. Momentalnie na mnie spojrzała i się do mnie zbliżyła.
- To wszystko Twoja wina, rozumiesz? Po cholerę się tutaj zjawiałeś po tym wszystkim? Po cholerę znowu jej mącisz w głowie? Teraz, kiedy wszystko wróciło do normy, ty znowu wszystko psujesz! - naskoczyła na mnie, a ja poczułem tylko większe wyrzuty sumienia, mimo tego, że się myliła.
- Claire, spokojnie - po raz pierwszy od kilku godzin głos zabrał tata Amelii. Przytulił ją mocno do siebie, a ona bez zastanowienia mocno się w niego wtuliła. 
W moich oczach zebrały się jeszcze większe łzy, kiedy pomyślałem o jej chorobie. Skąd mogłem o tym wiedzieć? Przecież.. przecież kiedy jeszcze byliśmy razem, nie miałem o tym pojęcia. Nie wiedziałem, że ma takie poważne zagrożenie życia. Nie spodziewałem się też takiej informacji wczorajszego wieczoru, kiedy tutaj przyjechaliśmy. Naczyniak wątroby. Nie miałem pojęcia, że tak poważnie to wygląda. Jeden moment i... 
Nie, nawet nie potrafiłem o tym myśleć. To nie może być koniec. To miał być dopiero początek. 
Wstałem z miejsca jak poparzony i ze łzami w oczach, które utrudniały mi widoczność, ruszyłem w kierunku łazienki. Doskonale znałem drogę przez ostatnie niemiłe wspomnienia z tym miejscem, które niekoniecznie skończyły się happy endem. Czy teraz będzie inaczej? Znowu traciłem na to nadzieję. Tak samo jak na wszystko inne. 
Z hukiem zamknąłem za sobą drzwi i podszedłem do lustra, wybuchając jeszcze większym płaczem. Spojrzałem na swoje odbicie. Potargane włosy, które ułożyły się w moją dawną fryzurę czyli tak zwaną grzywkę na bok, do tego czerwone i zmęczone oczy. Tak bardzo teraz siebie nienawidziłem. Nie byłem tutaj, kiedy tego potrzebowała. Nie mogłem jej pomóc, bo tak łatwo odszedłem. 
Pieprz się, Bieber. Nie zasłużyłeś na nią po tym wszystkim.
Wziąłem zamach prawą ręką i nawet nie wiem kiedy uderzyłem mocno pięścią w lustro przede mną, które w jednej sekundzie rozproszyło się w drobnych kawałkach po jasnym pomieszczeniu, tak samo jak moje serce, które poczuło ten sam ból co kilka miesięcy przedtem. 
Łzy nie ustępowały. Usiadłem pod zimną ścianą, czując ból w ręce. Kiedy na nią spojrzałem, krew sączyła się z pokrzywdzonej dłoni, ale nic sobie z tego nie robiłem. To nie miało znaczenia. Nic nie miało znaczenia. Przegrałem. 

- Justin? - spytała Amelia wpatrując się w sufit mojej sypialni.
- Tak, kochanie? - leżałem podparty głową o swoją zgiętą dłoń na białej poduszce i bawiłem się jej włosami, które samoistnie opadały na jej twarz. Odwróciła głowę w moją stronę z tym samym niewinnym wyrazem twarzy co zawsze i delikatnie się uśmiechnęła. 
- Jest tyle dziewczyn, tak samo jak ja, Twoich fanek - zaczęła i spuściła wzrok, a ja już się domyślałem do czego zmierza i pod wspólną kołdrą, położyłem dłoń na jej talii i przyciągnąłem ją do siebie. - Dlaczego wybrałeś mnie? - dokończyła. 
- Dużo razy słyszałaś, że Twój list zrobił na mnie wrażenie..
- Tak - potwierdziła - ale dostajesz takich listów miliony - powiedziała i znowu na mnie spojrzała czekając na wyjaśnienia. Chwyciłem jej dłoń, która leżała poniżej naszych twarzy i splotłem nasze palce razem. 
- Bo Ty zawarłaś w nim wszystko. Ból, podziękowania, wiarę, nadzieję, miłość. Wszystko, co zrobiło na mnie wrażenie i wiedziałem, że muszę coś zrobić. Przeszłaś w życiu tyle, że zwykłe 'follow' na twitter'e tego nie zastąpi. Zasłużyłaś na więcej i wiedziałem, że mogę Ci to dać, po tym co pisałaś i oto jestem - uśmiechnąłem się delikatnie. 

