Zamieszałam drewnianą łyżką sos
pomidorowy, który przygotowywałam do swojej lasagne szykowanej dla reszty
współlokatorów, kiedy przerwał mi dzwonek do drzwi.
-
Cholera – jęknęłam pod nosem i oparłam łyżkę o czarną patelnię, po czym
ruszyłam pędem do drzwi. Otworzyłam je przekręcając klucz w zamku i ujrzałam
swojego przyjaciela z wielkim uśmiechem na twarzy.
-
Hej – Josh przywitał się entuzjastycznie i przytulił mnie na powitanie, a ja
szybko odwzajemniłam uścisk i wpuściłam go do środka. – Claire ma być dopiero
za pół godziny, bo miała wejść jeszcze do sklepu po jakieś drobiazgi –
wyjaśniłam mu.
-
Wiem, ale pomyślałem, że przyda Ci się dodatkowa para rąk do robienia obiadu,
więc jestem – odpowiedział z szyderczym uśmiechem na twarzy i ruszył w stronę kuchni.
-
Skąd wiedziałeś, że to ja dzisiaj szykuje posiłek? – spytał zainteresowana i
usiadłam na blacie, kiedy on podszedł do mojego sosu.
-
Jest piątek, zawsze to robisz właśnie w ten dzień – wyjaśnił, a ja przewróciłam oczami w odpowiedzi.
Jeszcze kilka miesięcy wyzywałam
tego chłopaka w myślach za to, że jest z moją przyjaciółką. Miałam mu za złe
to, co zrobił mi w przeszłości. Widziałam w nim tylko i wyłącznie tego samego
dupka i idiotę sprzed lat, nie zauważając, że on od dawna już taki nie jest. Od
kilkunastu tygodni mogłam go nazwać swoim przyjacielem i nie bałam się tego
powiedzieć na głos. Wiedziałam, że mogę na niego liczyć, a jedyne co było
między nami to przyjaźń i nowy początek. Jedynym naszym celem było odbudowanie
tego, co schrzaniliśmy w przeszłości i zapomnienie o tym, a cieszenie się tym,
co było teraz.
Już
miałam coś powiedzieć, kiedy mój telefon dał sygnał nowej wiadomości, a ja
wyciągnęłam rękę w jego kierunku nie ruszając się z miejsca i szybko go
odblokowałam.
‘Gotowa
na koncert? Będę po Ciebie za godzinę, F.’
Uśmiechnęłam
się pod nosem na wspomnienie o dzisiejszym wieczorze z poznanym przeze mnie
chłopakiem i zabrałam się za pisanie odpowiedzi, ale w tym samym czasie
poczułam na sobie wzrok swojego przyjaciela.
-
Co? – spytałam patrząc na niego, a on nadal mi się przyglądał.
-
To coś specjalnego? – zapytał, a ja zrobiłam minę nie wiedząc o co chodzi.
-
Co masz na myśli? – odpowiedziałam pytaniem i odłożyłam telefon na blat, nie
odpisując na wcześniejszą wiadomość.
-
Szczerzysz się do ekranu gorzej niż Ann, kiedy ujrzy nowe pary szpilek –
oznajmił, na co ja się zaśmiałam, żeby tylko ukryć rumieńce pojawiające się na
moich policzkach.
-
To nic takiego – powiedziałam po chwili, ale on nie ustąpił i wciąż się we mnie
wpatrywał, czekając na rozwinięcie mojej wypowiedzi. – Przestaniesz? Czuję się
jakbyś mi wiercił dziurę w głowie – zakpiłam i sięgnęłam ponownie po telefon,
żeby odpowiedzieć na wcześniejszą wiadomość i spróbować zignorować swojego
przyjaciela.
-
Amy – on jako jedyny używał do mnie takiego zdrobnienia i robił to rzadko, więc
odwróciłam niechętnie głowę w jego stronę i westchnęłam głośno.
