niedziela, 16 czerwca 2013

siedem


Mój żołądek obrócił się o 180 stopni, kiedy tylko zobaczyłam treść wiadomości. Zablokowałam telefon i odłożyłam go na miejsce, czując na sobie spojrzenie Fabian'a. Spojrzałam w jego stronę i nie myliłam się. Jego wzrok domagał się wyjaśnień, a ja poczułem silniejszy ucisk w żołądku. 
Miałam mętlik w głowie. Nie wiedziałam czy to zignorować, czy zareagować. Nie umiałam sobie odpowiedzieć, czy czuję to samo. Nagle wszystko dookoła zawirowało, łącznie z moimi myślami. Próbowałam skupić się na Fabian'ie, gdzie tak naprawdę myślami byłam daleko przy Justinie. Przypomniałam sobie naszą ostatnią rozmowę. To, jak wielki ból mu zadałam. To, jak bardzo go zraniłam. To, jak bardzo cierpiałam, mimo tego, że nie dałam tego po sobie poznać. Tęskniłam, ale próbowałam zapomnieć. Chciałam zacząć od nowa i po części mi się udało, ale teraz.. teraz tak jakby wszystko wróciło. Jakby alkoholik napił się kropli wódki i wraca od tego momentu, gdzie skończył, tak ja zaczynam od momentu rozstania. Zaczynam od momentu, kiedy miłość do niego była czymś nieziemskim, kiedy nikt nie mógł jej zastąpić. Wracam do momentu, kiedy on był moim światem, ale nie wiedziałam czy słusznie. 
Nasi goście wyczuli niezręczną atmosferę, która zapanowała w pomieszczeniu i usłyszałam jak George odkłada sztućce na talerz, a ja zamrugałam kilka razy i skrępowana napiłam się szklanki wody. 
- Pojutrze jest impreza w Hyster, wpadniecie? - zapytał brat mojego chłopaka, który dopiero teraz odsunął ode mnie wzrok. 
- Tak, z chęcią - odpowiedział nie pytając mnie o zdanie, a ja już wiedziałam, że nasza najbliższa rozmowa nie będzie należała do najmilszych. 

* * * 

- Dziękujemy bardzo za zaproszenie - powiedziała Ann stojąc przy drzwiach z wielkim uśmiechem na twarzy. 
- Do zobaczenia wkrótce - pożegnałam się z nią całusem w policzek.
- W którą stronę idziesz? - spytał ją George, stojący obok niej.
- Greenpoint - powiedziała nazwę naszej dzielnicy.
- Odprowadzę Cię - zaproponował nasz nowy towarzysz, a ja wiedziałam, że wieczorem koniecznie musiałam do niej zadzwonić po małe szczegóły na temat ich znajomości. Pożegnałam się z chłopakiem uściskiem i kilka sekund później nasi goście byli już za framugą drzwi, a ja przekręciłam zamek, nie spodziewając się już nikogo więcej. 
Kiedy tylko się odwróciłam, Fabian stał przede mną wpatrzony we mnie. 
- Dlaczego on do Ciebie pisze? - zapytał od razu. 
- Nie wiem - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Amelia..
- Poważnie, Fabian - uniosłam się - Zapomniałam o nim, tak? Nie masz o co się denerwować. To, że napisał co napisał, nie znaczy że muszę mu odpisywać, czy że czuję to samo. Zapomnij o tym - wyjaśniłam szybko, nie chcąc dłużej drążyć tego tematu i się z nim kłócić. Chciałam przejść obok niego, kiedy on złapał mnie w pasie i spojrzał na mnie. 
- Nie pozwolę mu znowu Cię skrzywdzić, rozumiesz? - powiedział, a ja kiwnęłam niechętnie głową, czując dziwne wyrzuty sumienia. Zbliżył się do mnie i złożył na moich ustach krótki pocałunek, kiedy ja starałam się nie dać po sobie poznać, że coś jest nie tak. - Kocham Cię - szepnął mi do ucha, składając pocałunki przy mojej szyi. Znowu nie odpowiedziałam tym samym, nawet teraz, kiedy mogłam zapobiec jego zazdrości, czy złości. Nie umiałam. 