- Wierzę w Ciebie - odpowiedziałem, zaraz po tym jak Amelia siedziała przy kolumnie i płakała przez złe komentarze w jej stronę. Wzięła głowę z mojego torsu i spojrzała na mnie. Chciałem chwycić jej policzek, ale w jej oczach pojawiły się łzy, a zza pleców wyciągnęła swój nadgarstek, z którego sączyła się krew.
- Widzisz? Nie jestem silna, to tylko cholerne pozory. Nigdy nie byłam i nigdy nie będę - podniosła swój ton głosu, kiedy ja wciąż byłem w szoku. Obiecała, że do tego nie wróci. Nie mogłem dopuścić do siebie myśli, jak to ją niszczy psychicznie i jak daleko to zaszło. Za daleko, ale kiedy tylko próbowałem temu zapobiec, było tylko gorzej. Pękłem. Po prostu poczułem jak łzy gromadzą się w moich oczach, jak to bardzo mnie rujnuje. Jej ból, bo tak bardzo mi na niej zależało, a ja nie umiałem jej pomóc. 
- Musisz w siebie uwierzyć, to pierwszy krok do poprawy - zacząłem łagodzić jej nadgarstek - Jesteś wyjątkowa i wiem, że nie ma takiej drugiej wspaniałej osoby na świecie, jaką jesteś ty. Wiedz, że jeśli ty odejdziesz, zabierzesz ze mną pewną część mnie. To nic nie ułatwi, wręcz przeciwnie. Pogorszy to co już teraz nie jest kolorowe. Zniszczy Ciebie, jak i mnie. Spotkaliśmy się i połączyło nas niesamowite uczucie. Nie pozwólmy, żeby ono uciekło, żeby było zniszczone.

Wspomnienia wypełniły moją głowę jak za dotknięciem jakiejś czarodziejskiej różdżki, a razem z nimi więcej łez spłynęło po moim policzku. Miałem tego dość. Chciałem stworzyć z nią nowe wspomnienia, a nie odtwarzać ciągle te same. Chciałem ją obok. Chciałem ją znowu poczuć, jej słodkie usta. Chciałem jej przypomnieć jaka jest piękna, kiedy będzie miała wątpliwości i być przy niej, kiedy tego będzie potrzebować. Byłem samolubny, ale tak bardzo mi na niej zależało. Kochałem ją, nawet kiedy nie było jej obok. Zdawałem sobie sprawę, że mogło być za późno. Przecież jest też Fabian.. W zasadzie nie wiem kim on był, ale działał mi na nerwach i zagradzał mi do niej drogę. Ale to mnie nie zniechęci. Nie pozwolę na to, aby on wygrał. Będę walczył. I tak nie mam już nic więcej do stracenia. 


