niedziela, 27 maja 2012

trzy


Trzymałam w  ręce tacę z przed chwilą zakupionym lunchem i szukałam pośród tłumu na stołówce mojej przyjaciółki. Rozglądałam się po stolikach, aż w końcu znalazłam Claire siedzącą w towarzystwie Josh’a. Super, czy ten idiota musi być wszędzie? Pomyślałam po czym ruszyłam w stronę stolika.
- Amy! – przywitała się ze mną przyjaciółka jeszcze zanim zajęłam obok niej miejsce.
- Hej! – przywitałam się z nią entuzjazmem i zajęłam swoje miejsce.
- Cześć – usłyszałam głos Josh’a.
- Cześć – odpowiedziałam niemrawo po czym wzięłam do ust widelec włoskiej sałatki, a jednocześnie szukałam w głowie jakiegoś wyjaśnienia z powodu mojej nieobecności w czasie dzisiejszej imprezy i jak zwykle nie mogłam wpaść na nic sensownego. Nie mogłam przecież powiedzieć, że Justin zaprosił mnie do studia i dlatego nie będzie mnie na imprezie. Przynajmniej nie w obecności Josh’a.
- Jak tam z imprezą? Nie zmieniłyście zdania, mam nadzieję – Josh przerwał moje myślenie, a ja dzięki swojej wyobraźni, właśnie zabijałam go patelnią w swoich myślach.
- Jeśli o to chodzi.. – zaczęłam, ale Claire mi przerwała.
- Nie, będziemy – powiedziała z uśmiechem po czym spojrzała na mnie pytająco. Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale przewał jej telefon, który docierał z jej torebki. Szybko odwróciła się w stronę torebki po czym wyciągnęła iPhone’a z bocznej kieszonki, a ja kontynuowałam jeść swój lunch.
- Ech, pani od biologii każe nam wcześniej przyjść na zajęcia – powiedziała niezadowolona z przeczytanej wiadomości – zobaczymy się na następnej przerwie. – pożegnała się po czym szybkim krokiem odeszła od stolika, a ja kończyłam swój posiłek po czym napiłam się wody niegazowanej i wzięłam tacę w obydwie ręce, wstając z miejsca.
- Do zobaczenia na imprezie, Amelia – usłyszałam Josh’a. Odwróciłam się po czym lekko się tylko uśmiechnęłam i odeszłam w kierunku klasy, a tacę zostawiłam przy blacie w wyznaczonym na to miejscu.

* * *

- Że co zrobiłeś?! – usłyszałem głośny krzyk Scooter’a, który tak zareagował, kiedy powiedziałem mu, że Amelia przychodzi dzisiaj do studia.
- Nie wściekaj się tak. To nic takiego – odpowiedziałem spokojnie przeglądając kanały na dużej plazmie, która była najlepszym wyposażeniem w tym hotelu.
- Jak mam się nie wściekać Zaprosiłeś fankę do studia. Justin, zdajesz sobie sprawę jaki błąd popełniłeś? – nadal miał uniesiony głos, a do tego zaczął jeszcze wędrować pokoju w tą i z powrotem.?
- Błąd? Chcę jej podziękować za ten list, za te kilka wspaniałych słów, które na długo trafiły do mojej głowy – wytłumaczyłem mu lekko unosząc głos.
- To Cię nie usprawiedliwia, Jus. Rozumiem, że zrobiła na Tobie wrażenie, ale to nie jest powód, żebyś ją zapraszał do studia, gdzie pracujemy nad Believe – oznajmił nadal wędrując swoją wyznaczoną ścieżką – Mogłem wyjść wtedy z auta z Tobą, wiedziałem, że coś Ci odbije – powiedział mój menager, tym razem tak jakby do siebie.
- Poszedłbyś, a ja i tak zrobiłbym to samo! Amelia tutaj dzisiaj będzie, czy Ci się to podoba czy nie – zdenerwowałem się i wyszedłem z salonu kierując się do swojej sypialni. Od razu gdy tam dotarłem, rzuciłem się na łóżko.
Byłem zły, bo zrobiłem coś, co wydawało się dla mnie słuszne. Chciałem spełnić jej marzenie, tak jak kilka lat temu ja spełniłem swoje. Chcę jej pomóc, chcę, żeby poczuła takie same szczęście, kiedy ja. Chcę być powodem dla którego codziennie będzie się budziła z uśmiechem na twarzy i będzie wspominała ten wieczór do końca swoich dni. Chcę spełnić marzenie swojej Belieber, a zarazem podziękowałem jej za ten list, który dla mnie napisała. Nie był zwykły. Był czarujący, niesamowity, a zarazem było w nim trochę bólu i smutku, kiedy pisała, że to przeze mnie jest nielubiana, że przeze mnie ją przezywają. Poczułem się źle, bo to ja ją unieszczęśliwiałem. Nie chciałem tego dłużej. Robiła dla mnie coś, czego niektórzy by się bali. Broniła mnie.