* dwa dni później *

/ JUSTIN / 

- Co chcesz na obiad? Naleśniki z nutellą i bitą śmietaną czy może krewetki w białym winie? - spytał mnie Alfredo, który leżał na moim wygodnym, hotelowym łóżku, trzymając w ręce menu restauracji.
- Nie mam ochoty - odpowiedziałem zmarnowany, siedząc na krańcu łóżka ze schyloną głową.
- Stary, od wczoraj nic nie jadłeś. Nie bądź głupi - odpowiedział mi szybko. - Patrz! Mają duże ciasto czekoladowe! Kuszące, prawda? - szybko zareagował entuzjastycznie, ale mnie dzisiaj nawet to nie ruszało.
Minęły dwa dni odkąd wysłałem jej wiadomość. Dwa dni odkąd jestem w Nowym Jorku, błąkając się bez celu. Myślałem,że tutaj przyjadę i będzie tak pięknie? Że będzie na mnie czekała, jakby nic nigdy się nie stało? Głupi idiota. Przecież ona ma swoje życie. Przecież może być szczęśliwsza beze mnie. Chciała zapomnieć i może to jej tak dobrze wychodzi, dlatego milczy. Dlatego nie otrzymałem odpowiedzi, czy tak trudno mi ją znaleźć. Wszystko jest o wiele trudniejsze niż myślałem, że będzie dwa dni temu. Żyłem z optymistycznym nastawieniem, które teraz w zupełności ze mnie uleciało.
Usłyszałem westchnięcie mojego przyjaciela, który rzucił menu na łóżko.
- Chcesz wrócić do Los Angeles? - spytał z troską w głosie.
- Nie, nie chcę się poddawać - odpowiedziałem wciąż patrząc w pusty punkt przede mną.
- W takim razie ja nie pozwolę Ci siedzieć na tym wygodnym łóżku cały dzień. Musisz się ruszyć! - poczułem jak materac się unosi, co oznaczało tylko, że Alfredo się ruszył z miejsca. Już po chwili stał przede mną, a ja patrzyłem na niego jak na idiotę. - Nie patrz się tak. Ruszaj się.
- Fredo, co ty..
- Zamknij się i chodź - przerwał mi, a ja tylko niechętnie przewróciłem oczami i ruszyłem za nim. Po drodze chwyciłem jeszcze granatowego fullcap'a, w który ostatnio się zaopatrzyłem i założyłem go na głowę. Sięgnąłem jeszcze po czarne, duże okulary, które przydadzą się nie tylko w słoneczny dzień, ale także jako dobry kamuflaż i opuściliśmy nasz pokój.
Nie miałem pojęcia, gdzie Alfredo nas ciągnie, ale bałem się pytać. Był piątek wieczór i wątpię, żeby to był tylko zwykły spacer po dzielnicach Nowego Jorku. Nie wydawało mi się także, że mam coś do powiedzenia w tym momencie, czy do najmniejszego sprzeciwu. Maszerowałem za nim grzecznie, nie zadając pytań, a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech i niemal mogłem sobie wyobrazić jak w tym momencie sobie gratuluje w myślach, że dokonał swojego celu, wyciągając mnie z zimnego pokoju.


