piątek, 22 czerwca 2012

sześć



- Coś się stało? Ostatnio jesteś jakaś niemrawa – powiedział tata, podczas gdy ja zajadałam się pysznymi naleśnikami zrobionymi przez niego.
- Pokłóciłam się z Justin’em – nie mogłam go dłużej okłamywać. Już za dużo kłamstw skierowałam do niego, nie chciałam, żeby to się znowu powtórzyło.
- Kochanie, tak mi przykro. Wiem, że Ci zależało na tym chłopaku – powiedział z żalem w głosie. Właśnie, zależało mi na nim, w takim razie dlaczego byłam taką idiotką i pozwoliłam, żeby moje marzenie uciekło razem z nim? Marzyłam o tym od dwóch lat, a teraz.. się go pozbyłam. Sama. Nie umiałam sobie tego wytłumaczyć, dlaczego tak postąpiłam, dlaczego to powiedziałam. Może byłam w szoku, bo usłyszałam takie słowa od samego Bieber’a. Może nie byłam gotowa na ponowne szczęście, do którego nie byłam przyzwyczajona. Byłam po prostu głupia.
- Idę się przebrać, bo za chwilę przychodzi Claire i Josh – zmieniłam szybko temat i odłożyłam swój talerzyk do zmywarki.
- Josh Wilden? – spytał niedowierzając, a ja ugryzłam się w język, bo znowu za dużo powiedziałam.
- Tak – odpowiedziałam po chwili.
- Ostatnio gdy o nim mówiłaś, wyzywałaś, jak to bardzo nienawidzisz tego idioty – przypomniał mi, a ja na samo wspomnienie o tym nieszczęsnym wieczorze, zaśmiałam się.
- Nie zmieniłam zdania – powiedziałam przez lekki śmiech – po prostu Claire się z nim spotyka – wyjaśniłam.
- Rozumiem, miłej zabawy. Ja muszę odebrać Twój samochód – pożegnał się ze mną całusem w policzek po czym opuścił nasz apartament. Włożyłam wszystkie brudne naczynia do zmywarki po czym włożyłam tabletkę oraz ustawiłam program na 3 godziny i ruszyłam do pokoju. Zmieniłam swój dres na krótkie, dżinsowe, powycierane na kieszeniach spodenki, do tego dobrałam białą bluzkę w czerwone kwiaty na grubych ramiączkach. W łazience doprowadziłam jeszcze swoje długie, ciemne włosy do porządku, rozczesując je po czym zostawiłam je rozpuszczone. Zdążyłam jeszcze szybko popryskać się swoimi perfumami, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.

* * *

            Minęły dwa tygodnie od naszego ostatniego spotkania, a ja nadal nie umiałem się ogarnąć. Pracę nad Believe, nadal trwały, chociaż powinny się już skończyć kilka dni temu. Moja ekipa bała się, że będzie musiała przesunąć premierę na inną datę, ale ja nie miałem żadnych obaw. Szczerze nie bardzo mnie teraz interesowała praca. Nie chciałem zawieść moich fanów, ale z drugiej strony nie mogłem zebrać sił, żeby znowu wejść do studia i zacząć dalej śpiewać. Nadal nie mogłem się pozbierać. Scooter mi kilka razy mówił, że to tylko zwykłą fanka, ale ja za każdym razem wybuchałem gniewem, kiedy słyszałem to z jego ust. Tłumaczyłem, że ona nie jest tylko zwykłą Belieber. Te kilka dni w Nowym Jorku, dzięki niej, były chwilami, których nie zapomnę do końca życia. Dzięki niej poczułem nowe uczucie. Po raz pierwszy spodobała mi się fanka, której tak wiele zawdzięczam. Te piękne słowa w liście, do którego nadal wracam, ten piękny uśmiech, który towarzyszy mi w każdej sekundzie. Nie umiem o niej zapomnieć. Może to dziwne, ale..
- Justin, czy ty nas w ogóle słuchasz? – z myślenia wyrwał mnie Scooter, który siedział naprzeciwko mnie. Siedzieliśmy w dużej sali konferencyjnej w którym odbywało się spotkanie na temat Believe Tour.
- Mówiliśmy o krajach, które warto odwiedzić. Najpierw Ameryka, potem Europa i kilka miejsc w Azji – wytłumaczył jeszcze raz nasz główny agent, a ja tylko kiwnąłem głową – po koncertach w USA, warto włączyć też Kanadę, przy okazji Justin będzie mógł się zatrzymać w domu. Co do Europy to.. – kontynuował, a ja znowu wyłączyłem się z konferencji i spojrzałem w okno po lewej strony. Nowy Jork. Miasto, które miało ze sobą te wspaniałe wspomnienia, lecz które po ostatnim wydarzeniu, wiązało się z dużym smutkiem.