Wstałem ze swojego miejsca i natychmiastowo ruszyłem w kierunku drzwi. Wyszedłem z łazienki i wróciłem do wszystkich. 
- Co się stało? - podszedł do mnie Josh, którego wcześniej tutaj nie widziałem, a ja zrobiłem zdezorientowaną minę. 
- Nie powinno Cię to obchodzić - odpowiedziałem sucho, chcąc przejść, ale on mnie nie przepuścił. Miałem dość tego idioty, a on jeszcze bardziej działał mi na nerwy. 
- Wiele się zmieniło, kiedy Cię nie było - przypomniał mi.
- Wiem o tym! - warknąłem - Nie musicie wszyscy ciągle mi o tym mówić - podniosłem swój ton głosu zdenerwowany jego postawą. Wszystko mnie irytowało. Byłem zmęczony i jeszcze bardziej agresywny. Wszystko doprowadzało mnie do szału, ale nie mogłem dać wyjść emocjom na zewnątrz, a jednak.. ten chłopak przede mną mi to ułatwiał. 
- Spokojnie, musimy iść do pielęgniarki..
- Nic z Tobą nie muszę - odpowiedziałem szybko.
- Wiem, że między nami było różnie, ale nie możesz odpuścić? Wiesz, że kiedy od niej odszedłeś, to my byliśmy przy niej? Tak, w tym ja. Wiesz, że kilka dni temu broniłem ją przed David'em, bo ten zniszczył mój związek z Claire? Zaryzykowałem, bo wiem, że nie zasłużyła na dłuższe cierpienie. Słuchaj.. - przerwał zmieszany - Wiem, że ją uszczęśliwiałeś mimo tego wszystkiego i nadal trzymam za Was kciuki, bo wiem, że gdzieś w głębi serca nadal Cię kocha..
- Skończ, Josh! - warknęła Claire. - Nie za dużo już zepsułeś? Po co w ogóle tutaj przychodziłeś? Chcesz zniszczyć też Amelii związek z Fabian'em? - zakpiła.
- Nie! Przyszedłem tutaj, bo Amelia jest też moją przyjaciółką i nie, nie chcę niszczyć niczego z Fabianem, ale ja po prostu wiem, że ona nadal kocha Justina. Widzę to jak się zachowuje w towarzystwie jego, a Fabian'a. Wiem jak się Justin teraz czuje. Wiem, że cierpi, tak samo jak ja wtedy, kiedy też ją zraniłem - nie mogłem uwierzyć, że to ten sam Josh co kilka miesięcy temu, który mnie obrażał i ranił Amelię, a teraz mogłem jedynie się przyglądać, bo język uwiązł mi w gardle przez jego zachowanie. 
- Dzięki, stary, ale nie musisz tego robić.. - przerwałem mu. 
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że się poddajesz? Nie ty - skierował się do mnie, nie zwracając uwagi na swoją dziewczynę. Bądź byłą. Nie wiem. W tym momencie byłem zmieszany. 
- Nie poddaję się. Chcę o nią walczyć, tak jak to robiłem wcześniej.
- Och, poważnie? - wtrącił się Fabian - Tylko jakbyś nie zauważył, teraz nie masz o co walczyć - stanął na przeciwko mnie, tak że był mojego wzrostu, a ja zacisnąłem ręce w pięści, zdenerwowany jego zachowaniem. 
- Mam i to z większą motywacją - odparłem groźnie, nie dając mu przewagi. 
- W takim razie jest nas teraz dwóch - odpowiedział tym samym tonem. 
- Brzmi jak wyzwanie..
- Hej, starczy! - Josh zauważył, że atmosfera między nami zaczyna rosnąć i szybko stanął między nami, jednak nasze spojrzenia nie zostały przerwane. Fabian patrzał na mnie tak samo ostro jak sekundę temu, a ja odwzajemniałem mu tym samym. 
Nienawidziłem tego gnoja. Nie za to, że stanął między mną, a Amelią, a za to, że bałem się jak ją traktował. Nie wydawał się dobrym typem człowieka. Raczej takim, który chciał się tylko zabawić lub kładł na dziewczynie rękę za nic. Za zwykłą głupotę lub za niespełnienie jego zachcianek. Podpadł mi i gdyby nie Josh, moja lewa pięść już trafiłaby w jego piękną buźkę. Co z tego, że była zraniona i bolała mnie jak cholera. Ważne, że on by oberwał za to, na co zasłużył.