Przejechałam usta czerwoną pomadką, starając się nie wyjechać za kontury moich ust, kiedy poczułam na swojej talii silne, męskie dłonie. Podskoczyłam przestraszona, w tym samym czasie tracąc kontrolę nad wykonywaną czynnością.
- Fabian, idioto! - krzyknęłam zdesperowana, patrząc na swoją twarz, gdzie górną wargą istniał widoczny ślad mojej nieostrożności. 
Mój chłopak szybko obrócił mnie w swoją stronę. Miał na sobie czarną podkoszulkę na krótki rękaw, która miała dekolt w kształcie litery V. Do tego dobrał zwykłe dżinsy zwężane ku dole oraz czarne conversy. Jego włosy wyglądały tak jak codziennie. Były lekko ścięte przy bokach i wywijały się na wszystkie strony, ale to dodawało mu tylko uroku, a jego brązowe oczy wpatrywały się teraz w moje. Stał tylko kilka centymetrów ode mnie. Czułam jego oddech przy swoim nosie, ze względu na to, że był odrobinę wyższy. 
- I tak jesteś piękna - skomentował i zbliżył swoje wargi do mojej szyi, pozostawiając tam małe pocałunki.
- Fabian.. - szepnęłam. - Chyba powinniśmy już iść, spóźnimy się - powiedziałam, a on ani na milimetr się ode mnie nie odsunął.
- George może zaczekać - odpowiedział i ponowił swoją czynność. Mój oddech szybko stał się nierównomierny i poczułam dreszcze na całym ciele, kiedy włożył swoje zimne dłonie pod moją kusą, łososiową bluzkę na ramiączkach, która sięgała mi tylko do pępka, a do tego dobrałam przecierane spodenki z wyższym stanem, aby zasłoniły część mojego brzucha. 
Jego pocałunku się pogłębiały, ale zanim zrobił kolejny krok, położyłam rękę na jego torsie i większą siłą, oddaliłam go od siebie.
- Czas na nas - przypomniałam mu, a na jego twarz wkroczył smutny grymas. Uśmiechnęłam się triumfalnie i cmoknęłam go w policzek, po czym poprawiłam swoją bluzkę, w lustrze na szybko poprawiłam swoje usta czerwoną pomadką i ruszyłam do wyjścia. Przed drzwiami założyłam na swoje stopy rude, płaskie sandały i wzięłam swoją kremową, małą torebkę, którą zawiesiłam na ramię. Poprawiłam jeszcze włosy, które leżały swobodnie na moich ramionach i wyszłam za drzwi mieszkania, zamykając je na klucz. 

Skakałam na środku parkietu do jednej z piosenek Rihanny, którą już wcześniej słyszałam w radiu kilka dni temu. Fabian był obok mnie, trzymając mnie w pasie i pokazując wszystkim dookoła, że jesteśmy razem. Czułam na sobie wzrok innych osób, ale skupiałam całą swoją uwagę na swoim chłopaku i ruchach, aby się nie zachwiać. Drinki, które przed chwilą spożyłam, dodawały mi tylko odwagi i energii, a nastrój od razu stawał się lepszy. 
Piosenka się skończyła, a ja pociągnęłam Fabiana w stronę baru. Moje nogi odmawiały posłuszeństwa. Po 3 godzinach na parkiecie miałam zdecydowanie dość. Usiadłam obok Ann i George'a, który się do niego czarująco uśmiechał. Mój chłopak poprosił dla nas dwa drinki, jednak ja szybko mu przerwałam.
- Ja dziękuje, nie mam już ochoty - powiedziałam szybko, a on tylko kiwnął głową i nie dokończył zamówienia, patrząc na mnie z troską.
- Chcesz jechać do domu? - niemal krzyczał, abym usłyszała jego słowa, jednak wyczułam w jego głosie troskę.
- Nie, pójdę się tylko przewietrzyć - odpowiedział, wstając z miejsca. 
- Czekaj - ledwo go słyszałam, ale nie zareagowałam, bo poczułam jak on łapie mnie za rękę i idzie za mną. 
Czułam jak mi duszno i jak ledwo łapie oddech. Wszystko dookoła mnie wirowało i gdyby nie silna dłoń Fabiana, już dawno potknęłabym się o kogoś tańczącego na parkiecie. Ledwo doszłam do drzwi wejściowych i pchnęłam się. Kiedy zimna woń wieczornego powietrza uderzyła w moją twarz, od razu poczułam się lepiej. 
Skręciłam w lewo, widząc wciąż czekających ludzi, którzy mimo późnej godziny, czekali na swoją kolej, aby wejść do środka. Fabian złapał moją dłoń mocniej, przechodząc obok mnie. 
Kiedy znaleźliśmy się kilkanaście metrów za klubem, wciąż było słychać muzykę, jednak już o nieco ciszej. Chciałam usiąść na ławce po naszej prawej stronie, kiedy mocno się z kimś zderzyłam. Poznawałam te perfumy, które momentalnie wypełniły moją głowę wszelkimi wspomnieniami. 
Uniosłam głowę i zobaczyłam te same brązowe oczy przepełnione szczęściem. Te same brązowe oczy, które pozostawiłam kilka miesięcy temu w celu zapomnienia, jednak nie wiedziałam, że to wszystko może tak szybko wrócić.

