sobota, 30 czerwca 2012

siedem


           
                Otworzyłam klapkę od swojego notebook’a i od razu, kiedy pojawiła się moja tapeta, na której widniało moje zdjęcie z panem Bieber’em zrobione od razu przed jego wylotem do Los Angeles, czyli 3 dni temu, zalogowałam na Skype.
            Przez ostatni tydzień, moje życie niesamowicie się zmieniło. Od incydentu przed restauracją, tak wiele rzeczy nabrało większego sensu. Zaczęłam się budzić i zasypiać z wielkim uśmiechem na twarzy. Zaczęłam naprawdę wierzyć w lepsze jutro, w swoje marzenia. Pojawiła się nadzieja na to, aby cała paskudna przeszłość, została zastąpiona niesamowitą teraźniejszością. Kto by pomyślał, że dzisiaj ta brunetka – Amelia Clark będzie się spotykać z Justinem Bieberem. Nikt w to nie wierzył, nawet ja sama. Był dla mnie dużą inspiracją w tym co robił i zarazem bohaterem. Byłam mu wdzięczna za to, co zrobił nieumyślnie dla mnie. Za jego wszystkie wspomagające mnie piosenki, za jego cudowny film, na którym zawsze płakałam. Za cudowne wspomnienia z nim związane, a dzisiaj? Dzisiaj mogłam go mocno przytulić i podziękować mu za to wszystko osobiście, a także zwrócić się do niego z każdym problemem, a w odpowiedzi wystarczył mi tylko jego nieziemski głos, który tak się zmienił od jego pierwszego teledysku, ale który był tak samo czarujący.
            Przeleciałam swoją krótką listę kontaktów, na której znajdowali się tylko najbliżsi przyjaciele i rodzina z Chicago, aż w końcu natrafiłam na swojego nowego gościa. Kliknęłam na jego nazwę po czym od razu do niego zadzwoniłam, chociaż nie był dostępny, a po chwili zobaczyłam tylko jego słodki uśmiech i jego idealnie ułożone włosy, w których miał postawioną grzywkę do góry.
- Hej skarbie – przywitał się swoim słodkim głosem, a ja czułam jak się rozpływam. Uwielbiałam kiedy tak mówił.
- Witaj – odpowiedziałam mu uśmiechając się.
- Jak Ci minął dzień? – spytał. Widziałam w tle, że jest w swoim pokoju, który mi pokazywał ostatnio przez kamerkę i dokładnie po nim oprowadzał. Ściany w nim były koloru beżowego, prawie białego. Za nim znajdowało się wielkie łóżko w kolorze jasnego dębu na którym widniała ciemnobrązowa pościel, a nad łóżkiem wisiał ozdobny dywan. Po mojej lewej stronie, odbijało się światło od jego wielkiego okna przez które miał widok na panoramę Los Angeles, a po mojej prawej znajdował się wielki łuk z którego znajdowało się przejście do jego osobistego salonu w którym znajdowały się dwa fotele, dywan i wielka plazma, na której ostatnio oglądał jakiś film akcji, natomiast naprzeciwko łóżka znajdowało się szklany stół, na którym znajdował się jego jasny komputer i kilka notesów z piosenkami. Z tego miejsca miał idealny widok na swój ogródek z basenem, w którym uwielbiał spędzać czas.
- Cóż, w szkole jest teraz coraz dziwniej z dnia na dzień, po tej akcji, kiedy do mnie przyszedłeś do szkoły, a jak zobaczyli zdjęcia spod restauracji, które nieszczęśliwie zrobili nam paparazzi, przestali mnie wyzywać od idiotek, a za to zaczęli za mną biegać i prosić o numer do Ciebie – wytłumaczyłam mu i na samo wspomnienie o tym wypadku, lekko się zaśmiałam, tak samo jak mój towarzysz po drugiej stronie monitora.
- Na szczęście niedługo koniec roku i będziesz mogła sobie od nich odpocząć – pocieszył mnie.
- Wiem, ale wkurza mnie, że wcześniej traktowali mnie jak śmiecia, a gdy zobaczyli przy Twoim boku, od razu zmienili zdanie – powiedziałam.
- Ludzka głupota – oznajmił szybko, a ja się uśmiechnęłam 
– A jak Twój dzień? – dodałam.
- Cóż, od samego rana byłem w studiu, wróciłem dopiero godzinę temu do domu, ale przynajmniej mogę być z siebie dumny, bo mam już demo. Teraz tylko czekamy na okładkę, będzie można wszystko skleić do kupy i wysyłać do różnych sklepów na całym świecie – wytłumaczył, a ja się uśmiechnęłam.
- To bardzo się cieszę, już się nie mogę doczekać – powiedziałam z ekscytacją, że już niedługo będę mogła wziąć tą płytę do ręki, włożyć do komputera i posłuchać jego anielskiego głosu.