Gdyby nie mój telefon, napięta atmosfera trwałaby jeszcze przez kilka chwil, ale dzwonek dźwięku w mojej kieszeni wszystko zmienił. Oderwałem wzrok od Fabian'a i szybko przejechałem palcem po ekranie, odbierając połączenie. 
- Słucham? - odpowiedziałem groźnie, zirytowany wszystkim dookoła. 
- Spokojnie, to tylko ja, Alfredo - usłyszałem i nieco się zrelaksowałem, kiedy usłyszałem głos mojego przyjaciela. 
- Co jest, Fredo? - spytałem spokojniej. 
- Dzwonił Scooter i.. 
- Cholera, koncert! - przypomniałem sobie, że dzisiaj wieczorem mieliśmy dać promocyjny koncert mojej nowej płyty, o którym całkowicie zapomniałem. 
- Tak. Mieliśmy być w Los Angeles dzisiaj rano i pyta się gdzie Cię znajdzie, żeby skopać Ci tyłek za to, że znowu go olałeś - sprawił, że cicho się zaśmiałem.
- Typowy Scooter. Musimy to przełożyć, nie dam rady dzisiaj zjawić się w Los Angeles, tym bardziej występować. Wyjaśnię to, ale proszę, ubłagaj go o zmianę daty - mój nastrój od razu się zmienił z agresywnego na opanowany. 
- Ok, nie ma sprawy. A jak ona się czuje? - szybko zmienił temat. 
- Ma operację. Wszystko wyjaśnię Ci, kiedy wrócę do hotelu - powiedziałem, czując na sobie wzrok pozostałych. 
- Ok, na razie - pożegnał się i się rozłączył, kiedy chciałem odpowiedzieć to samo. 
Nie chciałem znowu zawieść fanów, ale nie miałem innego wyjścia. Nie mogłem teraz się tam zjawić. Nie, kiedy ona jest tutaj. Musiałem walczyć. Teraz, kiedy mam taką możliwość i większą motywację. Muszę pokazać wszystkim, że wcale się nie poddałem. Że nadal ją kocham. I wykorzystać właśnie TEN moment. 
- Co? Nie pójdziesz na koncert? Fani będą rozczarowani - zakpił Fabian, co znowu sprowadziło mnie do poprzedniego nastoju.
- Tak cwaniaczysz jakbyś chciał, aby moja pięść znowu spotkała się z Twoją twarzą - warknąłem.
- Starczy! Justin, do pielęgniarki! - warknął Josh i zaprowadził mnie w drugim kierunku, gdzie za wysoką ladą siedziały dwie panie. 
- Przepraszam, ale mamy tutaj rannego - wyjaśnił, a ja wywróciłem oczami.
- Matko, co Ci się stało? - spojrzała na moją dłoń, będąc w szoku.
- Chwila załamania - odpowiedziałem szybko.
- Chodź tutaj - gestem dłoni zabrała mnie za ich ladę i kazała usiąść na krzesełku. 
- Mała ilość sprayu, bandaż i będzie dobrze - zaczęła się brać za swoją pracę, a ja siedziałem skrępowany, niecierpliwiąc się. - Na prawdę Ci zależy na tej dziewczynie, prawda? - spytała, a ja kiwnąłem głową. 
- Kocham ją - odpowiedziałem bez zastanowień. Poczułem lekki dreszcz na mojej zranionej dłoni, kiedy pielęgniarka rozprowadziła tam biały spray. 
- Wiem, moja córka jest Twoją fanką, wszystko mam streszczone - zaśmiałem się krótko. 
- Czy.. czy ona też jej nienawidzi? - spytałem patrząc na nią niepewnie. 
- Nie, spokojnie. Trzymała za Was kciuki, a potem płakała do poduszki, bo wiedziała jak bardzo Cię uszczęśliwiała - oznajmiła, co sprawiło uśmiech na mojej twarzy. 
- Czy możesz jej ode mnie podziękować? 
- Oczywiście - uśmiechnęła się do mnie serdecznie. - Gotowe - dodała po chwili, kiedy moja ręka widniała w białym bandażu.
- Dziękuje - również odwzajemniłem uśmiech i wróciłem do wszystkich. Nie zwracając na nikogo uwagę, usiadłem na swoim starym miejscu i wyciągając swojego iPhone'a, zalogowałem się na twitterze.