/ JUSTIN /

- Amelia.. - szepnąłem widząc te same brązowe oczy, w które ostatnio miałem okazję spojrzeć kilka miesięcy temu.
Nie mogłem uwierzyć w to, że ją widzę. Że to ta dziewczyna stoi właśnie przede mną. Była taka piękna i kiedyś cała moja. Nie zmieniła się od naszego ostatniego spotkania. Może jej włosy były odrobinę dłuższe, a jej nogi szczuplejsze, ale robiła na mnie takie samo wrażenie, jak kilka miesięcy temu.
Dziewczyna nie zdążyła nic powiedzieć, bo jej towarzysz szybko wyciągnął przede mną swoją rękę.
- Fabian - powiedział zdenerwowany, a ja uścisnąłem jego dłoń, jednak od razu poczułem ból, kiedy za mocno ją uścisnął i wiedziałem, że to nie przypadek, a robił to specjalnie. Spojrzałem na niego zdziwiony, a na jego twarzy widniała gniew. - Po cholerę do niej piszesz? - naskoczył na mnie i już wiedziałem, że ta rozmowa nie będzie należeć do miłych.
- Po cholerę interesujesz się nieswoimi sprawami - odpowiedziałem zirytowany, a on wykręcił szybko moją rękę, na co poczułem natychmiastowy ból, ale nie dałem mu wygrać i szybko przesunąłem swoją nogę, tak że on się o nią potknął. Uwolniłem się z jego uścisku, a jego prawa pięść szybko znalazła się na mojej twarzy. Syknąłem z bólu, czując jak prawa część twarzy niemiłosiernie mnie piecze, ale szybko oddałem mu tym samym, przyciskając go do ściany.
- Przestańcie! - usłyszałem zdesperowany głos Amelii. Odwróciłem się, aby na nią spojrzeć. Płakała, a ja nie mogłem jej w tym momencie pomóc, bo kiedy chciałem do niej podejść, zostałem zaatakowany przez swojego przeciwnika ciosem w brzuch. Zgiąłem się w pół, nie mając siły na cokolwiek, aby mu oddać. Aby pokazać, że mi zależy.
Zebrałem siły i podszedłem do niego, dając cios w twarz, przez co z jego nosa zaczęła sączyć się krew, a potem walnąłem mu z kolanka w brzuch, przez co usłyszałem jak trudno łapie oddech.
- Stop - głos Amelii był słaby i szybko stanęła między nami. Poczułem jak z całych sił próbuje mnie powstrzymać, ale z każdą sekundą jej uścisk na moim torsie malał. Po chwili brunetka tylko spuściła głowę. Słyszałem jej ciężki oddech, a po chwili nie czułem już jej dotyku. Zsunęła się w dół. W ostatnim momencie złapałem ją, aby nie upadła na zimny chodnik. Szybko zareagowałem, widząc opadającą ją w dół. Złapałem ją w pół, aby powstrzymać ją przed upadkiem na zimny chodnik i zamarłem, kiedy jej oczy były zamknięte. Czułem, jakbym stracił swoją szansę. Czułem pustkę, jakby ona zniknęła na zawsze, ale tak nie może być. Nie zostawiła mnie. Proszę.. 

________________________________________________

dzień dobry (: rozdział pisałam przez kilka dni, bo nie wiedziałam jak dobrze ująć ostatnią scenę
i wybaczcie mi wszelkie błędy, pomyłki czy złe określenia, ale przyznam, że scenę walki piszę
po raz drugi i nie mam w tym wprawy, ale obiecuję poprawę :) 

Jak zareagowaliście na końcówkę opowiadania? Myślicie, że Amelia wróci do opowiadania? 

CZEKAM NA SZCZERE OPINIE, PROSZĘ

PONOWNIE CHCIAŁAM WAS ZAPROSIĆ NA NOWE OPOWIADANIE
hope you like it

KWESTIA ORGANIZACYJNA. jeśli zmieniacie swoje nazwy tt, a dalej chcecie być
informowani, zostawcie komentarz z nazwą w zakładce 'YOU', z góry dziękuje :)

10 komentarzy:

  1. Cudowny rozdzial. Nareszcie sie znow spotkali afzbbaab. Oby nic powaznego sie Amelii nie stalo :( A Fabian mnie wkurzyl, ugh

    OdpowiedzUsuń
  2. woww, cudowny! Justin pobił Fabiana, łał - super! Koniec pełen zaskakujący emocji - lubie to! czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały rozdział. Mam nadzieję, że z Amelią będzie okej. Jeej, w końcu Justin spotkał Amelię. <3 a Fabian trochę przegiął :c

    OdpowiedzUsuń
  4. WOW :o naprawdę podobał mi się rozdział. końcówka taka trzymająca w napięciu i chyba jestem tu jedyną, która jest team Fabian XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Niesamowity rozdział! Czekam już z niecierpliwością na kolejny.:-)

    Kakao_16

    OdpowiedzUsuń
  6. Wolę żeby była z Fabianem

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudo*_*
    Liczę na to, że nic poważnego jej się nie stanie.
    Tak przeczuwałam, że w tym rozdziale spotka Justin'a.
    I w sumie to chcę, żeby ze sobą porozmawiali czy coś, nie lubię Fabian'a XDDD
    Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaczełam czytać to od wczoraj i fjeiwufou ♥
    Genialne opowiadanie! JA chce już następny rozdział, chce żeby Amelia była z Justinem, chcę żeby wyleczyła nowotwora.
    Nienawidzę Fabiana, grr..
    Czekam na nn! :)
    @Solumss

    OdpowiedzUsuń
  9. na prawdę mam ochotę jej przyłożyć. a najbardziej to Fabianowi. Justin już wrócił. on może już sobie iść. -.- ugh nie lubię go. mam nadzieję, że nic poważnego jej nie jest i porozmawia z Justinem i jeśli nie chce d niego wrócić to niech chociaż przeprosi. hmm.. to pierwsze opowiadanie w którym winię dziewczynę Justina.. powiem, że taka zmiana jest bardzo przyjemna ;P czekam na nn z niecierpliwością :) @swaggyjusteen

    OdpowiedzUsuń
  10. Jest po 4 w nocy, a ja już od co najmniej 5 godzin czytam Twoje opowiadanie. Zaczęłam od bohaterów, a skończyłam na tym rozdziale i nadal nie mogę wyjść z podziwu! Dziewczyno! Ty masz niesamowity talent! <3 Począwszy od prologu, z każdym rozdziałem to opowiadanie coraz bardzie się rozkręcało, a ja leżąc w łóżku i czytając to nie mogłam uwierzyć w to.co się działo! W każdym rozdziale tyle emocji! Kiedy Amelia całowała się z Justinem i gdy on prawił jej komplementy, aż mi w brzuchu zaczęło tak ściskać, coraz to kolejny rozdział, a ja coraz bardziej pragnęłam, aby byli razem ;) Nie każdy potrafi pisać w taki sposób, aby wciągnąć czytelnika. Twoje rozdziały czyta się z taką łatwością i lekkością, że kiedy zaczynasz czytać pierwsze zdanie, to nagle jest już koniec notki ;o Z rozdziału na rozdział rozwijasz się, i nie mówię tutaj broń boże, że na początku było źle, po prostu ostatnie rozdziały są coraz.dojrzalsze i widać, że się rozwijasz ;> Czuć, że lubisz pisać i przychodzi Ci to z łatwością, nie zawsze, ale jednak.xd Mimo, że Fabian nic na razie nie.zrobił nie lubię go, może coś kombinuje,a może i nie, wszystko niedługo się wyjaśni. I to jest takie słodkie jak Justin nadal.zabiega o jek względy *_*

    OdpowiedzUsuń