* * *

- Jazzy, poznajesz tą panią? – spytałem i pokazałem siostrze palcem Amelię, która widniała na ekranie mojego komputera i właśnie się uśmiechała do mojej młodszej siostry.
- Nie – odpowiedziała niewyraźnie i schowała twarz w moją ciemną koszulkę w serek. Amelia się lekko zaśmiała, tak samo jak ja. Schyliłem głowę do Jazzy i obróciłem ją tak, aby siedziała na moim jednym kolanie, bokiem do kamerki.
- To jest moja dziewczyna, pamiętasz? Mówiłem Wam o niej – wytłumaczyłem jej i zobaczyłem jak Amelia się zaczerwieniła.
- Jus wiem. To ta nieziemska piękność z Nowego Jorku? – spytała swoim słodkim, dziecinnym głosem, a ja się zaczerwieniłem i spojrzałem na Amelię, która nie wiedziała co powiedzieć.
- Wystarczyło powiedzieć, że ją pamiętasz – powiedziałem do niej lekko zawstydzony, a Jazzy mnie przeprosiła i poleciała do mojego salonu, gdzie oglądała jedną ze swoich ulubionych bajek.
- Wybacz – powiedziałem, a Amelia jeszcze bardziej się zaczerwieniła – A więc co robisz po zakończeniu roku? – zmieniłam temat.
- Claire planuje imprezę, także zamierzam się trochę pobawić – oznajmiła po chwili z uśmiechem.
- Co powiesz na to, abym wpadł na jakiś tydzień? – zaproponowałem.
- Taaak! – powiedziała głośno, prawie krzycząc i jestem pewien, że pół tonu głośniej i by obudziła swojego tatę, biorąc pod uwagę to, że dochodziła godzina dziesiąta, a na zewnątrz już powoli się ściemniało.
- Cieszę się z Twojego entuzjazmu, ale nie zapominaj o tym, że nie chcę mieć przegrzebane u Twojego taty. Niewyspany policjant, to zły policjant – zażartowałem, a Amelia melodyjnie się zaśmiała. Znaliśmy się niecały miesiąc, gdzie jesteśmy ze sobą od.. 3 dni. Od incydentu spod restauracji, wybuchło niezłe zamieszanie w gazetach, ale na szczęście udało nam się zatrzymać dane osobowe Amelii i każdy tylko wie, że Justin Bieber spotyka się z nieziemską brunetką z Nowego Jorku. Niektórzy biorą to jako przykrywkę do tego, żeby wzrosła sprzedaż mojej nowej płyty, a niektórzy uważają, że to tylko młodzieżowa miłość, która nie ma żadnych szans na odległość, a jak ja uważam? Myślę, że odległość nie może podzielić uczucia, które panuje pomiędzy dwójką ludzi. To nie ona decyduje o sprawach w związku, tylko ludzie. To oni tworzą związek, to oni o nim decydują i nie żałuję, że mieszkamy tak daleko od siebie. Tak, jest to lekką przeszkodą, ale czy ktoś powiedział, że jeśli ludzie mieszkają na dwóch krańcach kraju to nie mogą ze sobą być?
- W takim razie, skoro będziesz w Nowym Jorku w dzień imprezy, czy zechciałbyś mi na niej potowarzyszyć? – zapytała, naśladując nie jednego księcia w różnych bajkach.
- Z przyjemnością – odpowiedziałem niższym głosem, po czym obydwoje wybuchliśmy śmiechem.

* * *

            Już dawno było po północy, ale my z Justinem nadal znajdowaliśmy się na Skype i miło spędzaliśmy ze sobą czas, pomimo zmęczenia, które nam towarzyszyło.
- Co chwilę ktoś się mnie pyta na twitterze, jak ma na imię moja nowa dziewczyna – powiedział pod koniec się śmiejąc, tak samo jak ja. Fanki potrafiły być upierdliwe, zwłaszcza niektóre i bardzo się cieszę z tego powodu, że żadna z nich nie wie jak mam na imię, a co najlepsze, nikt nie zna mojego twitter’a, bo wiem, że byłoby nieprzyjemnie. Znosiłam hejty, które pisali na mojej tablicy. Nie podpisywali pod tym mojego twitter’a, ale przez to zawiodłam się na wielu osobach. Część dziewczyn, z którymi miałam taki dobry kontakt, teraz mnie nienawidziły, bo zaczęłam się spotykać z Justinem, a co w tym wszystkim jest najlepsze? To, że codziennie do mnie pisały i na moich oczach objeżdżały mnie od najgorszych. Szkoda, tylko że nie wiedzą tego, że ta dziewczyna, której tak bardzo nienawidzą, siedzi po drugiej stronie komputera.
- Może.. nie mówmy jeszcze? – spytałam ostrożnie, bo nie wiedziałam czy on się na to zgodzi. Zawsze miał dobre relacje z Beliebers i nie chciałam mu tego psuć, ale po prostu nie byłam jeszcze gotowa na takie przeżycie.
- Jasne, nie ma sprawy. I tak wszyscy wiedzą, że mam dziewczynę, wystarczy. Twoje imię czy twitter, nie jest im do niczego potrzebny – powiedział, a ja się uśmiechnęłam.
- Dziękuje – oznajmiłam – Jesteś wspaniały.
- Oj, nie przesadzaj. Po prostu wiem, jak ja bym się czuł w takiej sytuacji – odpowiedział z uśmiechem i zauważyłam, że wczytuje się w coś na ekranie, a właściwie to nie w coś, ale w tweety swoich Beliebers. Po chwili zobaczyłam jak mój towarzysz pisze coś na klawiaturze, a po chwili na jego profilu pojawił się nowy tweet. Zmieniłam stronę i kliknęłam w jego profil.

‘Uwielbiam takie rozmowy’

Przeczytałam i zaśmiałam się lekko. Po chwili kliknęłam niebieski kwadracik i zaczęłam pisać swoją ‘nową myśl’.

‘Ja też, xx.’

            Wiedziałam, że nie ma szans na to, żeby kto inny to zobaczył, oprócz samego Justina. On pewnie dostawał teraz milion wiadomości i nikt nie zwrócił uwagi, że taka jedna Amelia dodała nowego posta, który jest odpowiedzią na jego tweet. Tylko on wiedział o co chodzi.
            Zobaczyłam jak uśmiecha się pod nosem i znowu zaczyna coś pisać. Pomyśleć, że kiedyś ten uśmiech, obserwowałam tylko na jego zdjęciach, wywiadach, a dzisiaj uśmiechał się tak dla mnie. Bez aparatów, bez reporterów. Mogłam mieć go tylko dla siebie. Takiego prawdziwego, wrażliwego, romantycznego Justina Biebera.