* * *

- Allie, co powiesz na imprezę 1 czerwca? – spytała moja przyjaciółka siedząc obok Josh’a na moim łóżku.
- W zakończenie roku?– odpowiedziałam pytaniem przeglądając twitter’a na swoim laptopie.
- Tak, u mnie – wyjaśniła, a ja spojrzałam w jej stronę.
- Jasne, będzie co świętować – powiedziałam z uśmiechem i powróciłam do przeglądania nowych tweet’ów.
- Tylko tym razem się od niej nie wymigasz i jeśli Ci coś wypadnie, to mówisz od razu – oznajmiła tak jakby z nutką groźby, a ja się tylko zaśmiałam.
- Dobrze, szefowo – odpowiedziałam i Claire wraz ze swoim chłopakiem, również się zaśmiali.
- A zmieniając temat.. odzywał się? – spytała ostrożnie, a ja przestałam czytać jakiś komentarz od fanki, która zachwycała się nowym teledyskiem Biebs’a i odwróciłam się do niej, mając spuszczoną głowę.
- Nie rozmawiajmy o tym teraz – powiedziałam smutno.
- A kiedy? Kiedy nie będzie przy nas Josh’a? Dlaczego nie możesz mu w końcu zaufać? – usłyszałam stertę pytań skierowanych w moją stronę od mojej przyjaciółki.
- Wiedziałaś, że za nim nie przepadam i nie mam nic przeciwko temu, że jesteście razem. Cieszę się, że jesteś z nim szczęśliwa, ale.. ja nie umiem mu zaufać i pewnie nigdy tego nie zrobię – wyjaśniłam jej trochę wkurzona.
- Dlaczego? – kolejne pytanie, a ja spojrzałam w stronę chłopaka, o którego właśnie się kłóciliśmy. Na jego twarzy widniało zakłopotanie. Nie wiedział co ma powiedzieć, bo dokładnie znał odpowiedź na to pytanie, ale żadne z nas nie było gotowe, żeby powiedzieć o tym zdarzeniu Claire.
- Bo nie zasłużył sobie na to – wyjaśniłam po chwili.
- Czyli co? Czyli za każdym razem, kiedy będziemy się w trójkę spotykać, będziesz taka skryta? Nie będziesz już chciała o niczym porozmawiać? – zapytała zdenerwowana.
- Tak, bo nie mam zamiaru rozmawiać o tym co przeszłam przy nim. Nie mam zamiaru się z nim dzielić żadną informacją, ani żadnym przeżyciem, w moim życiu – powiedziałam, chociaż wiedziałam, że ich krzywdzę. Nie tylko Josh’a, ale także moją przyjaciółką, która teraz, była jego dziewczyną, która stanie w jego obronie. Czasami miałam wrażenie, że przez ten związek, oddalamy się od siebie, a przecież minęły zaledwie dwa tygodnie. Bałam się o naszą przyjaźń, ale też o nią. Bałam się, że on ją skrzywdzi, tak samo jak mnie kilka lat temu.
- Nie musisz tego robić, nie proszę Cię o to, ale nie możemy się chociaż trochę postarać, aby zmienić swoje relacje? Popełniłem w przeszłości błędy, ale to nie znaczy, że ich nie żałuję – po raz pierwszy usłyszałam komentarz z jego ust i od razu, kiedy to powiedział, miałam ochotę wybuchnąć śmiechem.
- Każdy popełnia błędy, ale nie każde można wybaczyć – odpowiedziałam mu i czułam, że jeszcze chwila rozmowy o Josh’u, a wybuchnę gniewem, co się mogło źle skończyć dla naszej przyjaźni z Claire – Nieważne. Skoczę do sklepu po jakąś kawę, będę za jakieś 20 minut – powiedziałam i wzięłam z biurka swoją białą torebkę, pakując do niej swojego BlackBerry – czujcie się jak u siebie – pożegnałam się i opuściłam swój pokój. Założyłam na stopy, swoje czarne, krótkie conversy i wyszłam z apartamentu. Nie miałam ochoty na kłótnie, a zwłaszcza na temat tego chłopaka. Był dla mnie nikim. Nie obchodziło mnie to, że teraz jest chłopakiem mojej najlepszej przyjaciółki, że on się zmienił. Nie miałam zamiaru mu wybaczać, a tym bardziej nie umiałam go nazwać ‘przyjacielem’, bo wiedziałam, że nie zasługuje na takie miano. 

* * *

            Pożegnałem się uprzejmie ze wszystkimi zebranymi w sali, po czym opuściłem wysoki budynek. Sam nie wiedziałem gdzie się wybrać. Miałem w planach mój ulubiony balkon, ale po ostatnim zdarzeniu nie miałem siły tam powracać. Nie miałem siły znowu bić się ze swoimi myślami, znowu cierpieć z powodu przegranej.
            Skręciłem w Madison Avenue i chciałem skręcić do jednej z najlepszych knajpek w tym mieście, kiedy poczułem, że z kimś się zderzyłem ramieniem.
- Przepraszam – powiedziałem odwracając się.
- Nie, to moja wina – usłyszałem ten głos, za którym tak bardzo tęskniłem. Uniosłem głowę i zobaczyłem jej czarne, rozpuszczone włosy, które są rozwiewane przez lekki wiatr, a spod których wystaje jej delikatna twarz. Jej ciemne, duże oczy, wpatrywały się we mnie, tak samo gdy patrzyła na mnie na balkonie. Widziałem w nich ból, ale także szczęście. Nie umiałem tego rozgryźć, nie wiedziałem, co mam powiedzieć, jak zareagować. Tęskniłem za nią, ale po naszym ostatnim spotkaniu, chciałem zapomnieć. Jak głupiec myślałem, że mi się uda, ale to miasto samo w sobie, przypomina mi tylko o niej. O Amelii, która teraz stała przede mną.
- Hej – przywitałem się z lekkim uśmiechem.
- Cześć – odpowiedziała również się uśmiechając – co robisz w Nowym Jorku? – spytała z zaciekawieniem.
- Spotkanie na temat Believe Tour – odpowiedziałem.
- Justin, przepraszam – powiedziała przerywając kilku sekundową ciszę, która potwornie się dłużyła – przepraszam za tamto popołudnie. Nie powinnam tak postąpić, powinnam dać nam szansę, cieszyć się z tego co usłyszałam, a nie Cię skreślać. Nie wiem dlaczego tak postąpiłam, dlaczego to powiedziałam. To było moje spełnienie marzeń, z którego ja zrezygnowałam, przy czym zraniłam Ciebie, jak i samą siebie. Przepraszam – dokończyła i zobaczyłem jak jej się szklą oczy od łez.
- Am, to nie jest Twoja wina. To ja za szybko z tym wyskoczyłem. Znaliśmy się zaledwie kilka dni, a ja już wyskoczyłem z takim wyznaniem. Chciałem być po prostu szczery, ale obawiałem się, że to może się tak skończyć i moje obawy wygrały. To ja wszystko spieprzyłem, bo to ja za szybko Ci o tym powiedziałem – oznajmiłem i zobaczyłem kątem oka, jak po drugiej strony ulicy gromadzą się paparazzi. Świetnie, jeszcze oni są tutaj potrzebni. Akurat teraz, kiedy ja dostałem szansę, żeby wszystko sobie z nią wyjaśnić, żeby ją przeprosić za swoją głupotę.
- Nie, nie mów, że to Twoja wina, bo to nieprawda. Powiedziałeś to, o czym ja bałam się rozmawiać. Przez ten tydzień, który ze sobą spędziliśmy, czułam się naprawdę wyjątkowo, czułam się w końcu doceniona. Byłam wielką szczęściarą, bo Justin Bieber zwrócił na mnie uwagę. Mój idol, moja inspiracja, mój bohater.. – po jej słowach poczułem ogromne ciepło w sercu. Codziennie czytałem różne komplementy ze strony fanów, ale z jej ust, brzmiały one jak komplementy od anioła. Dzięki jej słowom, czułem się jeszcze silniejszy i pewniejszy siebie.
Przerwałem jej wypowiedź, przyciągając ją w pasie do siebie po czym złączyłem nasze usta w jeden pocałunek. Nie byłem pewny jak ona na to zareaguje, ale teraz nie zawracałem sobie tym głowy. Poczułem jak Amelia odwzajemnia pocałunek i splata swoje ręce na mojej szyi. Chciałem zatrzymać tą chwilę, tak abym nigdy się nie dowiedział, co będzie się działo zaraz po tym wydarzeniu. Wiedziałem, że moja towarzyszka nie będzie zadowolona, bo postawiłem ją w trudnej sytuacji i to mnie znowu martwiło. Kiedy miałem szansę, żeby wszystko z nią wyjaśnić, znowu za szybko z czymś postąpiłem.
            Poczułem jak Amelia powoli się ode mnie odrywa, a jej ręce szybko wracają do swojej poprzedniej pozycji.
- Powinienem już to zrobić, kiedy zaprosiłem Cię na balkon – wyznałem z uśmiechem i zobaczyłem jak na jej twarzy pojawiają się rumieńce na policzkach. Pomiędzy nami trwała cisza, która z sekundy na sekundę była coraz bardziej krępująca. Chciałem ją o coś spytać, ale nie chciałem znowu za szybko z czymś wyskoczyć.
- Justin, ja.. mamo, znowu spełniłeś moje marzenie – powiedziała, a pod koniec usłyszałem jej melodyjny śmiech – mam u Ciebie dług do końca życia – dokończyła.
- Wystarczy, że go spłacisz dając nam szansę – powiedziałem lekko żartując, chociaż wcale tego tak nie traktowałem. Po chwili poczułem jak Amelia cmoka mnie lekko w usta.
- Czy taka odpowiedź wystarczy? – spytała, kiedy się ode mnie odsunęła.
- Tak – odpowiedziałem z uśmiechem – Dziękuje.
            Spełniłem swoje marzenie, ale nie tylko. Spełniłem także marzenie Amelii. Nie żałowałem tego pocałunku, chociaż jeszcze kilka sekund temu chciałem się za to zabić, że znowu za szybko z czymś postąpiłem, ale słysząc jej odpowiedź na moje wcześniejsze pytanie, które zadałem na balkonie, byłem szczęśliwy, że tak postąpiłem, a nie inaczej. Odważyłem się. Pocałowałem swoją fankę, która od kilku tygodni jest dla mnie niesamowitą przyjaciółką, a teraz także kimś więcej.

