To
samo miejsce, te same korytarze i ludzie dookoła, którzy chwalili nowe dzieło
Justina. Szłam obojętnie wąskim, białym korytarzem, mając na sobie tą samą
sukienkę co tamtego krytycznego wieczoru. Zaglądałam na każdego pokoju, który
mijałam, sama nie wiedząc czego szukając. Doszłam w końcu do garderoby Justina.
Nie czując kompletnie nic, chciałam wejść do środka, będąc pewna, że zamiast
Justina jest tam Fabian, ale sama nie umiałam sobie odpowiedzieć dlaczego.
- Co Cię łączy z Amelią? –
usłyszałam z danego pokoju i głośny śmiech Fabiana odbił się na każdej ze
ścian, jak i w moich uszach. Nie ruszałam się, ale słuchałam z zainteresowaniem
dalszej konwersacji z moim przyjacielem jak i nieznanym mi do tej pory głosem.
- Stary, mówisz poważnie?!
– odparł i niemal mogłam sobie wyobrazić jak przy tym niewyobrażalnie się
uśmiecha. – Ta suka nie jest mnie warta. Rozkocham, sprawię, że mi zaufa, aby
to wykorzystać – cicho zachichotał – A potem zostawię jakby
nigdy nic – podzielił się swoim dopracowanym planem, a ja poczułam jak łzy
gromadzą się w moich oczach. Usłyszałam jeszcze głośne trzaśnięcie, co
oznaczało, że Fabian jak i jego osoba towarzysząca przybili sobie piątki, a ja
nie mogąc dłużej tego słuchać, pobiegłam w innym kierunku, nie zauważając
nawet, że na kogoś wpadam.
- Nie jesteś tego warta –
usłyszałam dobrze znany mi głos. Uniosłam głowę i zobaczyłam te same brązowe
tęczówki wpatrujące się w moje i tą troskę wypisaną na jego twarzy. Nic więcej
nie mówiąc, zbliżył swoje usta do moich, zagłębiając się w słodkim pocałunku.
Nie opierałam się, tylko płakałam, a potem moja rozkosz została momentalnie
przerwana.
-
Amelia – usłyszałam przez sen i niechętnie otworzyłam oczy przestraszona. Przed
sobą zobaczyłam siedzącego na moim łóżku Fabiana, co mnie jeszcze bardziej
przeraziło.
-
Hej, co ty tutaj robisz? – spytałam podnosząc się do pozycji siedzącej, nawet
nie myśląc jak wyglądam po kolejnym koszmarze tej nocy, tylko patrząc na niego
czekając na odpowiedź. On jednak mi jej nie udzielił, a przysunął swoją prawą
dłoń do mojego policzka. W jego oczach widziałam troskę i strach. Po chwili
jego kciuk dotknął mojego ciepłego policzka i starł z niego pojedynczą łzę,
która nawet nie wiem kiedy tam się pojawiła.
-
Co Ci się śniło? – spytał z troską w głosie.
-
Zwykłe głupoty – odpowiedziałam obojętnie, kiedy on cofnął swoją dłoń, nie
przestając na mnie patrzeć.
-
To nie wygląda jak głupoty, Amelia – nie odpuszczał.
-
Po prostu miałam mały koszmar, zapomnij – poprosiłam i kiedy chciałam wstać z
łóżka i spuściłam już nogi na jasny dywan, on mnie zatrzymał łapiąc mnie za
dłoń.
-
Mam zapomnieć o widoku płaczącej dziewczyny i nic z tym nie robić? – spytał, a
kiedy zorientował się, że chciałam kiwnąć głową, ponownie się odezwał. – Nie ma
mowy. Martwię się o Ciebie.
-
Nie musisz – szybko zaprzeczyłam. – A teraz naprawdę mi powiedz co tutaj
robisz, bo zaczynam się martwić o swoją prywatną przestrzeń – powiedziałam, a
on cicho zachichotał, co było dobrym znakiem, że chociaż na chwilę odpuści daną
sprawę.
-
Wpuścił mnie niejaki Josh – wytłumaczył szybko.
-
No jasne – skomentowałam, na co on ponownie się uśmiechnął. – Nie zrobił Ci
żadnego kazania na nasz temat? Nie pytał jakby miał napisać całą księgę na nasz
temat? – zapytałam.
-
A powinien?
-
Właśnie tego bym się po nim spodziewała.
-
Nic takiego nie miało miejsca, spokojnie – odpowiedział, a ja w tym momencie
wstałam ze swojego łóżka, jednak nie zdążyłam ujść daleko, bo on szybko złapał
mnie za dłonie i przyciągnął do siebie, tak że stanęłam między jego kolanami i
lekko się uśmiechnęłam na jego ruch. Położył swoje zimne dłonie na moich
biodrach, powodując ciarki na całym moim ciele, a ja oplotłam swoje dłonie
wokół jego szyi. – Nie jesteś nawet ciekawa dlaczego się tutaj pojawiłem o tej
porze? – spytał zadziornie.
-
Niech to będzie niespodzianką – odpowiedziałam z uśmiechem, a on pociągnął moje
dłonie w dół, tak aby moja twarz znalazła się na wysokości jego i cmoknął mnie
w policzek, nie wiedząc czy może sobie pozwolić na więcej. Poczułam jak moje
policzki się rumienią, co wywołało większy uśmiech na jego twarzy. – Ale
będziesz mi musiał pomóc się ubrać – szybko zareagowałam i wytknęłam język w
jego stronę.
-
Z przyjemnością – powiedział cwaniacko, poruszając brwiami, na co dostał ode
mnie kuksa w bok.
-
Nie to miałam na myśli – szybko się wybroniłam, a na jego twarzy pojawił się
jeszcze większy uśmiech. Szybko od niego odeszłam i ruszyłam do swojej szafy.
Wyciągnęłam z niej dżinsowe, wytarte spodenki, a na drugim wieszaku czarne
legginsy i uniosłam je do góry.
-
Spodenki – skomentował, więc odłożyłam legginsy do szafy i tym razem
wyciągnęłam z niej błękitną koszulę na bez rękawów, która była lekko
prześwitująca oraz kremową, luźną bluzkę na rękaw ¾, w którą zaopatrzyłam się
tydzień temu na zakupach z dziewczynami. – Bluzka – kiwnęłam tylko głową i
zamknęłam szafę, wcześniej wyciągając z niej jeszcze czystą bieliznę i czarne,
krótkie conversy.
-
Daj mi minutę.
/ JUSTIN /
Siedziałem w naszym prywatnym
samolocie, nie zwracając uwagi na to co się działo dookoła. Na Ryan’a, który
jak zwykle opowiadał swoje żarty reszcie obsadzie. Na Alfredo, którego głośny
śmiech roznosił się po wszystkich kątach, nawet na skupionego Scooter’a, który
miał do załatwienia ostatnie kwestie dotyczące mojej nadchodzącej trasy.
Spojrzałem przez okno, skąd już
widziałem pierwsze zarysy tego wielkiego miasta. Nowy Jork. Opierałem się, żeby
się tutaj znaleźć. Starałem się wymyślić wszystko co możliwe, żeby tylko znowu
się tutaj nie znaleźć. Nie dlatego, że bałem się ją spotkać, ale dlatego, że
teraz kiedy mogłem być w tym mieście, nie mogę znowu zobaczyć jej cudownego,
czarującego uśmiechu. Nie mogę poczuć jej słodkich ust na swoich, a jedyne co
mnie zatrzymuje w tym mieście przez te 2 dni to kwestie biznesowe.
Przed oczami miałem ten dzień, kiedy
się poznaliśmy. Ten moment, kiedy leciałem tym samolotem, a na ekranie mojego
laptopa czytałem list od niej. Ten moment, kiedy na jednej z ulic Nowego Jorku,
spotkałem swojego anioła, który nauczył mnie jak latać. Te nerwy, jak ją
znajdę, co jej powiem, a los wszystko zrobił za nas. Chociaż raz był po mojej
stronie i nie przeszkadzał nam w wykonaniu tego pierwszego kroku, który tak
wiele zmienił.
‘ZAWSZE będę Cię bronić
niezależnie od sytuacji, niezależnie od tego jak źle będzie w moim życiu.’ Gdzie się podziała ta obietnica, którą
mi złożyłaś tamtego cholernego dnia w dniu przeczytania listu? Gdzie się
podziały te puste słowa, które tak bardzo zamieszkały w moim sercu? One odeszły
razem z Tobą. Straciłem nie tylko jedną ze swoich Belieber, ale straciłem
dziewczynę, która zrobiła dla mnie i mojego serca tak wiele. Zmieniła moje
życie. Wiem, że dzięki Tobie stałem się kimś innym, lepszym. Może inni
spostrzegali we mnie tego ślepo zakochanego nastolatka, który przecież nic nie
wie o miłości, kiedy ja sądziłem całkiem na odwrót. Ty byłaś moim dopełnieniem,
byłaś moim wspólnym mianownikiem. Dziewczyno, bez Ciebie jestem zagubiony.
Przed Twoją miłością, byłem nisko. Upadałem za każdym razem, kiedy coś złego
się działo mi, czy miało wpływ na moją karierę, a potem pojawił się w moim
życiu piękny anioł, który pomógł mi wyjść z tego gówna.
Szkoda,
że ty myślałaś inaczej. Szkoda, że się poddałaś, kiedy ja nadal chciałem
walczyć.
-
Justin, wszystko w porządku? – usłyszałem głos Alfredo, który wyrwał mnie z
myślenia. Mój przyjaciel usiadł naprzeciwko mnie, a ja nawet nie odwróciłem
wzroku od okna.
-
Wszystko ok – odpowiedziałem sucho, kłamiąc. Nic nie było w porządku. Aby tak
było, wystarczyłoby tylko, aby ona wróciła. A to było niemożliwe.
Siedzieliśmy na zielonej trawie w
Central Parku, gdzie Fabian przygotował dla nas mały piknik. Wybrany przez
niego strój idealnie pasował do pogody, jak i warunków. Wielki, słomiany koszyk
leżał po środku naszej dwójki, a w jego wnętrzu znajdowało się kilka kanapek,
czekoladowe przekąski oraz czerwone winogrono. Po drodze zaopatrzyliśmy się
jeszcze w naszą ulubioną kawę ze Starbucks’a i ten poranek mogłam nazwać
idealnym.
Ukradkiem
spojrzałam na chłopaka naprzeciwko mnie, który częstował się przygotowanym
przez siebie posiłkiem. Jego rysy twarzy były delikatnie oświetlane przez
promienie słoneczne, a włosy lekko ułożone w nieładzie. Wciąż nie umiałam sobie
odpowiedzieć na pytanie, co tak naprawdę jest między nami. Od piątkowego
wieczoru omijałam z nim rozmowy. Przez cały wczorajszy dzień ignorowałam jego
telefony, tak samo jak wiadomości czy inne formy komunikacji, a dzisiejszego
poranka on sam pojawił się w moim mieszkaniu, bez zapowiedzi. Czy to miała być
odpowiedź na wszystkie moje wątpliwe pytania czy może kolejna zagadka do
rozwiązania, którą otrzymałam w swoim chorym śnie?
Tak
duży mętlik w głowie, tak mało siły na ogarnięcie go.
Spojrzał
na mnie, na co ja spuściłam wzrok skrępowana i położyłam się na czerwonym kocu.
On zrobił to samo, po czym odwrócił głowę w moją stronę. Przez kilka sekund
obserwowałam jego czekoladowe tęczówki, a on wpatrywał się we mnie z błyskiem w
oku i delikatnym uśmiechem na ustach. Nic nie mówił. Po chwili zbliżył się do
mnie i zanim złączył nasze usta w całość, szybko uniosłam się do góry.
-
Przepraszam, ja po prostu..
-
Nie, rozumiem – powiedział szybko lekko skrępowany.
-
Nie, właśnie nie rozumiesz – odpowiedziałam lekko zdenerwowana, czując jak
wszystkie moje emocje wylatują z wewnątrz. – Od kilku dni próbuje się
dowiedzieć co jest między nami. Próbuje sobie odpowiedzieć na wszystkie pytania
w mojej głowie i wcale mi tego nie ułatwiasz – obwiniłam go, podnosząc ton
swojego głosu. – Po prostu.. – poczułam jak w moich oczach zbierają się łzy. –
Boję się.
-
Nie skrzywdzę Cię – ponownie się do mnie zbliżył, patrząc na mnie swoimi
czekoladowymi oczami.
-
Dlaczego ja? Dlaczego z tych wszystkich dziewczyn śliniących się na Twój widok
na uczelni ty wybrałeś akurat mnie? – spytałam, a po moim policzku spłynęła
pierwsza łza, którą on szybko otarł.
-
Bo nie jesteś jak one. Im zależy tylko na dobrej reputacji. Myślą, że jak się
pokażą u mojego boku to wszyscy zwrócą na nie uwagę. Tylko tego ode mnie
oczekują, a ty.. ty jesteś ich przeciwieństwem. Jesteś delikatna, urocza,
wrażliwa w pozytywnym tego słowa znaczeniu, ale i silna.
-
Tego nie wiesz – szybko zaprzeczyłam, nie zgadzając się z ostatnim słowem,
jakie skierował w moją stronę.
-
Wiem i to bardzo dobrze..
-
Nie, Fabian! – ponownie uniosłam swój głos i wstałam z miejsca. W moich oczach
zebrało się jeszcze więcej łez, a on szybko pojawił się na mojej wysokości. –
Nie rozumiesz, że.. że.. – zająkałam się. – Boję się, że odejdziesz, kiedy
dowiesz się prawdy.
Spojrzał
na mnie przerażony, jednak mimo to, kontynuowałam swoją wypowiedź.
-
Mam nowotwór. W każdej sekundzie może on pęknąć i może nie być dla mnie
ratunku, rozumiesz? Dlatego nie chcę dawać Ci tej pieprzonej nadziei, czy
angażować się w coś, co potem tylko może Cię zranić. Nie mówiłam nic wcześniej,
bo się tego wstydziłam, ale też obawiałam się, że po prostu odejdziesz.. – po
moich policzkach spływały strumienie łez, a on nic nie odpowiedział, ale
zbliżył się do mnie i czule mnie pocałował.
-
Nie odejdę, nigdy. I Tobie też na to nie pozwolę.
* * *
-
Co powiesz na lody? – zaproponował Fabian, kiedy spacerowaliśmy jedną z
bardziej ruchliwych ulic w Nowym Jorku. Przez tłum na chodniku, szłam do niego
wtulona, a on obejmował mnie w pasie, starając się abym nie przewróciła się o
żadnego z przechodniów.
-
Jestem za – odpowiedziałam entuzjastycznie, na co się krótko zaśmiał i cmoknął
czubek mojej głowy.
Czułam
się szczęśliwa. Po raz pierwszy od kilku dni, mogłam się bez wyrzutów
uśmiechnąć i powiedzieć sobie, że na to czekałam tak długo. Ufałam mu. Po
naszej rozmowie w parku nie miałam wątpliwości, a sen pozostawiam tylko mojej
wyobraźni, która wciąż plata mi figle. Najważniejsze było to co było teraz. Ja
i on. Czy byłam zakochana? Może nie teraz, ale kto wie co czas pokaże.
-
Amelia? – usłyszałam znajomy mi głos, jednak dopiero kiedy spojrzałam ku górze,
przypomniałam sobie do kogo on należy. Zauważyłam stojącego przed nami Alfredo,
który miał czarne okulary na nosie, jednak szybko je uniósł, kiedy zobaczył
naszą dwójkę.
-
Hej, Alfredo – odpowiedziałam odchylając się od Fabiana, który nie wiedział co
powiedzieć. – Fabian, to jest Alfredo. Alfredo, Fabian – przedstawiłam ich
sobie i niemal czułam jak niezręczność wkracza między naszą trójkę. Chłopacy
ścisnęli swoje dłonie na powitanie, nie pokazując przy tym żadnych uczuć.
-
Pójdę nam po lody – oznajmił mi Fabian i zanim odszedł, ponownie ucałował mnie
w czubek głowy, a ja odpowiedziałam krótkim uśmiechem i spojrzałam w kierunku
Floresa.
-
To Twój nowy chłopak? – spytał jak gdyby nigdy nic.
-
Co robisz w Nowym Jorku? – zignorowałam jego pytanie.
-
Sprawy biznesowe – odpowiedział szybko i spojrzał na mnie wymownie, czekając na
moją odpowiedź.
-
Tak – oznajmiłam szybko – I proszę nie dawaj mi teraz kazań jaka to ja jestem
zła, że nie dałam mu kolejnej szansy. Jaki to wielki błąd popełniłam uciekając z
Los Angeles czy zrywając z nim wtedy w szpitalu, bo żadnego z tamtych wydarzeń
nie żałuję. Co się stało to się nie odstanie i jest dobrze tak jak jest –
wytłumaczyłam się.
-
Jest dobrze?! Amelia, czy ty słyszysz co mówisz? – spytał niedowierzając. –
Minęło kilka tygodni od waszego zerwania, a wiesz co się z nim dzieje? On nie
jest tylko załamany, bo Cię stracił. On jest załamany, że nie może Cię
odzyskać. Każdego cholernego dnia słyszę tylko smutne nuty wydobywające się z
jego sypialni i widzę ten smutny grymas na jego twarzy. To dla Ciebie jest
‘wszystko ok?’
Poczułam
wyrzuty sumienia, że to wszystko miało miejsce przez mnie. Kiedyś był dla mnie
idolem. Widok jego smutnego przyprawiał mnie o łzy i miliony wiadomości do
niego, żeby tylko się uśmiechnął, a teraz kiedy mogłam naprawdę coś zdziałać,
nie potrafiłam mu pomóc.
-
Przepraszam, Alfredo..
-
Nie mnie powinnaś przepraszać – szybko mi przerwał.
-
Ale ja i on to już skończona historia – przypomniałam mu.
-
Widzę, że szybko znalazłaś kogoś na jego miejsce – spojrzał w kierunku Fabiana,
który rozmawiał ze sprzedawczynią za ladą.
-
To nie tak. Fabian naprawdę mi pomógł wyjść z tego wszystkiego. To nie tak, że
zapomniałam o Justinie. Za wiele dla mnie zrobił, żeby zapomnieć, ale teraz..
teraz jest po prostu lepiej.
-
Szkoda, że to zadziałało tylko w jedną stronę – szybko skomentował. – Broniłem
Cię, bo myślałem, że robisz dobrze. Pomogłem Ci uciec, bo wiedziałem, że robisz
to z miłości do niego, a teraz kiedy znowu jesteśmy w Nowym Jorku, kiedy widzę,
że on ma tą pieprzoną nadzieję, że wszystko może wrócić, widzę Cię z nowym
chłopakiem. Nie mam nic przeciwko, nie chcę się wtrącać między Wami, ale nie
mogę znieść widoku najlepszego przyjaciela, który ciągle cierpi.
-
Przepraszam, że nie mogę tego zmienić – powiedziałam tylko i w tym samym
momencie podszedł do mnie Fabian wręczając mi wafelek z lodami śmietankowymi. –
Miło było Cię znów zobaczyć – pożegnałam się, a on nic nie odpowiadając, po
prostu odszedł w przeciwnym kierunku.
-
Coś się stało? – spytał mnie Fabian widząc moją minę.
-
Nie, wszystko jest ok – uśmiechnęłam się sztucznie i skosztowałam zimną
przekąskę, którą mnie poczęstował, w głowie mając opisany widok Justina, którego
opisywał Fredo.
Znowu
poczułam wyrzuty sumienia, które gryzą mnie od środka. Znowu poczułam ukłucie w
sercu, ale potem pomyślałam, że to przecież skończone, że teraz jestem tylko ja
i Fabian, mimo tego, że rana po starej miłości wciąż się nie zagoiła. Jedynie
zakryłam ją nowym uczuciem, które z czasem się rozwinie, ale pytaniem jest czy
zdoła zakryć tą starą historię, która przyniosła tak wiele radości, jak i
trosk?
____________________________
znowu spieprzyłam, przepraszam. nie tak to miało wyglądać, ale nie mam
siły już tego zmieniać. egzaminy wyczerpały ze mnie całą energię i siłę i mam
nadzieję, że kolejny rozdział wyjdzie lepiej :)
CZEKAM NA WASZE SZCZERE OPINIE, KTÓRE SĄ DLA MNIE NAJWAŻNIEJSZE!
PRZYPOMINAM, ŻE JEŚLI CHCECIE BYĆ INFORMOWANI TO ZOSTAWIAJCIE
SWOJE TWITTER'Y LUB NUMERY GG TUTAJ - KLIK
xoxo.
Piękny rozdział. <3 Jestem cholernie ciekawa dalszej części i tego jak Amelia postąpi, co z Fabianem i Justinem i wgl. nausifhbaudso <3 nie mogę się doczekać. <3 / @xoPaulaoxXD
OdpowiedzUsuńświetny blog, widzę, że już czwórka, więc muszę jak najszybciej nadrobić XD
OdpowiedzUsuńintryguje mnie postać fabiana, serio.. . taka... inna jak dla mnie. fajnie zakończone tak w ogóle, niie mogę, weź ,zaciekawiłaś mnie, chcę następny! :D
zapraszam na moje nowo zaczęte opowiadanie
zaynscocaine.blogspot.com
i imaginy o 1D. :D
wersonowo.blogspot.com
również liczę na szczerą opinię ;)
Pozdrawiam Xx
Nie zjebałaś i nigdy tego nie zrobiłaś! Rozdział super! Niech już się ta Amelia opamięta, spotka z Justinem i wyjaśnią sobie wszystko, czekam na to :)
OdpowiedzUsuńJedna rzecz, poproszę o następny! :)
O matko, nie wiem co napisac. rozdzial cudowny. nie moge sie doczekac kiedy justin i amelia sie spotkaja. ale fabiana lubie. jak narazie! Duxmzo weny zycze. <3
OdpowiedzUsuńprzeswietny rozdział :) czekam na nowy :]
OdpowiedzUsuń+ mam jakieś dziwne przeczucie że Fabian bardzo skrzywdzić Amelie ale to tylko moje małe domysły
xoxo
-A
o Boże... niech Amelia wróci do Justa, proszę. czekam na NN / laura.
OdpowiedzUsuńwiesz jak płaczę w tej chwili?! przez moment Justina i spotkanie z Fredo myślałam, że się załamię.. czy ona robi to specjalnie czy co? głupia jest czy głupia?! ugh... mam ochotę ją zamordować. świetny rozdział <3333 czekam :* @swaggyjusteen
OdpowiedzUsuńCudowny *-* Myślałam, że się popłaczę, szczerze to myślałam, że jednak nie będzie z tym Fabianem, a jak jeszcze przeczytałam to jak Alfredo przyszedł, to masakra, ona nie może być z tym gościem, ale nie chcę, żeby już od razu była z Jus'em, wolałabym, żeby na razie z nikim nie była. Ale jenyy jak się popłakałam jak on opisywał jak teraz Jus się czuję, masakra. Uwielbiam tego bloga :D
OdpowiedzUsuńCzekam na nn<3
Cudowny *-* Prawie się popłakałam jak Fredo mówił co się dzieje z Justin'em. Nie chcę, żeby Amelia była z tym Fabianem, ale nie chcę, żeby też od razu była z Justin'em. On biedny cierpi a ta już ma innego, phi xD Świetny :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn<3
Nie mów, że spieprzyłaś, bo tak nie jest. Wszystko jest idealne, aż zazdroszczę ci, że potrafisz wszystko tak pięknie opisać. Ile ja bym oddała za taką umiejętność. Co to rozdziału, mam nadzieję, że sen Amelii nie zmieni się w jawę i takie wydarzenie nie będzie miało miejsca. Wydaje mi się, że Amelia i Fabian pasują do siebie idealnie. Nie chciałabym, żeby dziewczyna straciła kolejną osobę, na której jej zależało.
OdpowiedzUsuń{silence-profond}