          Otworzyłam oczy leniwie przeciągając się na swoim łóżku. Automatycznie zmrużyłam oczy od słońca po czym podciągnęłam się do pozycji siedzącej.
Spałam zaledwie 4 godziny. Po wczorajszym, a właściwie to połowie dzisiejszym Skype z Justin'em, ale nie żałuję. Uważałam, że każda chwila spędzona z tym nieziemskim chłopakiem, była chwilą wartą do zapamiętania. Przy nim każde moje marzenie się spełniało, nieważne czy rozmawialiśmy czy po prostu milczał. Wystarczyło, że był przy mnie. Byłam wielką szczęściarą, że idol nastolatek - Justin Bieber, dzięki któremu moje życie było lepsze, mnie zauważył. Taką małą Belieberkę w Nowym Jorku o imieniu Amelia, która tylko wysłała mu list z podziękowaniami.
– Hej Amy - zobaczyłam mojego tatę, który właśnie stanął w drzwiach mojego pokoju. Miał na sobie swój granatowy mundur policyjny, a jego włosy były porozrzucane na wszystkie możliwe strony. Uśmiechnęłam się do niego lekko.
- Hej tato - odpowiedziałam i wstałam z łóżka powolnie się przeciągając.
- Jakie plany na dziś? - spytał z ciekawością w głosie.
- Dzisiaj moja kolej sprzątania - odpowiedziałam niechętnie - ale najpierw podskoczę na sekundę do Claire - uśmiechnęłam się i podeszłam do szafy wyciągając z niej wcześniej zaplanowane ciuchy. Dżinsowe spodenki z wyższym stanem, do tego biała bokserka i marynarka z dłuższym przodem, która była w kolorze jasnego brązu.
- Ja dzisiaj będę później, bo chłopacy mnie zaprosili na mecz. Nie masz nic przeciwko temu? - spytał ostrożnie wypowiadając swoje dzisiejsze plany.
- Nie, jasne że nie - oznajmiłam z uśmiechem.
- To dobrze. Do zobaczenia - pożegnał się i pocałował mnie w czubek głowy po czym wyszedł z pokoju. Westchnęłam po czym wyszłam z pokoju, zabierając po drodze naszykowane ciuchy i skierowałam się do łazienki. Zrzuciłam z siebie luźną białą bluzkę ze śmiesznym nadrukiem oraz czarne, krótkie spodenki po czym weszłam pod prysznic, a po chwili poczułam jak ciepła woda ogrzewa moje ciało.

* * *

Grałem dobrze znaną mi melodię na gitarze, a pod nosem podśpiewywałem cicho słowa.

Baby, i'm here, i'm here to stay
I ain't going nowhere
I know you're scared cause you've been hurt
Baby it's alright

            Zaśpiewałem pierwsze słowa zwrotki i od razu pomyślałem o niej. O brunetce z brązowymi, pięknymi oczami. Jej uśmiech przypominał mi się na każdym kroku, a jej miłe słowa, które do mnie kierowała, podnosiły mnie na duchu, nawet jeśli byłem szczęśliwy. Zwykła fanka, którą teraz mogę nazwać moją dziewczyną. Tak, to miało wiarygodne, nawet ja czasami miałem obawy przed tym, czy to się uda. Ona mieszka w Nowym Jorku, jest Belieberką i mi to nie przeszkadza, ale boję się o to, że nasz związek zepsują tabloidy i inni fani. Przez zazdrość człowiek jest zdolny do wszystkiego. Nie boję się o siebie, boję się o nią. Amelia jest delikatna i wrażliwa. Boję się, że moi fani ją złamią, a i tak boli mnie to, że przez tak wiele przeszła samotnie, ale zarazem jestem z niej dumny, że sobie dała radę, że pomimo tej całej presji w szkole, nadal się trzymała, nadal była silna. Amelia Clark, która niedawno była zwykłą fanką, a teraz jest kimś więcej.

* * *

Zarzuciłam na siebie wszystkie ciuchy po czym rozczesałam starannie włosy, pozostawiając się rozpuszczone. Stwierdziłam, że nie sensu ich suszyć, skoro jest tak ładnie na dworze, pewnie za 10 minut zdążą mi wyschnąć.
Wróciłam do pokoju i spakowałam do swojej czarnej, dużej torby swój telefon, portfel, klucze, a także książkę oraz film, czyli rzeczy, które chciała ode mnie pożyczyć Claire. Spryskałam się jeszcze swoimi słodkimi perfumami od Justin’a Bieber’a oraz założyłam na szyję naszyjnik z krzyżem po czym skierowałam się do kuchni. Wzięłam z blatu kluczyki do swojego samochodu, założyłam na stopy rude baleriny bez palców po czym opuściłam apartament, zamykając za sobą drzwi na klucz.
Poczułam jak ciepłe powietrze owiewa moje jeszcze mokre włosy, a lekki wiatr unosi je w powietrzu. Zobaczyłam swój samochód, który stał prawie naprzeciwko wejścia i szybko się do niego skierowałam. Otworzyłam go za pomocą automatycznego pilota po czym weszłam do środka. Położyłam torebkę na miejscu pasażera i zapaliłam silnik po czym wyjechałam z miejsca parkingowego i skierowałam się w stronę domu przyjaciółki.
Już miałam zmienić stację radia, kiedy usłyszałam coś, co mnie zmroziło.
- Justin Bieber, słynny idol nastolatek, był ostatnio widziany w objęciach tajemniczej brunetki, z którą całował się przed jedną z restauracji w Nowym Jorku. Nie chciał nic zdradzić o jego tajemniczym związku, ale tajemniczy informator zdradził nam kilka szczegółów. Nowa dziewczyna Biebs’a nazywa się Amelia Clark i jest w wieku młodego gwiazdora. Właśnie kończy High School of Art and Design. Niestety nie udało nam się zebrać innych szczegółów, ale gdy czegoś się dowiemy będziecie o tym poinformowani jako pierwsi – usłyszałam młody głos prezenterki, a ja nie wiedziałam co zrobić. Tak bardzo nie chciałam, żeby to wyszło na jaw. Tak bardzo nie chciałam, żeby ktoś cokolwiek o mnie wiedział, a teraz inni wiedzą o mnie praktycznie wszystko. Teraz, byłam skończona.

________________________________________

Tak jak mówiłam, tak jest. Nowy rozdział :) Trochę nudny, bo nic się w nim 
nie dzieję, oprócz końcówki, ale na razie musi Wam to wystarczyć, bo teraz nic
się nie pojawi aż do 12 lipca, ponieważ wyjeżdżam na obóz :) 

OUTFIT : KLIK

Miłego czytania, no i dopiero co zaczętych wakacji <3 

PS. Cudowna Ania zrobiła dla mnie zwiastun tego opowiadania, którym
postanowiłam się z Wami podzielić :) - KLIK 


8 komentarzy:

  1. I like this. Oh yeah. Nie work co powiedzieć, więc rzekne - blemish. No, no pi pristine brakuje no słów. CZEKAM NA NN <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział, bardzo fajnie opisana rozmowa na skype, aż mnie samej poprawiła humor. Mam nadzieję,że Jus i Amelia dadzą sobie radę z wścibskimi paparazzi i natrętnymi fankami. Trzymam za nich kciuki i czekam na następny ; )

    OdpowiedzUsuń
  3. czekam na NN / @Natalia7991

    OdpowiedzUsuń
  4. widzę zmianę na blogu, nagłówek o wiele lepszy niż poprzedni ;)
    czekam na nowy odcinek, który pewnie pojawi się już niedługo.

    OdpowiedzUsuń
  5. czekam na nowy...

    OdpowiedzUsuń
  6. boskie,boskie,boskie,boskie,boskie i jeszcze raz boskie.
    <3
    ___
    Opowiadanie o piosenkarce,która choruje na nowotwór.W życiu ciągle spotykają ją same nieprzyjemności.Pewnego dnia na podpisywaniu płyt spotyka znany zespół: One Direction. Od tamtego momentu zaznaje prawdziwe szczęście,nie spodziewała się jakie mogą być tego konsekwencje...Wejdź do świata dziewiętnastolatki i przekonaj się,że los nie tylko rozdaje dobre karty.Zapraszam: http://abnormalxdreamsx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń