niedziela, 10 marca 2013

dwa


- 'Cause nothing can ever, ever replace you nothing can make me feel like you do you know there's no one, I can relate to and know we won't find a love that's so true. – śpiewałem słowa, które napisałem kilka minut temu, a w międzyczasie grałem na pianinie smutną muzykę, która sama się układała przy danych słowach.
Piosenka, która oddawała tyle emocji. Oddawała wszystkie moje emocje, które towarzyszyły mi od kilku dni. Czułem tą cholerną pustkę, to cholerne uczucie bezsilności. Nie była zwykłą dziewczyną, nie była zwykłą fanką, której spełniłem największe marzenie. Była przyjaciółką, miłością, nadzieją i wiarą w jednym. Była kimś, kto zmienił moje życie. Moim aniołem, który powiedział mi jak latać, kiedy ja spadałem na sam dół. Moją wiarą i nadzieją w lepsze jutro, w dalsze sukcesy i spełnienie swoich marzeń. Moim natchnieniem do tworzenia tego, w czym czułem się dobry. Próbowałem jej dać wszystko, co tylko mogłem. Teraz jestem zagubiony, bo nie straciłem tylko jej, ale straciłem też ten jeden kawałek, który prowadził mnie do szczęścia.
- I gave you everything, baby, everything I had to give girl, why would you push me away? Lost in confusion, like an illusion you know I'm used to making your day. – kolejne słowa i pojedyncza łza, która spływa po moim policzku. Zamykam oczy i widzę jej uroczy uśmiech. Widzę jej piękne brązowe oczy, które wpatrywały się w moje i czuję jej pocałunek, jakby on nadal trwał. Potem zdaję sobie sprawę, że to tylko moja chora wyobraźnia, że jej tak naprawdę nie ma i znowu łza, która toczy się po moim bladym policzku. Przerywam granie i mam ochotę walnąć głową o ścianę, bo pozwoliłem jej odejść, ale zamiast tego po prostu podchodzę do okna i staczam się w dół, chowając twarz w dłoniach. Pozwalam kolejnym łzom spłynąć po policzku i pozwalam wrócić wspomnieniom.
Nasze pierwsze spotkanie w Nowym Jorku, kiedy w jednym momencie czytałem jej list, a już w następnym mogłem ją poznać, zaprosić do studia i spędzić z nią ten cenny czas. Kolejny dzień, kolejne spotkanie i to początkujące uczucie, które zaczęło się we mnie pojawiać. Pojawia się przyjaźń, ale potem ten uroczy uśmiech, który odebrałem nie jako przyjaciel. Ta delikatna dziewczyna, w której po prostu z dnia na dzień się zakochiwałem. Próbowałem to ukrywać, chować w sobie, aby tylko jej nie stracić, ale nie mogłem jej okłamywać. Prawda, która wyszła na jaw i która przyniosła kolejne cierpienie. Moje obawy stały się rzeczywistością, ale to nie znaczy, że zniknęła wiara. Walczyłem, tak jak uczyłem tego moich fanów i się udało. Pierwszy pocałunek, odwzajemnione uczucie, nawet odległość nie była nas przeszkodą. Nawet to, że kilka dni wcześniej była dla mnie tylko fanką, nie robiło dla nas różnicy. Byliśmy po prostu idealni, a mówili, że to tylko szczenięca miłość, która minie po kilku dniach.
Ona cierpiała, bo mnie kochała, a ja cierpiałem, bo traciłem przez to swoich fanów, ale nie poddaliśmy się, aż do teraz. Bo teraz nie ma już nas i wiem, że to nie wróci, bo ty wybrałaś inną drogę, a ja nie mogę Cię zawrócić, chociaż bardzo bym chciał.
- Justin? – usłyszałem głos swojego przyjaciela, ale nawet nie uniosłem głowy do góry, tylko udawałem jakbym go nie słyszał, jednak to nie poskutkowało, bo po chwili Alfredo był już obok mnie. Nie musiał nawet o nic pytać, bo dokładnie wiedział co jest przyczyną mojego zachowania. – Wiem, że ona była, jest dla Ciebie cholernie ważna, ale musisz zaakceptować jej wybór, Justin. Ona odeszła i nie możesz jej za to winić..
- Ja jej tego nie winię – szybko zaprzeczyłem. – Ja winię siebie, bo nie umiałem jej obronić przed tym atakiem w jej stronę. Siedziałem bezczynnie, jakby było mi to obojętne, a nie zapobiegłem temu – wyjaśniłem brzydząc się każdego słowa, które wypowiedziałem.
- Starałeś się. Próbowałeś ją bronić. Byłeś przy niej, tyle wystarczyło, aby ona poczuła się przy Tobie bezpieczna i aby się dzięki Tobie uśmiechnęła – powiedział w moją stronę łagodnym tonem.
- To nie jest takie łatwe, Alfredo.
- Wiem i nie mogę Cię zmusić, abyś o niej zapomniał, nawet tego nie chcę, ale chcę, abyś zaakceptował tą decyzję i pozwolił jej zacząć od nowa – zawahał się chwilę – bez Ciebie –dokończył, a ja znowu poczułem jak coś we mnie pęka, chociaż wiem, że powiedział właśnie bolesną prawdę, której ja po prostu nie mogłem znieść. 

* * *

            Kolejny dzień na uczelni i kolejny dzień bez niego. Czy umiałam zapomnieć? Nie, ale to nie znaczy, że nie próbowałam. Każdego ranka budziłam się z wyrzutami sumienia, że to nie tak powinno być, ale potem starałam się to odgarnąć z mojej głowy, aby tylko móc na nowo cieszyć się nowym dniem, nowym startem, nowym życiem. Teraz każda chwila była dla mnie cenna. Teraz każdy dzień był dla mnie jakby on byłby tym ostatnim, a codziennie rano po przebudzeniu, dziękowałam Bogu za to, że mogłam się obudzić i ponownie zasmakować tego bólu, kiedy o nim myślę, ale zarazem tego szczęścia, kiedy udaje mi się coś, na co tak długo pracowałam. Taka cholerna monotonność, której nie umiem zmienić, ale dzięki której codziennie chociaż na chwilę mogę się uśmiechnąć.
Spacerowałam korytarzem, szukając sali, gdzie za chwilę miały się odbyć jedne z zajęć, na których to pani miała nam opowiedzieć o bezpieczeństwie i zagrożeniach dla sztuki.
Kiedy moje oczy ujrzały aulę C711, szybko skręciłam w jej kierunku i przekroczyłam dany próg. Sala była prawie pełna, więc tylko rozejrzałam się dookoła, szukając jakiegoś wolnego miejsca, a gdy napotkałam je w piątym rzędzie, bez wahania ruszyłam w jego kierunku.
- Dzień dobry, klaso. Siadajcie – powiedziała starsza kobieta, która wykładała na dany temat. Usiadłam na wolnym krześle, kładąc swój zeszyt na małej desce przed sobą i otworzyłam go, aby zapisać najważniejsze informacje, których dzisiaj nam dostarczy. – Tak jak mówiłam, dzisiejszym tematem będzie bezpieczeństwo i ochrona, jednak to nie będą typowe zajęcia. Zaprosiliśmy na nie naszych studentów prawa, którzy będą nam towarzyszyć w tym oto projekcie – wyjaśniła, a ja od razu rozejrzałam się po sali. Dopiero teraz zauważyłam, że było nas znacznie więcej niż zwykle i wszystko byłoby dobrze, gdybym nie poczuła się dziwnie skrępowana. Nie miałam ochoty na pracę w grupie, chociaż tak naprawdę nie poznałam nikogo ze swojego roku, oprócz paru dziewczyn z zajęć o historii renesansu.
- Dobrze, więc zasady są takie. Dobierzecie się w pary i macie do stworzenia projekt. Uczniowie z mojej grupie będą mieli za zadanie opisanie obrazów, ich wartości i przedstawienia historii, którą od nas otrzymacie, a studenci z prawa muszą zadecydować czy jest on fałszywy czy prawdziwy i przedstawić otrzymaną karę. Coś w stylu zabawy, jednak musicie to wziąć na poważnie, ponieważ razem z panem Harley’em nie zamierzamy brać tego za odpoczynek czy jakieś spotkania towarzyskie, a będziemy to oceniać bardzo dokładnie – wytłumaczyła moja profesor, a ja już miałam ochotę ją wyśmiać za jej genialny pomysł. Ludzie dookoła mnie już zaczynali wzajemnie do siebie podchodzić i prosić o towarzyszenie sobie w tym projekcie, a ja powoli wstałam z miejsca, wiedząc że będzie mi dane odszukanie jakiejś nieśmiałej dziewczyny, z którą to będę skazana zrobić właśnie tą pracę.
Rozejrzałam się po auli, szukając danej mi osoby, ale zanim zdążyłam to zrobić, ktoś zasłonił mi pole widzenia, stając przede mną. Ujrzałam chłopaka, z którym spotkałam się już wcześniej, a który uśmiechał się do mnie nieśmiało.
- Hej – przywitał się entuzjastycznie.
- Cześć – odpowiedziałam obojętnie i nie zapoprzestałam poszukiwań.
- Więc.. widzę, że nadal nie masz partnera – skomentował patrząc na mnie nieśmiało, co sprawiło, że i ja odwróciłam wzrok w jego kierunku.
- Tak, nie należę jakoś do osób, za którymi ustawiają się w kolejce – oznajmiłam zgodnie z prawdą i spojrzałam dyskretnie na trzy dziewczyny stojące za nami, które obserwowały nas z głupimi uśmiechami na twarzy. Fabian odwrócił wzrok w tamtą stronę i zaśmiał się krótko na ten widok.
- Ja z chęcią wykonam ten projekt z Tobą – zaproponował całkiem poważnie, co mnie kompletnie zbiło z tropu. Należał do elity tej szkoły, a ja byłam wręcz mijana na korytarzach tego powodu, że wszyscy brali mnie za byłą Biebera, dla której liczyła się tylko sława i rozgłos.
- Nie potrzebuję litości – skomentowałam szybko patrząc w jego piękne, czekoladowe oczy.
- Nie robię tego z litości. Robię to, bo chcę Ci pomóc – odpowiedział szybko, a ja spuściłam wzrok skrępowana, że tak długo się w niego wpatrywałam.
- Ok – oznajmiłam krótko. – Dzisiaj u mnie o 5? – zaproponowałam.
- Jasne – napisałam na jednej z kartek zeszytu mój adres, po czym ją wyrwałam, podając mu ją. – Dzięki – uśmiechnął się do mnie promiennie, po czym odszedł nie tracąc ze mną kontaktu wzrokowego. Ruszyłam w kierunku wyjścia, czując na sobie jego spojrzenie, a kiedy znalazłam się na korytarzu szkoły, poczułam jak kąciki moich ust samoistnie unoszą się ku górze.
W tym  momencie moja cholerna monotonność, została zniszczona, a zastąpiło ją wydarzenie, które ku mojemu zdziwieniu, przyniosło mi uśmiech na twarzy, ale jedynym pytaniem było: czy słusznie?  


Śniłam. Byłam w ciemnym pomieszczeniu. Stałam na środku i czułam zimne powietrze dookoła. Miałam dreszcze na całym ciele, jednak nie z zimna, a z przerażenia. Czułam jak moje policzki są mokre od łez, a ja czułam tylko tą cholerną bezsilność, która kierowała moim ciałem. Rozejrzałam się dookoła, ale nic nie widziałam. Ciemność i cisza. Potem poczułam zimna dłonie na mojej talii. Nie przeraziłam się, a powoli odwróciłam. Poczułam ten sam zapach perfum i zobaczyłam ten sam cień postaci. Jego blask w oku, jego idealnie postawione włosy i ciepło bijące od jego ciała.
- Amelia.. – szepnął swoim melodyjnym głosem i przybliżył swoje wargi do mojego ucha, co sprawiło dreszcze na całym ciele. – Tęsknie za Tobą – wyszeptał delikatnie muskając moje ucho swoimi wargami, a kiedy się odsunął, zobaczyłam jak z jego oczu wypływają łzy. Nie umiałam odpowiedzieć tego samego. Stałam jak słup, pozwalając mu cierpieć. Nie próbowałam go nawet pocieszyć, a może to dlatego, że bałam się przyznać do tego, że czuję to samo? Bałam się powiedzieć mu, że nadal go kocham, że nadal nie wymazałam tego uczucia, tylko dlatego, że chciałam ruszyć na przód i wiem, że mi się to nie uda, dopóki on jest w moim sercu.
- Amelia! – usłyszałam głośniej i nagle wszystko zniknęło. On zniknął, a ja otworzyłam oczy przerażona i uniosłam się szybko. Wyciągnęłam słuchawki z uszu i podciągnęłam się do góry na swoim łóżku. Wtedy zobaczyłam swoją blond przyjaciółkę w drzwiach. – Masz gościa – poinformowała mnie, ale zanim trafiła do mnie informacja, kędzierzawy chłopak stał już w drzwiach.
- Fabian, hej – przywitałam się szybko wstając z miejsca, co go rozbawiło, bo zaczął się śmiać. – Wybacz, trochę się zdrzemnęłam – wytłumaczyłam się i obciągnęłam swój dłuższy sweter w dół, aby przykryć swój odsłonięty brzuch. Poprawiłam jeszcze spadające pasmo włosów, przeczesując swoje długie włosy ręką do tyłu, a on smutno się uśmiechnął.
- Coś się stało? – spytał, a ja nie wiedziałam o co chodzi.
- Dlaczego tak uważasz? – zapytałam.
- Masz mokre policzki od łez – szybko odpowiedział, a ja samoistnie dotknęłam palcami swoim policzków i jego słowa zostały tylko potwierdzone.
- Oh – wyrwało mi się – przepraszam, miałam zły sen – wyjaśniłam szybko i szybko otarłam nieświadome łzy z policzków i starałam się jakoś doprowadzić do porządku. – To co, zaczynamy? – spytałam, a on tylko kiwnął głową i położył swoją torbę na łóżku. Wzięłam głęboki oddech i wyciągnęłam z szafy wielki, pusty plakat, po czym położyłam go na swojej podłodze.
- Przyniosę nam coś do picia – zaproponowałam i nie czekając na jego odpowiedź, wyszłam z pokoju zostawiając swojego gościa samego.
Nie mogłam usunąć z myśli mojego snu. Cały czas przed oczami miałam Justina, który szeptał mi do ucha. Czułam te same dreszcze, kiedy o tym myślałam. Czułam jego oddech na mojej szyi, a zarazem łzy zbierające się w moim oczu, kiedy przypominałam sobie, że pozwoliłam mu cierpieć. Musiałam zapomnieć, ale nie umiałam. Ten sen był jednym z tych, które miewałam po zerwaniu z tym. Ciągle to samo, jakby moje serce chciało mi przypomnieć o tym, że on nadal zajmuje ważne miejsce w moim życiu i nie pozbędę się tego tak szybko, jakbym chciała. Nie był tylko idolem, był bohaterem, który uratował mnie przed czarną dziurą w życiu i sprawił, że codziennie rano budziłam się z uśmiechem na twarzy, a teraz pomimo starań, nie tak łatwo usunąć go z mojej pamięci. Nie tak łatwo zapomnieć o chłopaku, który zmienił Twoje życie, a przecież miało być lepiej.
- Hej, co to za przystojniak? – z myślenia wyrwał mnie głos Ann, która siedziała na blacie w kuchni.
- Kolega, z którym robię projekt – odpowiedziałam wyciągając z szafki dwie szklanki i nalewając do nich soku pomarańczowego.
- Jesteś pewna, że to tylko kolega ze studiów? – spytała zaciekawiona, a ja spojrzałam na nią ze znakiem zapytania.
- Co masz na myśli? – zapytałam zainteresowana jej przypuszczeniami.
- Nie patrzy na Ciebie jak na koleżankę od projektu – wyjaśniła z zadziornym uśmiechem na twarzy.
- Nie oczekuje od niego niczego więcej – odpowiedziałam pewna swojego zdania.
- Nie możesz się dalej męczyć, Amelia. Wiem, że znowu Ci się śnił – powiedziała ze smutnym tonem, a ja spuściłam głowę, czując jak łzy zbierają się w moim oczach. – Może to właśnie ten chłopak pozwoli Ci zapomnieć. Pozwól mu na to.
- Nie jestem gotowa, Ann – odpowiedziałam szybko.
- Nie jesteś gotowa czy może boisz się, że nikt nie będzie w stanie zastąpić Ci jego? – jej słowa sprawiły, że zaczęłam się tylko wahać nad odpowiedzią i zastanawiać się nad nią w myślach. Taki chłopak jak on jest tylko jeden na świecie i wiem, że byłam tą szczęściarą, która mogła tego zasmakować przez tak długi okres w życiu, a teraz kiedy los postawił mi na drodze młodego, przystojnego człowieka, ja boję się zaryzykować.
Wzięłam dwie szklanki i wróciłam do pokoju, gdzie Fabian siedział na moim łóżku i pisał coś na swoim telefonie. Kiedy mnie zobaczył, uśmiechnął się delikatnie, a ja odwzajemniłam gest i podałam mu pełną szklankę.
- Robisz coś w ten piątek? – spytał nagle, co mnie całkowicie zaskoczyło. Podeszłam do biurka, odstawiając szklankę na nie i odwróciłam się w jego stronę.
- Chyba nie, dlaczego pytasz? – zainteresowałam się.
- Mój przyjaciel ma bilety na Emblem3, którzy będą w jednym z klubów właśnie w ten weekend. Chętna, aby mi towarzyszyć? – spytał, co mnie zaskoczyło, ale też sprawiło, że zaczęłam się wahać.
- Zapraszasz mnie na randkę?
- Tak, chyba można to tak nazwać – odpowiedział i ponownie się uśmiechnął, a ja wręcz przeciwnie.
- Nie potrzebuję litości, już Ci to mówiłam. Nie musisz się mną przejmować, bo nikt na uczelni mnie nie lubi przez moją przeszłość z Bieber’em. Nie musisz udawać, że Ci na mnie zależy, dawać mi nadzieję, a potem zniknąć jak gdyby nigdy nic. Pobawić się moimi uczuciami i zniknąć opowiedzieć kumplom jak to znowu udało Ci się zagrać na uczuciach dziewczyny – wyjaśniłam, a w moich oczach zebrały się łzy. Fabian szybko wstał ze swojego miejsca i podszedł do mnie.
- Serio mnie za takiego uważasz?
- Połowie chłopaków na tej uczelni tylko na tym zależy. Rozkochać, zaliczyć, rzucić.
- Chcę z Tobą wyjść, bo Cię lubię. Nie jesteś dla mnie tą byłą Justina, czy zwykłą zdradziecką suką – zacytował słowa innych, co mnie zabolało po raz kolejny. Codziennie spotykałam się z takimi słowami na korytarzu, tylko dlatego, że chodziłam z Justinem. Powtórka z liceum? Czemu nie. Przecież bycie nieudacznikiem to moje przeznaczenie. – Jesteś dla mnie Amelią ze szpitala. Tą co uciekła z sali i wpadła na mnie, przestraszona o wynikach, które przed chwilą usłyszała. Tą dziewczyną, którą potem spotkałem na uczelni i miałem nadzieję, że na tym nie skończą się nasze przypadkowe spotkania i nie myliłem się. Wiem, że nadal cierpisz, a ja chcę Ci pomóc i proszę Cię o to, abyś mi na to pozwoliła – jego słowa przyprawiły mnie o ciepło na sercu, ale jeszcze większe wahanie co do jego osoby. Spojrzałam w jego brązowe oczy, w których widziałam smutek, ale i ten błysk w oku, proszący o szansę.
- Zgoda – powiedziałam wiedząc z czym wiążą się te słowa. Z zaufaniem, z nadzieją na lepsze jutro, z nową ścieżką przyjaźni, którą właśnie podjęłam. Wciąż nie wiedziałam czy robię dobrze, bo jakąś część mnie chciała, abym to przerwała i zakończyła to, zanim jeszcze nie jest za późno, ale druga część mnie chciała zaryzykować. Chciała spróbować czegoś, na co wcześniej bym się nie odważyła. Chciała dać szansę temu chłopakowi, pomimo tego, że był dla niej obcym, jednak jego słowa sprawiły, że mu wierzyła, że mu ufała, jednak czy nie będzie tego żałować? Tego właśnie była przerażona. Że znowu się zawiedzie. 

__________________________________________

witam przy kolejnym rozdziale. uwielbiam pisać coś na tego bloga. mam wtedy 
niesamowitą energię, a Wasze komentarze i entuzjazm, kiedy piszę o nowym rozdziale
tylko motywują mnie do dalszego pisania, więc bardzo dziękuje za każdy komentarz,
za każde wejście, a jest ich już ponad 20000, a to dla mnie wielkie wyróżnienie.
BARDZO DZIĘKUJE za wszystko! i proszę o szczere opinie na temat tekstu powyżej.
zniosę krytykę, bo dzięki temu mogę widzieć swoje błędy, także nie krępować 
się (: 

uważacie, że dobrze, iż Amelia zaufała Fabianowi? myślicie, że on jej pomoże 
czy tylko zrani? czekam na wasze opinie! (: 



NIE INFORMUJE OSÓB, KTÓRE ZOSTAWIĄ SWOJE
NAZWY TT POD ROZDZIAŁEM, ALE INFORMUJE LUDZI, KTÓRZY
ZOSTAWIĄ KONTAKT ZE SOBĄ POD TYM LINKIEM. Z GÓRY DZIĘKUJE,
BĘDZIE MI SIĘ POTEM LEPIEJ ODNALEŹĆ :) 


11 komentarzy:

  1. Niesamowity ! <3 a jeszcze ta muzyka przy tym dodawała emocje. Wczułam się w to opowiadanie, na prawdę : ) Jesteś genialna. Ja myślę, że dobrze, że Amelia zaufała Fabianowi. Ale przykro mi z powodu Biebera. Z niecierpliwością czekam na następny <3 Mam nadzieję, że kiedyś dostanę jakąś małą dedykację xd i że następny rozdział będzie szybko <3 KOCHAM i POZDRAWIAM :* @xoPaulaoxXD

    OdpowiedzUsuń
  2. Aww, świetny! Muszę się zgodzić z poprzedniczką, świetnie dobrana muzyka. xx Mam nadzieję, że następny dodasz jak najszybciej, kochanie. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem czy da się ten rozdział w jakikolwiek sposób skrytykować. Jest po prostu idealny. Kiedy go czytałam, nie potrafiłam oderwać wzroku od literek ani na sekundę. Sposób, w jaki opisujesz to wszystko, sprawia, że z rozdziału na rozdział coraz bardziej zakochuję się w tej historii. Fabian wydaje się być dobrym chłopakiem, ale nie jestem pewna co do jego intencji. Dowiemy się wszystkiego z czasem. Z niecierpliwością czekam na trzeci rozdział. ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. aż zaparło mi dech ... rozdział jak zwykle świetny, nie jestem pewna co do intencji Fabiana może dlatego, że nadal kibicuje Ameli i Justinowi ... czekam niecierpliwe na kolejną wspaniałą porcję twojej twórczości

    xoxo
    -A

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny *.* Mam nadzieję, że on na pewno nie chcę się nią pobawić:)
    Jestem ciekawa co teraz będzie:) Uwielbiam czytać tego bloga.. sposób w jaki to wszystko opisujesz jest po prostu cudowny:)
    Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  6. napisze Ci coś: a więc rozdział jest zajebisty!;D a co do Fabiana to myślę, że może na początku Amelie przekona do siebie pod różnymi względami a potem wykorzysta. Ale nic pochopnie nie mówię, zobaczymy w następnych rozdział .
    A więc czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieję że on ją zrani a ona wróci do Justina!O to błagam!: D
    Tak a pro po właśnie przeczytałam tamtą serię rozdziałów
    od samego początku do końca.I na ostatnim rozdziale ledwo mi to już szło bo płakałam jak nienormalna.
    Masz talent.Pięknie piszesz!;*
    Ale mam nadzieję że tu będzie tak że Justin się z nią zobaczy i wytrzymają to wszystko i będą razem..proszę.
    Wiem że to może monotonne bo jest tyle opowiadań to takich losach..
    Justin i jakaś dziewczyna i happy end..ale jeżeli piszę się tak dobrze jak to robisz Ty czyta się to z ciekawością i dużymi emocjami.
    Zaskakujesz z każdym rozdziałem...
    No cóż po prostu mam cichą nadzieję że oni się zejdą. ;)
    Czekam z niecierpliwością na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny rozdział :) najbardziej podobał mi się moment Justina i sen :'( coś czuję, że Amelia będzie z Fabianem. on się w niej zakocha, ona będzie myśleć, że też, ale później spotka gdzieś na ulicy Justina, spojrzy mu w oczy i zrozumie, że tylko jego kocha i nikogo innego :) mogłabyś pisać więcej z perspektywy Justina? chciałabym wiedzieć więcej co się u niego dzieje :) czekam @swaggyjusteen

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepraszam, że dopiero teraz komentuje ale dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak zobaczyłam komentrze, że brakuję ode mnie xD
    Rozdział jest cudowny, wspaniały, niesamowity itp...
    Czekam na kolejny ;)
    Pisz częściej prosze!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Niesamowity! Cieszę się, że Amelia zaufała Fabianowi. Nie mogę się doczekać kolejnego. @swagonlukey

    OdpowiedzUsuń
  11. Nareszcie zabrałam się za przeczytanie rozdziału i dobrze bo jest świetny! Plus ciesze się, że mu zaufała mam nadzieję, że dobrze się stało, ale poczekamy - zobaczymy :) z niecierpliwością czekam na nowy ! Love you :*
    -Kiinia.

    OdpowiedzUsuń