-
Nie masz się o co martwić, zaufaj mi – próbowałam go przekonać, ale wiedziałam,
że on nie odpuści. Nie należał do ludzi, którzy się szybko poddawali, ale
walczyli o to, czego pragnęli i to często mnie w nim denerwowało, bo przed tym
człowiekiem nic nie dało się ukryć.
-
Dopiero udało Ci się podnieść z tego wszystkiego co było między Tobą, a
Justinem, a widzę, że ten chłopak to nie zwykły znajomy, bo uśmiechasz się tak
samo jak na myśl o Bieber’e. Nie chcę, żebyś znowu przechodziła przez to samo.
–
-
Możemy nie rozmawiać o mnie i Justinie? – poprosiłam.
-
Nie, dopóki mi nie odpowiesz czy to między tobą, a tym.. – spojrzałam na niego
wymownie, nie chcąc aby kończył tego zdania – a Twoim nowym przyjacielem. To
coś poważnego? – poprawił się.
-
Nie. Idziemy tylko na koncert – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-
Jasne i może to, że jutro rano będę miał całe streszczenie wieczoru jak to
przypadkowo na siebie spojrzeliście i wymienialiście ze sobą ślinę to tylko
moja wyobraźnia? – zakpił.
-
Ugh, jesteś okropny! – skomentowałam i zeskoczyłam z blatu. – Idę się przebrać.
-
Może Ci doradzić czy założyć różową czy fioletową bluzkę? To przecież dla Ciebie
sprawa życia i śmierci! – powiedział przejętym, piskliwym głosem.
-
Oj, koniecznie! I zapisz mnie jeszcze do fryzjera, bo przecież nie mogę wyjść w
tym czymś na głowie – przerzuciłam
włosami do tyłu naśladując go, na co oboje wybuchliśmy śmiechem. Po chwili
obróciłam się na pięcie i weszłam do swojego pokoju.
Podeszłam
do szafy i wyciągnęłam z niej czarne rurki, białą, luźną podkoszulkę, która
była z bardzo cienkiego materiału, po czym narzuciłam na siebie wybrane rzeczy.
Na stopy założyłam czarne, krótkie oficerki z ćwiekami, a na ramiona zarzuciłam
jeszcze czarną skórę, w której podwinęłam rękawy do łokci.
Wyszłam
z pokoju i wróciłam do swojego gościa, który rozmawiał już z kimś w kuchni.
Kiedy tam weszłam, ujrzałam Ann, której wzrok od razu powędrował w moją stronę,
ilustrując mnie dokładnie.
-
Ło, a pani gdzie się wybiera? – spytała mnie zaciekawiona.
-
Idzie na randkę – odpowiedział za mnie Josh i uśmiechnął się triumfalnie, a ja
wzięłam do ręki poduszkę i cisnęłam ją w jego stronę. Mój przyjaciel zdążył się
odsunąć, jednak poduszka uderzyła w patelnię, rozpryskując małą część sosu się
w niej znajdującego. Błękitna koszulka mojego przyjaciela stała się teraz w
czerwone cętki, a ja się głośno zaśmiałam razem z Ann.
-
To za karę – wytknęłam w jego stronę język, a on uśmiechnął się do mnie
sztucznie i zaczął iść w moją stronę. Zanim zdążyłam się zorientować co
planuje, był już przy mnie. – Odejdź ode mnie – powiedziałam cofając się do
tyłu, ale on był coraz bliżej i jego czyny były szybsze niż sądziłam, bo już po
chwili złapał mnie mocno tuląc do siebie, tak że czułam jak mocno do niego
przylegam.
Próbowałam
się bronić, ale on nie dawał za wygraną i dopiero po chwili odstawił mnie na
podłogę z triumfalnym uśmiechem na twarzy. Spojrzałam na swoją jasną bluzkę,
która miała pozostawiony ślad, jak na odzieży Josh’a.
-
Nienawidzę Cię – skomentowałam patrząc na niego złowrogo, a on się głośno
zaśmiał.
-
Nieprawda, kochanie. Ty mnie kochasz – odgryzł mi.
-
Nie, wcale nie – szybko odpowiedziałam.
-
Aww, słodko byście razem wyglądali – usłyszałam głos Ann z kuchni, patrząc na
Josh’a i niemal poczułam jak robi się pomiędzy nami niezręcznie.
Poczułam
się dziwnie, bo to wszystko było dla nas przeszłością. Mieliśmy taką okazję,
ale on to zepsuł i pomimo tego, że nie miałam mu tego za złe, poczułam się
niezręcznie w jego towarzystwie. Po raz pierwszy od bardzo dawna.
Odchrząknęłam
i bez słowa wróciłam do swojego pokoju, zostawiając go w salonie. Nie czułam
nic do niego. Kochałam go, ale jako brata. Wiedziałam, że był szczęśliwy z
Claire i nie chciałam, aby to się zmieniło, ale te słowa zabrzmiały dziwnie i
sprawiły, że napięcie między nami wróciło.
-
Justin, już czas – powiedział w moją stronę Scooter, który wszedł do mojego
pokoju. Niechętnie wstałem z łóżka i wyminąłem go w drzwiach, kierując się w
stronę głównego wyjścia z hotelu.
Przebywałem
obecnie w Londynie, gdzie miało się odbyć kilka wywiadów i spotkań z fanami ze
względu na promowanie akustycznej płyty. Poświęciłem temu trochę czasu i zaangażowania.
Dzięki muzyce mogłem uciec od tego wszystkiego co się działo dookoła mnie,
jednak nie do końca mogłem zapomnieć. Podczas każdej piosenki widziałem jej
twarz przed sobą. Słyszałem jej słowa pochwały, kiedy pierwszy raz słyszała mój
album ‘Believe’, słyszałem jej ciche nucenie tych piosenek pod nosem, a ja
specjalnie wybrałem takie, które odgrywały specjalną rolę w moim sercu.
Specjalnie wybierałem takie, które mi o niej przypominałem, jakbym chciał
przyswoić sobie jeszcze więcej bólu zanim od niego uciekać. Nie potrafiłem
uciec przed czymś, co mnie uszczęśliwiało. Może teraz nie było najlepiej, może
to wszystko już nigdy nie wróci, ale nie umiałem się tak po prostu poddać.
Walczyłem, ale jeszcze sam nie wiedziałem o co.
Wyszedłem
na zimne powietrze i usłyszałem od razu dźwięki migawek aparatu i kilkoro ludzi
niemal na mnie wpadało, aby tylko zrobić mi kilka zdjęć. Moja złość
automatycznie się zwiększyła, a ja schyliłem głowę jeszcze bardziej, aby tylko
nie dać im tej satysfakcji.
Już
zamykałem drzwi od czarnego vana, kiedy usłyszałem głosy zza drzwi.
- Amelia Ci się już
znudziła czy może płaciłeś jej za mało za udawanie miłości do Ciebie?
- A może po prostu nie
mogła wytrzymać z Twoim ego?
- Cholerny gówniarz, który
myśli, że ma wszystko.
Zacisnąłem
ręce w pięści i niemal poczułem jak moja twarz robi się czerwona od złości
przez ich słowa. Wiedziałem, że robią to tylko po to, aby mnie skompromitować i
mieć o czym pisać, ale to bolało i nie chciałem ponownie siedzieć w miejscu,
kiedy coś takiego działo się dookoła mnie.
Wyskoczyłem
jak poparzony z samochodu i rzuciłem się w jego kierunku.
-
Co powiedziałeś? Co do jasnej cholery powiedziałeś? – krzyknąłem w jego
kierunku, a w czasie złapał mnie jeden z ochroniarzy i przycisnął w klatce
piersiowej, abym wrócił do samochodu. – Pierdol się pieprzony idioto! –
powiedziałem zdenerwowany.
-
Justin, do auta, już – powiedział do mnie Moshe, ale ja wciąż słyszałem głupie
wyzwiska za moimi plecami.
-
Wracaj do Ameryki gdzie Twoje miejsce!
-
Jestem z Kanady, idioto! – warknąłem i wsiadłem z powrotem do swojego vana,
gdzie siedział już Scooter.
-
Zwariowałeś? Dałeś im to, czego dokładnie chcieli – powiedział zdenerwowany.
-
Miałem im na to pozwolić? Miałem udawać, że to nie miało miejsca? – spytałem
wciąż podniesionym tonem.
-
Tak – odpowiedział stanowczo.
-
Żebym jak zwykle wyszedł na tego idealnego, młodego chłopaka, który musi być
cały czas uśmiechnięty? Wybacz, skończyłem z tym – oznajmiłem pewny swojego
zdania i odwróciłem głowę w drogą stronę nie mając ochoty na kłótnie z nim.
* * *
-
I say "You are all I want tonight" I say "You are all I
need" my world it turns to see your smile you're giving me a reason,
reason, reason you're giving me a reason, reason, reason – Wesley z Emblem3
śpiewał refren jednej z ich piosenki, a ja razem z Fabianem staliśmy pod sceną
i kołysaliśmy się do jej melodii, a pod nosem podśpiewałam słowa, których
wcześniej się nauczyłam.
Chłopacy
byli w środku występu, a ja poczułam jak robi mi się duszno i zaczyna mi
brakować oddechu. Przypomniałam sobie o wcześniejszych zaleceniach lekarza, że
przebywaniu w dużej ilości ludzi może mieć właśnie takie skutki i może to się
skończyć osłabieniem.
-
Przepraszam, muszę się przewietrzyć – szepnęłam słabo w kierunku Fabiana i przecisnęłam
się przez ludzi stojących dookoła, starając się nie stracić równowagi. Weszłam
po schodach do góry i pchnęłam ciężkie drzwi, aby znaleźć się na zewnątrz.
Kiedy
poczułam na swojej skórze zimne powietrze, poczułam ulgę. Wzięłam kilka
głębszych oddechów i usiadłam na zimnym murku, co pomogło mi wrócić do
normalnego stanu życia.
-
Coś się stało? – usłyszałam głos swojego przyjaciela, który położył swoją dłoń
na moim ramieniu.
-
Nie, ja po prostu źle się poczułam – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-
Wyglądasz blado – zauważył zmartwionym tonem. – Chcesz jechać do domu?
-
Nie, Fabian, to naprawdę nic takiego – nie chciałam mu mówić o chorobie, którą
miałam. Nie chciałam go martwić, a może nie ufałam mu jeszcze na tyle, aby
zwierzać mu się z osobistych problemów? Wolałam, aby pozostało to na razie na
swoim miejscu. Tak będzie lepiej dla mnie, dla niego, dla naszej znajomości.
Może zatrzymywał mnie strach, że kiedy się dowie, ucieknie. Kto chciałby mieć
coś wspólnego z dziewczyną, która ma nowotwór? Kto chciałby słuchać jej
narzekań? Wyczekiwać z nią dnia, kiedy tylko naczyniak może pęknąć i wszystko
się może skończyć? Wiedzieli o tym tylko najbliżsi i niech tak pozostanie.
-
Jesteś pewna? – upewnił się.
-
Tak, po prostu zrobiło mi się duszno, naprawdę dużo osób jest w środku –
zauważyłam starając się mówić normalnym tonem głosu.
-
Tak, to prawda, ale nie dziwmy się. Chłopacy są niesamowici i mają cudowną
energię – skomentował. – Może przejdziemy się na spacer?
-
Z chęcią – odpowiedziałam bez zastanowienia, wiedząc że więcej świeżego
powietrza może mi tylko pomóc, a nie odwrotnie. Pomimo tego, że temperatura nie
była najwyższa, a ja zaczęłam żałować, że narzuciłam na siebie tylko skórę, mój
oddech się poprawił i czułam jak wszystko powoli wraca do normy.