* * *

Wróciłam zmęczona do domu. Od razu rzuciłam torebkę i dwie książki na blat w kuchni, która znajdowała się po prawej strony od wejścia i ruszyłam w stronę sofy w salonie na którą szybko upadłam. Nie ma to jak przebiec jeden kilometr na lekcji wf-u z panem Conner, a potem jeszcze grać w siatkówkę w rażącym i prażącym słońcu. Wręcz idealne zakończenie dzisiejszych zajęć..
Usłyszałam jak drzwi wejściowe się otwierają, a po chwili zobaczyłam w nich tatę ubranego w swój ciemny, policyjny mundur.
- Witaj słońce – przywitał się ze mną.
- Cześć tato – odpowiedziałam ledwo dobierając słowa.
- Niech zgadnę. Wf z panem Conner? – spytał odkładając coś w kuchni.
- Dokładnie – ledwo odpowiedziałam, a on się tylko zaśmiał.
- Oj, ty mój mały sportowcu – oznajmił żartobliwie.
- Bardzo śmieszne – odpowiedziałam – Idę wziąć prysznic - powiedziałam po chwili i powoli wstałam z sofy. Skierowałam się do łazienki i szybko zrzuciłam z siebie wszystkie ubrania starannie odkładając  je obok umywalki po czym weszłam do kabiny prysznicowej. Ustawiłam letnią wodę i poczułam lekkie orzeźwienie na całym swoim ciele.
Teraz zaczęłam żałować, że zgodziłam się na to spotkanie w studiu. Przecież nie będę mogła wyksztusić z siebie żadnego słowa. Nigdy nie dogadywałam się z chłopakami, a co dopiero, jeśli tym chłopakiem miał być Justin Bieber. To nie był najlepszy pomysł, ale z drugiej strony to spełnienie moich marzeń. Nie mogłam nie skorzystać z takiej wielkiej szansy. To wszystko działo się za szybko. Wszystko mi się mąciło w głowie, nie wiedziałam co zrobić. Znowu bylam w kropce. Z zadzwonieniem do Claire mogłam zapomnieć. Powiem jej wszystko jutro, kiedy będę miała to za sobą. Teraz nie chciałam jej tłumaczyć, że nie będę mogła iść na imprezę, ze względu na chłopaka, do którego jeszcze przedwczoraj wzdychałam przez internet.
            Po zjedzeniu pysznej lasagne przygotowanej przez tatę, ruszyłam do pokoju, aby zmienić mój stary, czarny dres na coś bardziej odpowiedniego. Wyciągnęłam z szafy kremową, koronkową sukienkę, a do tego lekko rudą torebkę i tego samego koloru rzymianki. Rozczesałam, wyschnięte już włosy, zostawiając je rozpuszczone. Narzuciłam na siebie wcześniej przygotowaną sukienkę, na stopę nasunęłam lekkie buty, a wszystkie rzeczy ze swojej białej torebki, przełożyłam do rudej. Na koniec spryskałam się jeszcze tylko moimi ulubionymi perfumami i skierowałam się do łazienki, gdzie musnęłam lekko rzęsy czarnym tuszem po czym ruszyłam do wyjścia.
- Gdzie wychodzisz? – spytał tata, który pakował naczynia do zmywarki, ale przerwał, gdy tylko usłyszał, że idę. Stał teraz odwrócony w moją stronę i ocierał ręce o papierowy ręcznik.
- Umówiłam się z Justin’m – wyjaśniłam szybko.
- Nawet masz przyjaciela o tym imieniu – powiedział żartobliwie, a ja się zaśmiałam.
- Miłego wieczoru – pożegnałam się.
- Wzajemnie – ledwo go usłyszałam, bo już wychodziłam z mieszkania. Zaczynał mi towarzyszyć stres, który nie zamierzał zniknąć przez cały wieczór.

* * *

            Siedziałem na czarnej kanapie w pomieszczeniu obok studia. Denerwowałem się. Ona miała się niedługo pojawić. Umysł podpowiadał mi, żebym uciekał, odwołał to i posłuchał Scooter’a, ale serce mówiło, żebym zaryzykował, żebym ją poznał. Zwątpiłem, nie wiedziałem co mam zrobić, ale było za późno, żeby się wycofać. Usłyszałem parkujący samochód na zewnątrz. Zerwałem się na równe nogi i podszedłem szybko do okna. To ona. Dziewczyna, przez którą denerwowałem się jeszcze bardziej. Wzięłam dwa głębokie oddechy i ruszyłem do drzwi. Szybko je otworzyłem, zanim brunetka zdążyła do nich podejść. Wyglądała prześlicznie.
- Witam – przywitałem się z uśmiechem.
- Hej – odpowiedziała swym melodyjnym głosem, a zaraz po tym na jej twarzy pojawił się zawstydzający uśmiech. Gestem dłoni, zaprosiłem ją do środka, a dziewczyna nieśmiało mnie minęła po czym zamknąłem drzwi i skierowaliśmy się do wcześniej przesiadywanego przeze mnie pomieszczenia.
- Na początku chciałem Ci jeszcze raz ogromnie podziękować za ten list, który mi przesłałaś. Czytając go, płakałem i z każdym słowem odbierało mi mowę. Dziękuje, jesteś niesamowita – powiedziałem i zobaczyłem jak na jej policzku pojawiają się rumieńce.
- Ja w ogóle nie wiedziałem czy ten list do Ciebie trafi. Nie spamowałam do Ciebie, do tego ty mnie jeszcze nie śledziłeś, więc to ja powinnam Tobie podziękować za to, że go otworzyłeś i przeczytałeś – oznajmiła bawiąc się końcówką sukienki po czym uniosła swój wzrok na mnie, a nasze spojrzenia się spotkały. Miała piękne, duże, brązowe oczy z których można było wyczytać, że jest skrępowana, ale szczęśliwa. Patrząc na nią, widziałem w niej spokojną, wrażliwą, nieśmiałą dziewczynę, a z drugiej strony czułem, że się z nią dogadam, że odnajdziemy wspólny język, pomimo, że dopiero się poznaliśmy.
Amelia, skrępowana spuściła wzrok i zobaczyłem, że na jej policzkach znowu pojawiają się rumieńce.

* * *

- Ok, to teraz ty powiedz mi czym Cię tak urzekłem, że stałaś się Belieber? – spytał Justin. Siedziałam w jego studiu już ponad godzinę i właśnie graliśmy w wymyśloną przez niego grę przez którą mieliśmy się trochę poznać. Przyznam, że na początku się trochę denerwowałam, ale już po kilku minutach było lepiej.
- Szczerze? – zapytałam i wzięłam do ręki szklankę wody, która leżała na stoliku obok po czym wzięłam jeden, mały łyk, a Justin tylko kiwnął głową. – Urzekła mnie Twoja uroda – odpowiedziałam lekko przez śmiech.
- Wiedziałem, że mam ten swój uroczy, młody wdzięk – wyjaśnił, a ja się zaśmiałam tak samo jak mój towarzysz.
- Tak naprawdę to uwielbiam w Tobie to, że masz złote serce, że spełniłeś swoje marzenie, nie przez znajomości, ale przez prawdziwy talent, który masz, że dbasz o swoich fanów, troszczysz się o nich i że przez tą całą sławę nie zapominasz o swoim prawdziwym domu, o swojej rodzinie, przyjaciołach. Wyróżniasz się na tle innych gwiazd – odpowiedziałam po chwili, kiedy przestaliśmy się śmiać. Justin się tylko uśmiechnął po czym zaczął:
- Dlaczego zawsze sprawiasz, że się uśmiecham? List, teraz te słowa. Anioł, nie dziewczyna.
- Ja po prostu jestem szczera – odpowiedziałam lekko, bo wiedziałam, że na moich policzkach pojawiają się ponowne rumieńce – znowu mnie zawstydziłeś! – powiedziałam obraźliwie, ale jednocześnie żartobliwie.
- Przepraszam, ale uwielbiam, kiedy się zawstydzasz – oznajmił, a ja się lekko zaśmiałam.
- Dlaczego przeczytałeś ten list? – spytałam po chwili.
- Początkowo nie miałem tego w planie, ale interesowało mnie to. Lubiłem czytać takie wiadomości od fanów, a Twój list miał w sobie coś, że aż się prosił, żeby go przeczytać – wyjaśnił z uśmiechem, a ja znowu się zawstydziłam – Wiesz, że jesteś urocza, jak się zawstydzasz?
- Przestań – powiedziałam cicho chowając twarz w dłoniach.
- Taka prawda – potwierdził swoją wypowiedź i poczułam jak się uśmiecha – Hej, nie zakrywaj się! – oznajmił, ale ja nie drgnęłam. Po raz pierwszy poczułam jego ciepłe dłonie na swoich. Próbował je odsunąć od twarzy i mu się to udało. Poległam, nie ma się co dziwić. Poczułam, że lekko trzyma mnie za nadgarstek, w miejscu tatuażu. – Ma jakieś specjalne znaczenie? – spytał spoglądając na cztery ptaki.
- Ten na samej górze jest dla mojej mamy, następny symbolizuję nowe życie, czyli przeprowadzkę, kolejny jest dla mojej przyjaciółki Claire, a ostatni jest dla Ciebie – odpowiedziałam.
- Czym sobie zasłużyłem na takie wyróżnienie? – zadał kolejne pytanie.
- Tym, że jesteś moją inspiracją, moim bohaterem, a także wzorem do naśladowania – wyjaśniłam. Tym razem to Justin się zawstydził.
- I kto tu kogo zawstydza? – spytał żartobliwie, a ja się lekko zaśmiałam. – A Twój tata? Czemu tylko masz tatuaż zadedykowany mamie, a nie rodzicom? – zapytał ostrożnie po chwili. Nie chciałam znowu o tym rozmawiać i powracać do tych wspomnień, które i tak prześladują mnie codziennie, ale miałam do niego zaufanie i chciałam, żeby wiedział, pomimo że możemy się już więcej razy nie spotkać.
- Moja mama umarła od razu po moich narodzinach. Nie miałam okazji jej poznać, nie miałam okazji jej nawet zobaczyć. Wiedziała, że ciąża może się dla niej źle skończyć, ale pomimo tego nie chciała dokonać aborcji. Wybrała moje życie zamiast swojego – wyjaśniłam smutno i poczułam jak Justin koniuszkiem palców ociera łzy spływające po moich policzkach. Za każdym razem, kiedy do tego wracałam, nie mogłam kontrolować płaczu. To było dla mnie już normą, że za każdym razem kiedy o tym mówiłam, płakałam.
- Przepraszam, nie chciałem. Tak mi przykro – powiedział i mnie do siebie przytulił.
- Nie szkodzi, nie wiedziałeś – odpowiedziałam i odwzajemniłam uścisk po czym się od niego odsunęłam ocierając kolejne łzy.
- Powinnam już iść, robi się późno – wyjaśniłam.
- Nie jesteś zła? – zapytał.
- Nie, jasne że nie – uśmiechnęłam się, chociaż wiedziałam, że teraz nie za bardzo mi to wychodzi. Justin się lekko uśmiechnął, a ja w tym samym momencie wstałam z kanapy i poczułam jak moje zdrętwiałe nogi od ciągłego siedzenia, lekko się uginają pod wpływem zmiany. Szybko się wyprostowałam, zarzuciłam torebkę na jedno ramię po czym Justin odprowadził mnie do wyjścia.
- Miło było spędzić z Tobą czas – pożegnał się.
- I wzajemnie – odpowiedziałam z uśmiechem po czym wyszłam z małego budynku, kierując się do auta. Zajęłam miejsce kierowcy i ruszyłam w stronę domu.
           
            Weszłam po cichu do domu, bo nie wiedziałam, czy tata już śpi, czy może nadal przegląda różne raporty, ale po panującej ciszy w apartamencie, wybrałam opcję A. Zdjęłam buty, żeby nie hałasować, kiedy będę szła do pokoju, po czym na palcach weszłam do pokoju. Zapaliłam szybko światło, ponieważ w pokoju panowały egipskie ciemności, które po chwili znikły. Szybko doszłam do biurka, włączając notebook’a, a torebkę rzuciłam obok łóżka.
            Pierwsze co zrobiłam to weszłam na twitter’a i po zalogowaniu się spojrzałam na Trendy Topic. Nic innego nie przykuwało mojej uwagi oprócz hasła ‘Justin And New Girl’. Wiedziałam, że Bieber to nie jedyny Justin na świecie, ale pomimo tego i tak kliknęłam w dane hasło. Po chwili zobaczyłam kilkanaście tweetów, które dalej się mnożyły. ‘Kto to jest?’ ‘Justin się zakochał?’ ‘Odczep się od niego, suko!’ ‘Jesteś brzydka!’ ‘Co on w niej widzi?’ ‘Jeśli Justin jest szczęśliwy, nie mam nic przeciwko’. Poczułam jak łzy spływają po moich policzkach. Weszłam szybko na profil Justin’a, który kilka minut temu dodał nowe zdjęcie – nasze zdjęcie. On uśmiechnięty, a ja miałam zasłoniętą twarz ręką, tak że było mi widać tylko usta. Zrobiliśmy je podczas naszej zabawy, kiedy Justin zapytał czy możemy zrobić sobie zdjęcie. To nie jest jedyne. Było jeszcze jedno, gdzie widać całą moją twarz, ale najwidoczniej Justin na początek wolał wybrać to, gdzie jestem niewidoczna. ‘Uwielbiam Twój uśmiech. Miło było Cię poznać. Do zobaczenia’ zobaczyłam wpis pod zdjęciem i szybko się uśmiechnęłam, ale po chwili pomyślałam ponownie o wszystkich komentarzach, które kierowały w moją stronę Belieberki. Widziałam tylko trzy, które były pozytywne, a wszyscy inni mnie nienawidzili, za to, że spotkałam się z Justin’em. Wszyscy inni, nie wiedzieli o mnie tak naprawdę nic, a pomimo tego jeździli po mnie tak, jak nikt inny w całym moim życiu. Szybkim ruchem ręki zamknęłam klapkę od notebook’a po czym rzuciłam się na łóżko. Po raz pierwszy miałam okazję spełnić swoje marzenie, które teraz okazało się wielką klęską. Znowu poczułam się bezwartościową, niepotrzebną dziewczyną, która znowu nie ma szansy na bycie szczęśliwą. 

________________________________

Tak, możecie mnie zabić za opóźnienie. Przepraszam, ale szykowałam też dla Was małą niespodzianką. Nie wiem czy miłą, czy niemiłą, sami ocenicie :) A jest to - nowe opowiadanie. Haha, trochę Was wymęczę, przepraszam. 
ZAPRASZAM WSZYSTKICH ZAINTERESOWANYCH TUTAJ
Trochę inne niż do tej pory, ale mam nadzieję, że Wam przypadnie do gustu :) 

OUTFIT : KLIK

PS. Jeśli by ktoś jeszcze nie wiedział, dlaczego na blogspocie, wyjaśnienie na dawnym adresie na onecie - daytoremember :) 


4 komentarze:

  1. w tym rozdziale ukazałaś prawde o beliebers. mimo, że nie znają danej osoby i tak po niej jeżdża. stawiam 100 zł, że każda chciałaby się znaleźć na miejscu Amy, ale jednocześnie nie chciałaby być zmieszana z błotem. jest to okropny nawyk beliebers. rozdział strasznie mi sie podoba, czekam na więcej. :) {without-word} @szpilen

    OdpowiedzUsuń
  2. OUUUU CHCIAŁABYM NAPISAĆ DŁUGI KOMENTARZ, ALE NIE WIEM CZY MI SIĘ UDA. A WIĘĆ ZACZYNAM
    rozdział jest przefantastyczno uroczy. chciałabym powiedzieć co o nim sądze, ale znowu obawiam się, że nie starczy mi słów. chyba BLOGSPOT nie pozwoliłby na tak długiego komentarza, po za tym chyba i tak każde słowo, którę powiem o tym rozdziale jest za słabe, za małe. znaczy się tak mi się wydaje, ale to już ty ocenisz.
    przez ciebie chciałabym aby tak się stało w moim życiu. ale zacznijmy od tego, że nie pochodzę z Chicago -.-
    biedna Amy, po pierwsze nie jest z Justin'em także spokojnie hah, ale po drugie nie powinna się przejmować. w sumie to jest trudne, przeczytać takie rzeczy o sobie, ale warto byś silnym.
    CZEKAM NA NN ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. już ci kiedyś wspominałam o tym jak bardzo uwielbiam twój talent, prawda? ;)
    rozdział jest cudowny i czyta się świetnie.
    sądzę, że jest tu co nie co prawdy o beliebers. od tej złej i dobrej strony.
    jesteś niesamowita.
    czekam na kolejny.
    [melodyandmoments] [storiesabouteverything] [help-me-to-stay-strong]
    Rudablondynka/@MellHappyStar

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże,Boże,Boże.Uwielbiam to opowiadanie. <3
    ____
    http://abnormalxdreamsx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń