-
Coś się stało? Ostatnio jesteś jakaś niemrawa – powiedział tata, podczas gdy ja
zajadałam się pysznymi naleśnikami zrobionymi przez niego.
-
Pokłóciłam się z Justin’em – nie mogłam go dłużej okłamywać. Już za dużo
kłamstw skierowałam do niego, nie chciałam, żeby to się znowu powtórzyło.
-
Kochanie, tak mi przykro. Wiem, że Ci zależało na tym chłopaku – powiedział z
żalem w głosie. Właśnie, zależało mi na nim, w takim razie dlaczego byłam taką
idiotką i pozwoliłam, żeby moje marzenie uciekło razem z nim? Marzyłam o tym od
dwóch lat, a teraz.. się go pozbyłam. Sama. Nie umiałam sobie tego wytłumaczyć,
dlaczego tak postąpiłam, dlaczego to powiedziałam. Może byłam w szoku, bo
usłyszałam takie słowa od samego Bieber’a. Może nie byłam gotowa na ponowne
szczęście, do którego nie byłam przyzwyczajona. Byłam po prostu głupia.
-
Idę się przebrać, bo za chwilę przychodzi Claire i Josh – zmieniłam szybko
temat i odłożyłam swój talerzyk do zmywarki.
-
Josh Wilden? – spytał niedowierzając, a ja ugryzłam się w język, bo znowu za
dużo powiedziałam.
-
Tak – odpowiedziałam po chwili.
-
Ostatnio gdy o nim mówiłaś, wyzywałaś, jak to bardzo nienawidzisz tego idioty –
przypomniał mi, a ja na samo wspomnienie o tym nieszczęsnym wieczorze,
zaśmiałam się.
-
Nie zmieniłam zdania – powiedziałam przez lekki śmiech – po prostu Claire się z
nim spotyka – wyjaśniłam.
-
Rozumiem, miłej zabawy. Ja muszę odebrać Twój samochód – pożegnał się ze mną
całusem w policzek po czym opuścił nasz apartament. Włożyłam wszystkie brudne
naczynia do zmywarki po czym włożyłam tabletkę oraz ustawiłam program na 3
godziny i ruszyłam do pokoju. Zmieniłam swój dres na krótkie, dżinsowe,
powycierane na kieszeniach spodenki, do tego dobrałam białą bluzkę w czerwone
kwiaty na grubych ramiączkach. W łazience doprowadziłam jeszcze swoje długie,
ciemne włosy do porządku, rozczesując je po czym zostawiłam je rozpuszczone.
Zdążyłam jeszcze szybko popryskać się swoimi perfumami, kiedy usłyszałam
dzwonek do drzwi.
* * *
Minęły dwa tygodnie od naszego
ostatniego spotkania, a ja nadal nie umiałem się ogarnąć. Pracę nad Believe,
nadal trwały, chociaż powinny się już skończyć kilka dni temu. Moja ekipa bała
się, że będzie musiała przesunąć premierę na inną datę, ale ja nie miałem
żadnych obaw. Szczerze nie bardzo mnie teraz interesowała praca. Nie chciałem
zawieść moich fanów, ale z drugiej strony nie mogłem zebrać sił, żeby znowu
wejść do studia i zacząć dalej śpiewać. Nadal nie mogłem się pozbierać. Scooter
mi kilka razy mówił, że to tylko zwykłą fanka, ale ja za każdym razem
wybuchałem gniewem, kiedy słyszałem to z jego ust. Tłumaczyłem, że ona nie jest
tylko zwykłą Belieber. Te kilka dni w Nowym Jorku, dzięki niej, były chwilami,
których nie zapomnę do końca życia. Dzięki niej poczułem nowe uczucie. Po raz
pierwszy spodobała mi się fanka, której tak wiele zawdzięczam. Te piękne słowa
w liście, do którego nadal wracam, ten piękny uśmiech, który towarzyszy mi w
każdej sekundzie. Nie umiem o niej zapomnieć. Może to dziwne, ale..
-
Justin, czy ty nas w ogóle słuchasz? – z myślenia wyrwał mnie Scooter, który
siedział naprzeciwko mnie. Siedzieliśmy w dużej sali konferencyjnej w którym
odbywało się spotkanie na temat Believe Tour.
-
Mówiliśmy o krajach, które warto odwiedzić. Najpierw Ameryka, potem Europa i
kilka miejsc w Azji – wytłumaczył jeszcze raz nasz główny agent, a ja tylko
kiwnąłem głową – po koncertach w USA, warto włączyć też Kanadę, przy okazji
Justin będzie mógł się zatrzymać w domu. Co do Europy to.. – kontynuował, a ja
znowu wyłączyłem się z konferencji i spojrzałem w okno po lewej strony. Nowy
Jork. Miasto, które miało ze sobą te wspaniałe wspomnienia, lecz które po
ostatnim wydarzeniu, wiązało się z dużym smutkiem.
* * *
-
Allie, co powiesz na imprezę 1 czerwca? – spytała moja przyjaciółka siedząc
obok Josh’a na moim łóżku.
-
W zakończenie roku?– odpowiedziałam pytaniem przeglądając twitter’a na swoim
laptopie.
-
Tak, u mnie – wyjaśniła, a ja spojrzałam w jej stronę.
-
Jasne, będzie co świętować – powiedziałam z uśmiechem i powróciłam do
przeglądania nowych tweet’ów.
-
Tylko tym razem się od niej nie wymigasz i jeśli Ci coś wypadnie, to mówisz od
razu – oznajmiła tak jakby z nutką groźby, a ja się tylko zaśmiałam.
-
Dobrze, szefowo – odpowiedziałam i Claire wraz ze swoim chłopakiem, również się
zaśmiali.
-
A zmieniając temat.. odzywał się? – spytała ostrożnie, a ja przestałam czytać
jakiś komentarz od fanki, która zachwycała się nowym teledyskiem Biebs’a i
odwróciłam się do niej, mając spuszczoną głowę.
-
Nie rozmawiajmy o tym teraz – powiedziałam smutno.
-
A kiedy? Kiedy nie będzie przy nas Josh’a? Dlaczego nie możesz mu w końcu
zaufać? – usłyszałam stertę pytań skierowanych w moją stronę od mojej
przyjaciółki.
-
Wiedziałaś, że za nim nie przepadam i nie mam nic przeciwko temu, że jesteście
razem. Cieszę się, że jesteś z nim szczęśliwa, ale.. ja nie umiem mu zaufać i
pewnie nigdy tego nie zrobię – wyjaśniłam jej trochę wkurzona.
-
Dlaczego? – kolejne pytanie, a ja spojrzałam w stronę chłopaka, o którego
właśnie się kłóciliśmy. Na jego twarzy widniało zakłopotanie. Nie wiedział co
ma powiedzieć, bo dokładnie znał odpowiedź na to pytanie, ale żadne z nas nie
było gotowe, żeby powiedzieć o tym zdarzeniu Claire.
-
Bo nie zasłużył sobie na to – wyjaśniłam po chwili.
-
Czyli co? Czyli za każdym razem, kiedy będziemy się w trójkę spotykać, będziesz
taka skryta? Nie będziesz już chciała o niczym porozmawiać? – zapytała
zdenerwowana.
-
Tak, bo nie mam zamiaru rozmawiać o tym co przeszłam przy nim. Nie mam zamiaru
się z nim dzielić żadną informacją, ani żadnym przeżyciem, w moim życiu –
powiedziałam, chociaż wiedziałam, że ich krzywdzę. Nie tylko Josh’a, ale także
moją przyjaciółką, która teraz, była jego dziewczyną, która stanie w jego obronie.
Czasami miałam wrażenie, że przez ten związek, oddalamy się od siebie, a
przecież minęły zaledwie dwa tygodnie. Bałam się o naszą przyjaźń, ale też o
nią. Bałam się, że on ją skrzywdzi, tak samo jak mnie kilka lat temu.
-
Nie musisz tego robić, nie proszę Cię o to, ale nie możemy się chociaż trochę
postarać, aby zmienić swoje relacje? Popełniłem w przeszłości błędy, ale to nie
znaczy, że ich nie żałuję – po raz pierwszy usłyszałam komentarz z jego ust i
od razu, kiedy to powiedział, miałam ochotę wybuchnąć śmiechem.
-
Każdy popełnia błędy, ale nie każde można wybaczyć – odpowiedziałam mu i
czułam, że jeszcze chwila rozmowy o Josh’u, a wybuchnę gniewem, co się mogło
źle skończyć dla naszej przyjaźni z Claire – Nieważne. Skoczę do sklepu po
jakąś kawę, będę za jakieś 20 minut – powiedziałam i wzięłam z biurka swoją
białą torebkę, pakując do niej swojego BlackBerry – czujcie się jak u siebie –
pożegnałam się i opuściłam swój pokój. Założyłam na stopy, swoje czarne,
krótkie conversy i wyszłam z apartamentu. Nie miałam ochoty na kłótnie, a
zwłaszcza na temat tego chłopaka. Był dla mnie nikim. Nie obchodziło mnie to,
że teraz jest chłopakiem mojej najlepszej przyjaciółki, że on się zmienił. Nie
miałam zamiaru mu wybaczać, a tym bardziej nie umiałam go nazwać ‘przyjacielem’,
bo wiedziałam, że nie zasługuje na takie miano.
Pożegnałem się uprzejmie ze
wszystkimi zebranymi w sali, po czym opuściłem wysoki budynek. Sam nie
wiedziałem gdzie się wybrać. Miałem w planach mój ulubiony balkon, ale po
ostatnim zdarzeniu nie miałem siły tam powracać. Nie miałem siły znowu bić się
ze swoimi myślami, znowu cierpieć z powodu przegranej.
Skręciłem w Madison Avenue i
chciałem skręcić do jednej z najlepszych knajpek w tym mieście, kiedy poczułem,
że z kimś się zderzyłem ramieniem.
-
Przepraszam – powiedziałem odwracając się.
-
Nie, to moja wina – usłyszałem ten głos, za którym tak bardzo tęskniłem.
Uniosłem głowę i zobaczyłem jej czarne, rozpuszczone włosy, które są rozwiewane
przez lekki wiatr, a spod których wystaje jej delikatna twarz. Jej ciemne, duże
oczy, wpatrywały się we mnie, tak samo gdy patrzyła na mnie na balkonie.
Widziałem w nich ból, ale także szczęście. Nie umiałem tego rozgryźć, nie
wiedziałem, co mam powiedzieć, jak zareagować. Tęskniłem za nią, ale po naszym
ostatnim spotkaniu, chciałem zapomnieć. Jak głupiec myślałem, że mi się uda,
ale to miasto samo w sobie, przypomina mi tylko o niej. O Amelii, która teraz
stała przede mną.
-
Hej – przywitałem się z lekkim uśmiechem.
-
Cześć – odpowiedziała również się uśmiechając – co robisz w Nowym Jorku? –
spytała z zaciekawieniem.
-
Spotkanie na temat Believe Tour – odpowiedziałem.
-
Justin, przepraszam – powiedziała przerywając kilku sekundową ciszę, która
potwornie się dłużyła – przepraszam za tamto popołudnie. Nie powinnam tak
postąpić, powinnam dać nam szansę, cieszyć się z tego co usłyszałam, a nie Cię
skreślać. Nie wiem dlaczego tak postąpiłam, dlaczego to powiedziałam. To było
moje spełnienie marzeń, z którego ja zrezygnowałam, przy czym zraniłam Ciebie, jak
i samą siebie. Przepraszam – dokończyła i zobaczyłem jak jej się szklą oczy od
łez.
-
Am, to nie jest Twoja wina. To ja za szybko z tym wyskoczyłem. Znaliśmy się
zaledwie kilka dni, a ja już wyskoczyłem z takim wyznaniem. Chciałem być po
prostu szczery, ale obawiałem się, że to może się tak skończyć i moje obawy
wygrały. To ja wszystko spieprzyłem, bo to ja za szybko Ci o tym powiedziałem –
oznajmiłem i zobaczyłem kątem oka, jak po drugiej strony ulicy gromadzą się
paparazzi. Świetnie, jeszcze oni są tutaj
potrzebni. Akurat teraz, kiedy ja dostałem szansę, żeby wszystko sobie z
nią wyjaśnić, żeby ją przeprosić za swoją głupotę.
-
Nie, nie mów, że to Twoja wina, bo to nieprawda. Powiedziałeś to, o czym ja
bałam się rozmawiać. Przez ten tydzień, który ze sobą spędziliśmy, czułam się
naprawdę wyjątkowo, czułam się w końcu doceniona. Byłam wielką szczęściarą, bo
Justin Bieber zwrócił na mnie uwagę. Mój idol, moja inspiracja, mój bohater.. –
po jej słowach poczułem ogromne ciepło w sercu. Codziennie czytałem różne
komplementy ze strony fanów, ale z jej ust, brzmiały one jak komplementy od
anioła. Dzięki jej słowom, czułem się jeszcze silniejszy i pewniejszy siebie.
Przerwałem
jej wypowiedź, przyciągając ją w pasie do siebie po czym złączyłem nasze usta w
jeden pocałunek. Nie byłem pewny jak ona na to zareaguje, ale teraz nie
zawracałem sobie tym głowy. Poczułem jak Amelia odwzajemnia pocałunek i splata
swoje ręce na mojej szyi. Chciałem zatrzymać tą chwilę, tak abym nigdy się nie
dowiedział, co będzie się działo zaraz po tym wydarzeniu. Wiedziałem, że moja
towarzyszka nie będzie zadowolona, bo postawiłem ją w trudnej sytuacji i to
mnie znowu martwiło. Kiedy miałem szansę, żeby wszystko z nią wyjaśnić, znowu
za szybko z czymś postąpiłem.
Poczułem jak Amelia powoli się ode mnie
odrywa, a jej ręce szybko wracają do swojej poprzedniej pozycji.
-
Powinienem już to zrobić, kiedy zaprosiłem Cię na balkon – wyznałem z uśmiechem
i zobaczyłem jak na jej twarzy pojawiają się rumieńce na policzkach. Pomiędzy
nami trwała cisza, która z sekundy na sekundę była coraz bardziej krępująca.
Chciałem ją o coś spytać, ale nie chciałem znowu za szybko z czymś wyskoczyć.
-
Justin, ja.. mamo, znowu spełniłeś moje marzenie – powiedziała, a pod koniec
usłyszałem jej melodyjny śmiech – mam u Ciebie dług do końca życia –
dokończyła.
-
Wystarczy, że go spłacisz dając nam szansę – powiedziałem lekko żartując,
chociaż wcale tego tak nie traktowałem. Po chwili poczułem jak Amelia cmoka
mnie lekko w usta.
-
Czy taka odpowiedź wystarczy? – spytała, kiedy się ode mnie odsunęła.
-
Tak – odpowiedziałem z uśmiechem – Dziękuje.
Spełniłem swoje marzenie, ale nie
tylko. Spełniłem także marzenie Amelii. Nie żałowałem tego pocałunku, chociaż
jeszcze kilka sekund temu chciałem się za to zabić, że znowu za szybko z czymś
postąpiłem, ale słysząc jej odpowiedź na moje wcześniejsze pytanie, które
zadałem na balkonie, byłem szczęśliwy, że tak postąpiłem, a nie inaczej.
Odważyłem się. Pocałowałem swoją fankę, która od kilku tygodni jest dla mnie
niesamowitą przyjaciółką, a teraz także kimś więcej.
* * *
Kilka lat temu nie wierzyłam w marzenia.
Mówiłam, że to głupie słowa, wypowiedziane nieumyślnie, ale potem.. sama jedno
miałam. Spotkać chłopaka, który teraz spacerował obok mnie, trzymając mnie za
rękę. Nie pragnęłam nic więcej. Tylko podziękować mu za wszystko co dla mnie
zrobił, nawet o tym nie wiedząc, a teraz? Teraz Justin Bieber był dla mnie
bliższy niż przyjaciel. Był.. moim chłopakiem. Tak, nie przyzwyczaiłam się do
tego określenia i pewnie jeszcze trochę to potrwa, ale nie poddam się. Czytając
złośliwe komentarze od Beliebers, będę wyłączała stronę i myślała sobie, że
wcale tak nie jest, że ważniejsze osoby w moim życiu, mówią inaczej, a gdy one
mówią inaczej, to znaczy, że to prawda. Nie liczy się dla mnie opinia ludzi z internetu
czy ze szkoły, chociaż jeszcze do niedawna myślałam, że to oni mają rację.
Liczy się dla mnie opinia ludzi, którzy są wokół mnie.
_______________________________
Dodaję już kolejny, a co tam. Zamęczę Was tą historią, bo ciągle tylko dodaję
nowe rozdziały, haha. Wybaczcie <3
OUTFIT : KLIK
Zmieniłam wygląd. Tym razem coś z Justin'em. Jak Wam się podoba? :)
+ Zapraszam do zadawania pytań na ODPOWIE.PL
Miłego czytania :*
Aktualizuje bohaterów. Za jakieś 10 minut będziecie tam mogli zobaczyć również
odświeżony wygląd i Josh'a :)
Aktualizuje bohaterów. Za jakieś 10 minut będziecie tam mogli zobaczyć również
odświeżony wygląd i Josh'a :)
Ożeszkurnajaniemogę... super *o* ~ @cirrown
OdpowiedzUsuńNo to masz moje TT haha <3 @Naaatalkaa
OdpowiedzUsuńnie mam żadnych zastrzeżeń. czekam na NN. *__*
OdpowiedzUsuńkiedy NN ?
OdpowiedzUsuńpostaram się dodać do soboty, nie dłużej. taki mały prezent na rozpoczęcie wakacji :)
UsuńCiekaw obrót wydarzeń. Z rozdziału na rozdział wszystko się zmienia. Czekam na coś nowego ;)
OdpowiedzUsuńWŁAŚNIE SIĘ KUR.. SKAPNĘŁAM, ŻE NIE SKOMENTOWAŁAM.. JAK MOGŁAM.. :( wiesz, że z każdym kolejnym rozdziałem mnie zaskakujesz, co ja mówię? nas wszystkich. ale oczywiście pozytywnie. z wielkim uśmiechem wpisuję na górze w okienku lasting-dream z nadzieją, że coś dodałaś. i kilka razy mi się nawet to udało ;] wiesz, jakie jest moja radość, kiedy pojawia się kolejny rozdział? nie chcę ci mówić pod każdym rozdziałem jaki wielki masz talent, więc powiem, że strasznie ci go zazdroszczę i nie mogę się doczekać NN <33
OdpowiedzUsuń