niedziela, 20 stycznia 2013

epilog


            Pakowałam swoje rzeczy, które wcześniej przywiózł mi tata do swojej czarnej, niedużej, sportowej torby i starannie wszystko układałam na swoje miejsce.
- Hej – usłyszałam za sobą, a kiedy się odwróciłam zobaczyłam swojego tatę, na którego widok delikatnie się uśmiechnęłam.
- Cześć – przywitałam się z nim.
- Gotowa? – spytał, kiedy podszedł do mojego łóżka, a ja kiwnęłam głową, chcąc jak najszybciej się wydostać z tego miejsca. Wszystkie obrażenia, które poniosłam w wypadku zostały starannie opatrzone przez lekarzy i po 5 dniach spędzonych w tym miejscu, mogłam spokojnie je opuścić.
Nie chciałam tutaj przesiadywać minuty dłużej poprzez wspomnienia z tym miejscem, niekoniecznie związane z wypadkiem. Za każdym razem, kiedy patrzyłam na te drzwi, przez które teraz sama miałam wyjść, widziałam jego wychodzącego. Słyszałam jego słowa, kiedy mnie przepraszał i czułam na nowo te same łzy, które towarzyszyły mi, kiedy mówiłam mu, że to koniec. Przypominała mi się każda chwila z nim spędzona. Próbowałam to ukryć i po prostu uśmiechnąć się mówiąc, że jest dobrze, ale tak naprawdę ukrywałam to jak bardzo za nim tęsknię, jak bardzo cierpię, bo go straciłam. Sama na to pozwoliłam. Sama kazałam mu odejść, wiedząc, że tak będzie dla niego lepiej. Dla jego kariery i jego szczęścia, a tego zawsze chciałam. Uśmiechu na jego twarzy, którego ja niestety nie mogłam mu dać, zabierając mu fanów. Nie zasłużył na ich stratę, a z każdym dniem tracił ich coraz bardziej. Stawałam pomiędzy nimi i dłużej tak nie potrafiłam. Teraz byliśmy wolni, ale czy faktycznie tak się czuję? Nie, czuję tylko większą pustkę w moim sercu, która coraz bardziej się powiększa, ale przecież trzeba unieść głowę do góry i próbować zapomnieć, prawda? Bo jeśli się kogoś kocha, trzeba pozwolić mu odejść.  
Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w kierunku wyjścia, razem z moim tatą, jednak nie zdążyłam opuścić tego niemiłego miejsca, ponieważ do pokoju wszedł mój lekarz z nieciekawą miną na twarzy i papierami w dłoniach.
- Obawiam się, że będziesz musiała rozpakować swoją torbę na jakiś czas – powiedział do mnie stanowczym tonem, a ja tylko zrobiłam pytającą minę, nie wiedząc o czym mówi. Poczułam jak moje serce przyspiesza ze strachu, ale pomimo tego pragnęłam poznać tą prawdę, która nie wydawała się miła.
Mój tata spojrzał raz na mnie, raz na lekarza i po jego minie widziałam, że jest przerażony, tak samo jak ja.
- Wykryliśmy u Ciebie naczyniaka wątroby – poinformował mnie, a ja poczułam jak łzy gromadzą się w moich oczach.
- Co to oznacza? – spytałam bezsilnie.
- To znaczy, że masz nowotwór. Nieznośny, a jednak. Musisz zostać u nas na kilka dni na obserwacji – oznajmił, a po moim policzku spłynęło więcej łez.
Byłam w szoku, a zarazem czułam się bezsilna. Po raz kolejny poczułam tą cholerną bezsilność, to cholerne uczucie, które powinno już zginąć dawno temu. Znowu spadałam na sam dół, kiedy nie zdążyłam jeszcze wspiąć się na wysoką górę, którą postawiło mi życie. Wystarczyła jedna chwila, a ja.. spadłam i nie widziałam nadziei na powstanie i ruszenie dalej, nie tym razem. Teraz czułam, że po prostu wszystko jest skończone, włącznie ze mną.
Wybiegłam z pokoju, nie zwracając nawet uwagi na mojego tatę, który starał się mnie uspokoić. Po prostu biegłam przed siebie, ze łzami w oczach i nawet nie zauważyłam, kiedy się z kimś zderzyłam.
- Przepraszam – wydukałam przez łzy i spojrzałam do góry, gdzie zobaczyłam chłopaka z ciemnymi, kręconymi włosami, który patrzył na mnie swoimi brązowymi oczami.
- Nic się nie stało – uśmiechnął się do mnie delikatnie – wszystko w porządku? – wyczułam troskę w jego głosie, co sprawiło, że jeszcze więcej łez spłynęło po moim policzku.
- A wygląda jakby było? Nic nie jest w porządku! – podniosłam swój ton na niego, zdenerwowana dosłownie wszystkim w tym momencie.
- Amelia! – usłyszałam za sobą dobrze mi znany głos, więc się odwróciłam i po prostu wskoczyłam w ramiona swojego rodzica. On mocno mnie do siebie przytulił i ucałował mnie w czubek  głowy. Nic nie mówił, nie musiał. Wystarczy, że ze mną był.  

__________________________________________________

a więc jest epilog pierwszej części tego opowiadania. pewnie wygłosiłabym teraz
długi monolog, dziękując Wam za wszystko, ale zatrzymam go jeszcze przez chwilę
w mojej głowie :D
druga część opowiadania będzie się toczyć na tym blogu. postanowiłam, że nie ma
sensu zmieniać adresu czy się przenosić, bo skoro tutaj zaczęłam, tutaj też
skończę :3 
nowi bohaterowie i nowy wygląd pojawi się jakoś w nadchodzącym tygodniu,
możliwe że prolog również, a jak na razie zapraszam Was na zwiastun, który
znajduje się TUTAJ :)

NA CZAS OBECNY CHCIAŁAM WAM ZA WSZYSTKO PODZIĘKOWAĆ. TYM,
KTÓRZY SĄ ZE MNĄ OD SAMEGO POCZĄTKU I TYM, KTÓRZY DOŁĄCZYLI
NIEDAWNO. KAŻDY Z WAS ZAJMUJE OGROMNE MIEJSCE W MOIM SERCU,
A WASZE WSPARCIE SPRAWIA, ŻE KAŻDY BEZNADZIEJNY DZIEŃ STAJE SIĘ
O WIELE LEPSZY. KOCHAM WAS <3

do napisania, xx.


10 komentarzy:

  1. Ten epilog rozłożył mnie na łopatki. Nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji.. Mam nadzieję, że w drugiej części opowiadania Amelia pozwoli Justinowi zbliżyć się do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie spodziewałam się, że coś takiego się wydarzy.. Czekam na następny z niecierpliwością , a zwiastun jest po prostu MEGA! <3 nie mogę się doczekać dalszego ciągu. Pozdrawiam : 3 @xoPaulaoxXD

    OdpowiedzUsuń
  3. obejrzałam zwiastun i myślę że przez dłuższy czas nie zobaczymy ich razem. Amelia będzie spędzać czas z Joshem... szkoda że ma raka ;( czekam :) @swaggyjusteen

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny - nic lepszego do głowy mi nie przychodzi. Po prostu WOW <3 Czekam naprawde na część drugą :)
    -Kiinia

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny;D Biedna Amelia.. błagam, żeby ona jeszcze wyzdrowiała czy coś:D Jestem strasznie ciekawa drugiej części :D

    OdpowiedzUsuń
  6. What te fuck? Nowotwór? No to mnie zaskoczyłaś.. Mam nadzieję że dotrzymasz słowa i bohaterowie, prolog i rozdział 1 pojawią się w następnym tygodniu.

    Pozdrawiam, i zapraszam na swojego bloga: http://i-lost-my-dreams.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Ło kurde, ale się porobiło. :c
    Świetny zwiastun! *-*
    @Kitishaaa.

    OdpowiedzUsuń
  8. Na Twoje opowiadanie wpadłam wczoraj zaczęłam czytać dzisiaj wszystko bo wczoraj czytała inne opowiadania.Byłam wczoraj już tak zmęczona całym dniem spędzonym w szkole i wgl a dzisiaj nie mogłam się po prostu oderwać. To co tutaj napisałaś dało mi też dużo do myślenia a mianowicie inaczej spojrzałam na ludzi sławy - każdy oczekuje od nich,aby byli perfekcyjni a to przecież zwykli ludzie jak my, którzy też mają swoje słabości. Ta cała krytyka skierowane w ich stronę przez ludzką zazdrość w wyniku czego cierpią. A co do powiadania było zaskakujące, nieprzewidywalne przez co spędziłam kilka ładnych godz. przy czytaniu tego wszystkiego. Wszystko praktycznie podobało mi się w Twoim opowiadaniu ten zwrot wątku o 180 stopni nigdy nie wiedziałam co mnie czeka w następnym rozdziale. Zdziwiło mnie tylko że tak szybko wróciła jej pamięć a ten epilog przeszłaś samą siebie dziewczyno tego definitywnie się nie spodziewałam ...nowotwór ;(
    Ivy

    OdpowiedzUsuń
  9. chociaż przeczytałam tą część już jakiś czas temu, wciąż zbieram się do napisania komentarza. i nawet teraz, pisząc go, nadal nie wiem, co do końca mam w nim zawrzeć. cały pomysł na historię naprawdę mi się spodobał. wydawać by się mogło, że wcale nie jest oryginalny. no bo mamy zwyczajną dziewczynę z problemami i Justina Biebera, idola milionów dziewczyn na całym świecie. nudne? ty ze standardowego opowiadania zrobiłaś coś niesamowitego. napisałaś historię z wieloma różnymi emocjami (smutek, ból, szczęście, radość) dodając do tego aspekty życia w trudnym społeczeństwie, a także niepełnej rodzinie. twoje opisy, dialogi, kolejne słowa tworzące piękne i spójne zdania, przeniosły mnie (nas) do brudnego Nowego Jorku, w którym życie głównej bohaterki zmienił jeden jedyny list napisany do idola. Amelia musiała i nadal musi radzić sobie z rzeczami, które spotyka każdą nas w rzeczywistości. krytyką, nie akceptacją, wyzwiskami - a to wszystko dlatego, że jej idolem jest Justin Bieber - chłopak, którego inni uczniowie z jej szkoły nie tolerują. poznają się przypadkiem, a ten przypadek sprawił, że połączyło ich coś naprawdę pięknego i kiedy Amelia ma nadzieje, że przynajmniej jej druga rodzina (Beliebers) to zaakceptuje. niestety jest inaczej. ludzie, którym do tej pory mogła zaufać i powiedzieć/napisać wszystko odrzucają ją, bo jest szczęśliwa przy boku swojego idola. Amelia i Justin to para typowo dramatyczna (bynajmniej w moim odczuciu). mają co prawda dużo miłych chwil, pełnych miłości, ciepła, uroku; jednak niestety przewyższają te złe. do tego dochodzi niechęć Scootera do dziewczyny, czy wypadek w wyniku, którego Amelia traci pamięć (na szczęście później ją odzyskuje, jednak i tak nie wraca do Justina). a najgorsze to to, że pojawił się nowotwór.
    i pozwól, że na tym zakończę swój monolog.

    pewnie niewiele zrozumiałaś z tego komentarza. piszę je dość chaotycznie, bo zbyt wiele rzeczy chcę napisać, niekoniecznie w dobrej kolejności :D powtórzę się jeszcze raz: masz naprawdę fenomenalny styl pisania. podoba mi się!

    życzę weny na kolejną część, oraz inne opowiadania. całuski, matrioszkaa! xx

    [chocolattesmile]

    ps. śliczny nagłówek :*

    OdpowiedzUsuń