'przepraszam, ale nie dam rady pojawić się dzisiaj na scenie. ktoś dla mnie cholernie ważny jest w szpitalu i muszę tutaj być.'

'nie chcę, żebyście czuli się przez to odrzuceni. obiecuję, że kiedy wszystko wróci do normy, wynagrodzę wam to.' 

'nienawidzę tego robić, odwoływać koncertu, jednak teraz albo nigdy. chcę walczyć, tak jak nauczyłem tego was'

'kocham was moje #beliebers' 

Schowałem telefon z powrotem do kieszeni i podszedłem do Josh'a, łapiąc go za ramię. Kiedy chciałem już coś powiedzieć, zobaczyłem lekarza, który wcześniej przyjął Amelię na oddział. Wszyscy jak poparzeni wstali z miejsca i spojrzeli na niego. 
- Godzinę temu zakończyliśmy operację. Amelia właśnie się wybudziła i jest już w swojej sali. Proszę, możecie się z nią zobaczyć. 

____________________________

Znowu musieliście dłużej czekać na rozdział, wybaczcie. ale obiecuję, że w ciągu tygodnia
pojawi się następny, można powiedzieć, że ostatni, ale cii. Na razie nic nie będę zdradzać.
Nie rozpisuję się długo, miłych wakacji, dużej ilości zabawy i takie tam :) 

MYŚLICIE, ŻE CHOROBA AMELII NA ZAWSZE ZNIKNĘŁA? JUSTINOWI SIĘ UDA?

bardzo proszę KAŻDEGO, kto czyta tego bloga o pozostawieniu swojej 
opinii w komentarzu, z góry dziękuje, to dla mnie ważne<3


17 komentarzy:

  1. O.MÓJ.BOŻE!
    To jest zajebiste, i wszystko z perspektywy Justina. WOW! Cudowne!<3
    Nie kończ jeszcze tego opowiadania, proszę chociaż o kilka rozdziałów :) Ale jeśli i tak je skończysz to nie będę miała Ci tego za złe, bo ty także masz swoje życie i musisz się nim w szczególności zajmować :)
    Jedno Ci na koniec powiem, że Twój blog bardzo mi się podoba, fajnie się go czyta i wgl wciągnęła mnie Twoja historia o miłości Justina i Amelii :>
    Czekam na następny rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. jejku normalnie miałam szklanki w oczach niektórymi momentami, mam nadzieję że Amelka i Justin będą razem. uwielbiam to opowiadanie, a fakt że je kończysz.. niezbyt mi się podoba. ale cóż.. życie. mam nadzieję że jeszcze będziesz pisać o Justinie :)

    @drugbieburs

    OdpowiedzUsuń
  3. jgdhawegdshrfhsd w końcu jest! nie mogłam się doczekać *.* co do rozdziału..ach, jest cudowny, ale ten Fabian mnie denerwuje :| mam nadzieję, że Justinowi uda się zdobyć Amelię i że z jej zdrowiem będzie wszystko okej ;)
    Proszę informuj mnie na twitterze o nowych rozdziałach - @_Beeliebers :3

    Kocham Cię, jesteś wspaniała :**

    OdpowiedzUsuń
  4. jejku kocham <3 Fabian mnie strasznie denerwuje, mam nadzieje że między Justinem a Amelią wszystko się ułoży <3
    Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Aah, momentami miałam łzy w oczach. Nie moge się doczekać kolejnego. Trzymam kciuki za Amelie i Justina.

    OdpowiedzUsuń
  6. super.. trochę było smutne .. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ja pie*dolę! ja chyba na prawdę pójdę i przyłożę Claire, Fabianowi i wszystkim tym którzy są przeciwko Jamelii NA PRAWDĘ. biedny Justin.... przytuliłabym go mocno i nie puszczała dopóki wszystko nie wróci do normy. wgl to nie była jego wina, to wszystko. to Amelia go odrzuciła ugh... jestem na nią baaaaardzo zła. mam nadzieję, że wszystko się ułoży, oby. to opowiadanie trzeba by było pokazać wszystkim beliebers. właśnie tak jak Amelia czuje się Selena kiedy ją hejtują. właśnie tak jak Justin tutaj czuje się ten Justin w realu. to na prawdę jest przykre. czekam na nn @swaggyjusteen

    OdpowiedzUsuń
  8. wspaniały rozdział. Miałam łzy w oczach!
    Trzymam kciuki z Amelię i Justina, mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, że wszystko się ułoży.
    Proszę, nie kończ tego opowiadania, jeszcze nie teraz :<
    Wspaniale piszesz i przysięgam, że dla mnie Twoje opowiadanie jest najlepsze ze wszystkich. Dziękuję, że wgl mimo wszystko chce Ci się tutaj wchodzić i pisać dla nas. Kochamy Cię <3
    miłych wakacji :3 wypoczywaj kochana. <3
    @xoPaulaoxXD

    OdpowiedzUsuń
  9. Omg, Amelia musi być z Justinem! Muszą być razem, musi się wszystko ułożyć!
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Jak to już ma być koniec to oczywiście z happy endem ? :)
    @Solumss

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak mi szkod Justina, jak go tak wszyscy odpychają od siebie i od Amelii ;( Biedny Justin...Cudny rozdział kochana :**** Normalnie również mam łzy w oczach ;o Juss jest taki opiekuńczy i zaradny.Trudno jest teraz znaleźć takiego faceta jak on. Na miejscu Amelii mimo wszystko wybrałabm Justina ;) W Fabianie nadal mi coś nie pasuje. xd I ej no! !! Nie rób sobie jaj ;p To nie może być ostatni rozdział, no chyba że planujesz kontynuację, to wtedy może to być ostatni.xd

    OdpowiedzUsuń
  11. Przez większość czasu starałam się nie popłakać, a na koniec i tak się rozryczałam -.-' No nic. Cudowny rozdział! Nie mogę doczekać się następnego, szkoda, że już kończysz to opowiadanie :c No i bardzo, bardzo chcę już zobaczyć co wymyśliłaś :D
    Miłych wakacji misiaku<3
    -Kiinia

    OdpowiedzUsuń
  12. Przez większość czasu starałam się nie popłakać, a na koniec i tak się rozryczałam -.-' No nic. Cudowny rozdział! Nie mogę doczekać się następnego, szkoda, że już kończysz to opowiadanie :c No i bardzo, bardzo chcę już zobaczyć co wymyśliłaś :D
    Miłych wakacji misiaku<3
    -Kiinia

    OdpowiedzUsuń
  13. W niektórych momentach poryczałam się jak małe dziecko. To opowiadanie jest jednym z najlepszych jakie czytałam. Na każdy rozdział czekam z niecierpliwością.
    Mam nadzieję, że między Amelią, a Justinem się ułoży. Ten Fabian, z każdym kolejnym rozdziałem, wkurza mnie coraz bardziej.
    Chcesz zakończyć opowiadanie ? Szkoda, bo jest naprawdę dobre, no ale to twój wybór. My nie powinniśmy na ciebie naciskać, bo wtedy będziesz pisać na siłę, a takie rozdziały są pisane na odczep się i są do dupy.
    Nie będę się rozpisywać.
    Czekam na nn i życzę weny na kolejny rozdział :)
    @flawlessjusten

    OdpowiedzUsuń
  14. ona musi być z Justinem,a Fabian to jakaś ciota,hehehe
    świetny blog!

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudowne*-*
    Ta choroba musi zniknąć. Oby teraz było dobrze.
    a ten Fabian.... kretyn niech idzie się utopić XD
    Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  16. Justin powinien przywalić porządnie temu Fabianowi, bo niby uszczęśliwia Amelie a jest w nim coś podejrzanego.
    buziaki, Paula :**

    OdpowiedzUsuń
  17. uff jak dobrze, że operacja dobrze się skończyła, kamień spadł mi z serca. Po za tym przeczytałam wszystkie dotychczas opublikowane rozdziały i naprawdę uważam, że twoje opowiadanie jest świetne :)

    PS: Weź coś zrób z Fabianem, bo go nie lubię haha

    OdpowiedzUsuń