* * *

Kilka lat temu nie wierzyłam w marzenia. Mówiłam, że to głupie słowa, wypowiedziane nieumyślnie, ale potem.. sama jedno miałam. Spotkać chłopaka, który teraz spacerował obok mnie, trzymając mnie za rękę. Nie pragnęłam nic więcej. Tylko podziękować mu za wszystko co dla mnie zrobił, nawet o tym nie wiedząc, a teraz? Teraz Justin Bieber był dla mnie bliższy niż przyjaciel. Był.. moim chłopakiem. Tak, nie przyzwyczaiłam się do tego określenia i pewnie jeszcze trochę to potrwa, ale nie poddam się. Czytając złośliwe komentarze od Beliebers, będę wyłączała stronę i myślała sobie, że wcale tak nie jest, że ważniejsze osoby w moim życiu, mówią inaczej, a gdy one mówią inaczej, to znaczy, że to prawda. Nie liczy się dla mnie opinia ludzi z internetu czy ze szkoły, chociaż jeszcze do niedawna myślałam, że to oni mają rację. Liczy się dla mnie opinia ludzi, którzy są wokół mnie.

_______________________________

Dodaję już kolejny, a co tam. Zamęczę Was tą historią, bo ciągle tylko dodaję
nowe rozdziały, haha. Wybaczcie <3 

OUTFIT : KLIK

Zmieniłam wygląd. Tym razem coś z Justin'em. Jak Wam się podoba? :)

+ Zapraszam do zadawania pytań na ODPOWIE.PL

Miłego czytania :*


Aktualizuje bohaterów. Za jakieś 10 minut będziecie tam mogli zobaczyć również
odświeżony wygląd i Josh'a :) 




7 komentarzy:

  1. Ożeszkurnajaniemogę... super *o* ~ @cirrown

    OdpowiedzUsuń
  2. No to masz moje TT haha <3 @Naaatalkaa

    OdpowiedzUsuń
  3. nie mam żadnych zastrzeżeń. czekam na NN. *__*

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. postaram się dodać do soboty, nie dłużej. taki mały prezent na rozpoczęcie wakacji :)

      Usuń
  5. Ciekaw obrót wydarzeń. Z rozdziału na rozdział wszystko się zmienia. Czekam na coś nowego ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. WŁAŚNIE SIĘ KUR.. SKAPNĘŁAM, ŻE NIE SKOMENTOWAŁAM.. JAK MOGŁAM.. :( wiesz, że z każdym kolejnym rozdziałem mnie zaskakujesz, co ja mówię? nas wszystkich. ale oczywiście pozytywnie. z wielkim uśmiechem wpisuję na górze w okienku lasting-dream z nadzieją, że coś dodałaś. i kilka razy mi się nawet to udało ;] wiesz, jakie jest moja radość, kiedy pojawia się kolejny rozdział? nie chcę ci mówić pod każdym rozdziałem jaki wielki masz talent, więc powiem, że strasznie ci go zazdroszczę i nie mogę się doczekać NN <33

    OdpowiedzUsuń