Zaczynałam
się czuć niekomfortowo w jego towarzystwie. Chciałam na niego spojrzeć, na jego
oświetloną twarz przez pobliskie latarnie, ale nie chciałam, aby źle to
odebrał. Spacerowaliśmy w ciszy, a ja próbowałam się powtrzymać od uśmiechu,
który samoistnie wkradał się na moją twarz. Czy czułam się szczęśliwa? Nie
wiem. Prawie go nie znałam i bałam się zaryzykować. Bałam się mu zaufać, bo
czułam strach, że on może to jedynie wykorzystać.
Przypomniało
mi się moje pierwsze spotkanie z Justinem. Zachowywałam się tak samo. Byłam tak
samo skrępowana jak w tym momencie, jednak z Bieber’em szybko udało nam się
odnaleźć wspólny język i szybko znaleźliśmy sposób, aby się lepiej poznać i aby
zapobiec krępującej ciszy, a teraz tak nie było.
Nie
powinnam teraz o tym myśleć. Czułam jak łzy gromadzą się w moich oczach pod
wpływem wspomnienia tamtego dnia. Kiedy ujrzałam jego uśmiech z takiego bliska,
kiedy on spełnił moje marzenie, kiedy po prostu był.
Szybko
odwróciłam głowę w drugą stronę, żeby tylko nie pokazać mu prawdziwych emocji,
a on od razu zauważył, że coś jest nie tak.
-
Amelia, spójrz na mnie – poprosił swoim
melodyjnym głosem. Dyskretnie otarłam pojedynczą łzę z policzka i
zwróciłam się w jego stronę. Przyjrzał mi się uważnie, jakby szukał jakiejś
odpowiedzi i bałam się, że o coś zapyta, ale on tylko zbliżył swoje usta do
moich, jednak zanim zdążył wykonać planowany ruch, odwróciłam głowę w drugą
stronę.
-
Przepraszam, ale nie całuję się na pierwszych randkach – powiedziałam szybko
patrząc na niego.
-
A ja nigdy nie przestrzegam zasad – odpowiedział i objął swoją ciepłą dłonią
mój mokry policzek, kciukiem ocierając miejsce, gdzie przed chwilą spłynęła łza
i zbliżył się do mnie. Poczułam jego usta na swoich i pomimo tego, że czułam
potrzebę, aby to zakończyć, nie potrafiłam. Jedną ręką złapałam go z tyłu
głowy, zbliżając się do niego jeszcze bardziej, a drugą położyłam na jego
torsie. Poczułam miłe motylki w brzuchu, ale zarazem tysiące pytań przewinęły
mi się przez myśl i zero odpowiedzi.
Czy
coś do niego czułam? Czy mogłam mu zaufać? Czy faktycznie był dla mnie kimś
więcej jak to dzisiaj zauważył Josh? Jego uśmiech, jego czyny, jego zapach,
jego gesty przyprawiały mnie o ciarki na całym ciele, o miłe uczucie wewnątrz,
ale bałam się znowu zaryzykować. Miałam zacząć od początku i może właśnie on
może być moim lekarstwem, moją ucieczką od przeszłości, ale.. Właśnie, znowu to
cholerne ‘ale’ stawało mi na drodze, aby zaryzykować i spróbować i nie umiałam
z tym walczyć.
Poczułam
jak Fabian się ode mnie odsuwa, a kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam jak
delikatnie się uśmiecha.
-
Przepraszam, ale.. – zaczęłam.
-
Nie, to ja powinienem przeprosić – przerwał mi szybko i uśmiech zniknął z jego
twarzy. – Wiem, że nadal za nim tęsknisz i nie chcę tego psuć, ani nic..
-
Nie – tym razem to ja zareagowałam – Między mną, a nim nic już nie ma, ale.. co
jest między nami?
______________________________________
spieprzyłam ten rozdział po całości. od początku do końca, wybaczcie.
nic nie jest takie jakie powinno być, ale ostatnio tracę chęci nawet do pisania.
co myślicie o pocałunku? czy Fabian zrobił to specjalnie, aby się do niej
zbliżyć czy może faktycznie coś do niej czuje?
czekam na opinię! :)
kochani, z okazji Świąt Wielkanocnych chciałam Wam życzyć wszystkiego
co najlepsze. aby ten czas był dla Was pełen uśmiechu, radości i miłości!
kocham Was <3
Ja obstawiam raczej to pierwsze i w ogóle to super wykorzystany ten motyw akcji między Bieberem, a tym facetem od Paparazzi :D
OdpowiedzUsuńINFORMUJ MNIE O NASTĘPNYM ROZDZIALE :*
ugh!!!! w momencie Justina się popłakałam jak zwykle, ale jak czytam momenty Amelii to mam ochotę jej przyłożyć i to tak raz na zawsze. lol zawsze odbieram wszystko zbyt emocjonalnie ;) @swaggyjusteen
OdpowiedzUsuńRobisz mi mętlik w głowie tymi pytaniami pod rozdziałami czasami, haha :D Bo na początku to było takie 'Aww on ją pocałował!' a teraz, że może faktycznie za tym kryje się coś więcej? No, ale ja poczekam co tez tam wymyślisz :) Najlepszego i dla ciebie miśku, kocham cię <3
OdpowiedzUsuń-Kiinia.
wspaniały rozdział! naprawdę świetnie wykorzystałaś tą akcje z paparazii. przez to pytanie pod rozdziałem już nie wiem co myśleć o Fabianie :o pewnie będzie się jeszcze za tym coś kryło. czekam z niecierpliwością na kolejny. życzę dużo weny i wesołych świąt! <3 @swagonlukey
OdpowiedzUsuńkurcze mam jakies dziwne przeczucie ze Fabian ja wykorzysta
OdpowiedzUsuńrozdzial fajny :)
czekam na nn :]
Na taki rozdział warto czekać. To jest świetne :D Biedny Jus wykańcza się i biedna też ona bo ta choroba-.- Mam nadzieję, że nie zrobisz jakiejś dramy, że ona umrze czy coś wolałabym, żeby cudem z tego wyszła:)
OdpowiedzUsuńczekam na nn<3
Cudowny rozdział! Bardzo mi się podoba. Ciekawi mnie co będzie dalej z Amelią i Justinem. Jejku, nie mogę się doczekać następnego. <3 Wesołych Świąt :3 i czekam na następny z wielką niecierpliwością <3 @xoPaulaoxXD
OdpowiedzUsuńasxkaksxaakaksoo boże to jest cudowne. tak świetnie wszystko opisujesz, zazdroszczę ci ej. mam nadzieję że czwarty rozdział pojawi się szybciej :3
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło. po za tym na blogu http://i-lost-my-dreams.blogspot.com pojawił się 2 rozdział nowej historii, ucieszyłabym się gdybyś przeczytała, a co dopiero skomentowała :3
zostałaś nominowana przeze mnie do The Versatile Blog. zasady znajdziesz u mnie na blogu :3
OdpowiedzUsuńprzeczytałam kilka pierwszych rozdziałów i już wiem, że muszę przeczytać do końca. piszesz super, no po prostu zakochałam się w tym opowiadaniu *.*
OdpowiedzUsuńzapraszam: http://histerycznie.blogspot.com/
Jak ty w ogóle śmiesz powiedzieć, że spieprzyłaś rozdział? Jest na prawdę świetny. Z taką lekkością się go czyta. Nie wiem jaką miałaś jego wizję w głowie, ale wyszedł rewelacyjnie. Nie jestem pewna co do intencji Fabiana. Zobaczymy jak to wszystko się potoczy. {silence-profond}
OdpowiedzUsuńszpilen
Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger Award :) Więcej informacji na moim blogu xx http://i-will-catch-u-if-u-fall-jb.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń