'Szanowna pani
Amelio Clark,
Z czystą
przyjemnością informujemy Panią, że od połowy września będzie Pani razem z nami
i innymi nowymi studentami kontynuować naukę w naszym uniwersytecie w
słonecznej Californii.
Mamy nadzieję,
że kierunek, który Pani wybrała o tematyce historii sztuki, spełni Pani
oczekiwania i będzie Pani zadowolona z naszej uczelni.
Do zobaczenia
za dwa miesiące.
Dyrektor,
Melissa Johnson’
Przeczytałam po raz kolejny dobrze mi już znany list, po czym
odłożyłam go do swojej dużej, czarnej torebki. W tym samym czasie wrócił do
mnie tata z lotniskowej łazienki, do której przed chwilą się udał.
- Zadzwoń jak tylko dolecisz do Los Angeles – powiedział, kiedy do
mnie podszedł.
-Wiem – odpowiedziałam mu i mocno go do siebie przytuliłam. Będzie
mi brakowało jego krótkich kazań, jego nadopiekuńczości, jego śniadań jak i
przepysznych obiadów, które nigdy nie były spalone ani przesolone. Będzie mi
brakowało mojego kochającego taty, z którym dzisiaj się żegnam na dwa miesiące.
Pomimo, że to tak krótki odstęp czasu, łzy smutku i tak opuściły moje ciemne
oczy i teraz swobodnie spływały po moim policzku.
- Będę za Tobą tęsknić, córeczko – usłyszałam nadal go obejmując.
- Ja za Tobą też – oznajmiłam starając się nabrać naturalny ton
głosu, ale wiedziałam, że nie za dobrze mi to wychodzi. Nie dzisiaj, kiedy go
opuszczałam po całym życiu spędzonym razem z nim w jednym mieszkaniu. Sama nie
wiem kiedy ten czas tak szybko zleciał i teraz wyprowadzałam się do słonecznej
Californii, do uczelni. Sama nie wiem, kiedy dorosłam.. chociaż, czy to dobre
określenie? Przyznam, że stałam się silniejsza. Walczyłam z moją przeszłością,
jak i samą sobą, ale chyba nie do końca mi się udało. Potyczki, które pojawiały
się po drodze nadal mnie prześladują, a ja nadal nie jestem pewna czy dobrze
robię. W LA miałam zacząć wszystko od nowa, taki miałam plan, ale z drugiej strony
boję się o mojego rodzica. Rozstajemy się po raz pierwszy na tak długo. Całe
życie spędziliśmy w jednym mieszkaniu, nie przejmując się o przyszłość, która w
końcu nadeszła.. Oboje wiele przeszliśmy, a zwłaszcza to jedno, które nie
zniknie z naszej pamięci do samego końca, dlatego tak bardzo się obawiam.
Dlatego tak bardzo boję się, że on sobie nie poradzi, chociaż wiem, że ma ode
mnie większe doświadczenie co do problemów, do tego sam jest policjantem, więc
to kolejna jego zaleta, ale..
- Nie płacz – usłyszałam za
sobą głos taty, który musiał usłyszeć moje ciche szlochanie – Przejmujesz się
bardziej ode mnie – skomentował po chwili z nutką śmiechu, kiedy to się od
siebie odsuwaliśmy. Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, a raczej
grymas, który go przypominał, ponieważ nie za dobrze mi wychodziło płakanie i
uśmiechanie się w tym samym czasie.
- Przepraszam – powiedziałam tylko.
- Nie masz za co, rozumiem – odpowiedział i ponownie mnie
uścisnął, tym razem krócej, ale mocniej. Kiedy się od siebie odchyliliśmy,
podeszłam do stojącej obok Claire, która przybyła się ze mną pożegnać.
- Uważaj na siebie – poprosiła przytulając mnie mocno do siebie –
i niech Justin o Ciebie dba – dodała, a ja się ponownie uśmiechnęłam. Ta krucha
blondynka, którą znam od bardzo dawna. Ta jedyna osoba, która wiedziała o mnie
tak wiele i która aż tak bardzo mi pomogła przezwyciężyć ten strach, który
nazywałam życiem. Ona jedyna znała moje prawie wszystkie sekrety. Dlaczego
prawie? Bo nadal nie mogłam się przed nią otworzyć, jeśli chodzi o moją
przeszłość z Josh’em. Może uznałam, że to nie ma znaczenia? Skoro oni są
szczęśliwi, nie chcę tego zepsuć, mówiąc jej że kiedyś sama szalałam za tym
chłopakiem. Przeszłość, jak sama nazwa wskazuje należy do przeszłości. Nikt jej
nie zmieni, jedyne można starać się o niej zapomnieć. To od niej nauczyłam się
tych słów, ona nauczyła mnie walczyć z niemiłymi wspomnieniami i to jej jestem
wdzięczna mojego dzisiejszego szczęścia. Gdyby nie Claire, pewnie nadal
siedziałabym samotnie w swoim pokoju, płacząc przy smutnych piosenkach, nawet
bym się nie odważyła wysłać listu, który dotarł do Justina, bo inną rzeczą,
której się od niej nauczyłam to odwaga oraz pewność siebie. Niby dwie obce dla
siebie osoby, a tak bardzo jedna potrafi uszczęśliwić drugą.
- Dziękuje za wszystko co dla mnie zrobiłaś. Jesteś najlepszą
przyjaciółką, jaką kiedykolwiek mogłam mieć – wyznałam, a łzy smutku mieszały
się ze łzami szczęścia, które wypłynęły na wspomnienia o jej pomocy.
- Mówisz tak, jakbyśmy się żegnały na zawsze – odpowiedziała
smutno.
- Nie, mówię to, co powinnam powiedzieć już dawno temu –
wytłumaczyłam i poczułam jak moja przyjaciółka mocniej mnie do siebie przytula.
- Pasażerów lotu do Los Angeles zapraszamy do odprawy – usłyszałam
miły, kobiecy głos i odchyliłam się od mojej przyjaciółki.
- Do zobaczenia – pożegnałam się z nią, jak i z moim opiekunem, po
czym wzięłam głęboki oddech i wzięłam swoją czarną walizkę oraz czarną torebkę.
Otarłam lewą ręką łzy, które nadal spływały po moich policzkach, a w prawej złapałam mojego iPhone’a. Po raz ostatni pomachałam im na pożegnanie, po czym
ruszyłam w nową przygodę, o której kilka miesięcy temu mogłam jedynie pomarzyć.
* * *
Ona wpatrywała się we mnie swoimi
brązowymi oczami, a ja leżąc nad nią, zbliżyłem się do niej, po czym lekko
musnąłem jej usta. Jej ręka delikatnie łagodziła mój policzek, a ja swoją przyciągałem
ją do siebie w pasie.
- Akcja stop! – krzyknął reżyser, który
przerwał nam miłosną sielankę. Odchyliłem się od Chanel, po czym zeskoczyłem z
łóżka, w którym się znajdowaliśmy – Mamy to – dokończył, a ja uśmiechnąłem się
uradowany. Po chwili obok mnie pojawiła się dziewczyna. – Big Sean pojawi się
dopiero jutro, więc jutro zapraszam na ostatni dzień kręcenia – poinformował
nas, a w tle rozbrzmiały oklaski i brawa za naszą dzisiejszą pracę.
- Byłeś dzisiaj świetny – usłyszałem głos
Chanel, która również biła brawa.
- Nie tak bardzo jak ty – odpowiedziałem
jej z uśmiechem.
- Masz dziewczynę, a ze mną flirtujesz.
Nie ładnie, Bieber – oznajmiła zawiedzionym tonem, ale zarazem żartobliwie.
- To tylko takie koleżeńskie wsparcie –
broniłem się zgodnie z prawdą, a ona przytuliła mnie do siebie i swoją prawą
ręką potargała mi ułożone wcześniej włosy. Odpowiedziałem jej śmiechem, po czym
ona ruszyła w stronę swojej garderoby, a ja pożegnawszy się ze wszystkimi,
opuściłem jasny budynek.
Moje myśli od razu powędrowały ku pięknej
brunetce, która już jest w drodze do słonecznego Los Angeles, która już jest w
drodze do mnie. Pomyśleć, że to ją mogłem obściskiwać, całować i o nią walczyć
w tym teledysku, jednak stało się inaczej. Kiedy jej to zaproponowałem, widziałem
zdziwienie na jej twarzy, a także zakłopotanie. Nie dziwiłem jej się, że tak
zareagowała. Wyskoczyłem z tym tak nagle, a poza tym to pierwsza taka
propozycja, jednak po chwili namysłu, odmówiła. Odpowiedziała, że nie chciałaby
mieszać mojej pracy z życiem prywatnym i, że boi się reakcji moich fanów. Już
teraz ją nienawidzili za to, że ona jest po prostu zakochana, a co dopiero
kiedy pojawiłaby się w teledysku. Przemyślałem jej wypowiedź i uznałem, że ma
rację. Nie powinienem mieszać swojej kariery z miłością. Nie powinienem narażać
jej, jak i siebie na zagrożenie ze strony fanów. Kochałem ich, jednak nie
lubiłem, kiedy oni na moich oczach obrażali Amelię. Nie zasłużyła na to. To ja
zacząłem nasz związek, to ja pierwszy się w niej zakochałem, to ja postanowiłem
ją odnaleźć. Jeśli oni jej nienawidzą za to, że jest we mnie zakochana, ja
również powinienem zostać znienawidzony. Za to, że spodobała mi się ta
nieziemska istota, która jeszcze niedawno była taka jak oni. Była jedną z nich,
nadal nią jest, jednak Beliebers tego nie doceniają.
* * *
Poczułam delikatny wiaterek na swojej
twarzy, a moje ciemne włosy uniosły się ku górze pod jego wpływem. Widok, który
miałam przed sobą sprawił, że przez chwilę stałam nieruchomo i po prostu
podziwiałam piękny krajobraz Los Angeles. Wysokie budynki, przez które
zaglądały już pierwsze promienie słoneczne, wysokie wzgórza, przy których
znajdował się niewidzialny w tym momencie dla mnie ocean.
- Witaj, kochanie – usłyszałam za sobą.
Odwróciłam się i zobaczyłam nikogo innego, jak młodego blondyna, który
przywitał mnie promiennym uśmiechem. Miał na sobie czarne rurki, które przyozdabiały białe Supry, a do tego jasną koszulkę w serek na krótki rękaw.
- Hej – przywitałam się z nim i złożyłam
na jego ustach krótki, lecz soczysty pocałunek.
- Jak lot? – spytał uprzejmie, kiedy się
od siebie odsunęliśmy.
- Nawet nie najgorzej – odpowiedziałam z
uśmiechem, a on wziął ode mnie moją czarną walizkę, po czym zaprowadził mnie w
stronę jego sportowego auta. Włożył wcześniej zabraną ode mnie rzecz do
bagażnika, po czym otworzył przede mną drzwi pasażera. Uśmiechnęłam się
wdzięcznie i zajęłam miejsce. On szybko wskoczył na miejsce kierowcy i
ruszyliśmy do jego domu.
Dom Justina. To tam mam zamieszkiwać
przez najbliższy czas. Mój chłopak oznajmił, że nie chce, abym się tłukła po
mieszkaniach, dlatego najlepiej będzie, jeśli będę przebywała u niego.
Przyznam, że nie zbyt było mi to na rękę, ponieważ nie chcę im siedzieć na
głowie, dlatego postanowiłam, że dopóki nie znajdę czegoś wartego uwagi, w czym
będę mogła spokojnie mieszkać, będę nocować u niego. Przynajmniej tak nie będę
miała wyrzutów sumienia, że mieszkam u nich za darmo. Zaoferowałam się również,
że przynajmniej dwa razy w tygodniu będę coś gotowała, za ich przysługę. Justin
się na to zgodził, więc nie jest najgorzej.
Zjechał właśnie na kolejną ulicę, którą ozdabiały
palmy i bogate domy. Witamy w Los Angeles. Mieście, gdzie wszystko jest inne,
niż w Nowym Jorku, już od pierwszego wejrzenia można to ujrzeć. Tam ciągły
harmider i hałas na ulicy, nawet o tej porze, a tutaj cisza i spokój. W Nowym
Jorku wysokie budynki i nieporządek na ulicach, a tutaj ład i skład w każdym
zakątku. Całkiem inna okolica. Całkiem inne otoczenie, a jak tutaj się wszystko
potoczy? Cała przygoda przede mną.
Justin skręcił na jeden z jasnych
mostków, a przed nami pojawiła się wielka brama z furtką tego samego koloru i
tej samej wysokości, natomiast po lewej stronie znajdował się srebrny domofon z
kamerką.
Mój chłopak nie zdążył kliknąć guzika,
aby powiadomić wszystkich w środku, że przybyliśmy, a już wielka brama zaczęła
się otwierać. Ruszył długim wjazdem przed siebie, a za zaczęłam oglądać ich
posesję. Po lewej stronie znajdował się wielki basen, który teraz był zakryty,
a dookoła niego starannie wyłożona jasna kostka, na której znajdowały się dwa
białe, złożone leżaki. Kostkę, która była wyłożona obok basenu i sięgała
długości 2m, zastąpiła zadbana trawa, którą ozdabiały gdzieniegdzie krótkie
krzewy i ozdobne rośliny. Po prawej stronie natomiast znajdowała się brązowa,
mała altanka, która znajdowała się wśród kilku drzew. Pomiędzy dwoma z nich
zauważyłam jasny hamak, a resztę przestrzeni zajmowały również ozdobne kwiaty i
dwie dziecięce huśtawki. W całym ogrodzie panował porządek i nie było tutaj
miejsca na harmider. Wszystko idealnie do siebie pasowało, nawet najmniejszy
szczegół musiał grać z resztą.
Minęliśmy długi ogródek, po czym podjechaliśmy
pod wielką, białą willę z ciemnymi drzwi. Bieber zgasił silnik swojego
samochodu, wcześniej zjeżdżając lekko w lewo, tak aby nie blokować wejścia do
domu, po czym wysiadł z samochodu, ponownie do mnie podchodząc i otwierając
przede mną drzwi. Znowu się do niego uśmiechnęłam w odpowiedzi, a on wyciągnął
z bagażnika moją torbę. Złapał mnie w talii i ruszyliśmy do drzwi wejściowych. Biebs nie zdążył nacisnąć na klamki, a po drugiej stronie już zauważyłam promienną
twarz Pattie.
- Dzień dobry – przywitałam się miłym
głosem.
- Witaj, Amelio – odpowiedziała mi z
wielkim uśmiechem, po czym gestem dłoni zaprosiła nas do środka. Uśmiechnęłam
się pogodnie, po czym wyminęłam ją w drzwiach, wciąż czując lewą rękę Justina
na moim pasie. Wielki i przestronny hol, w którym się znajdowaliśmy był w
bieli. Kręte schody, które znajdowały się po prawo były również w tym kolorze,
nawet dywan, który się na nich znajdował, natomiast naprzeciwko mnie do góry
był balkon, z którego można było oglądać dół pięknej willi. Naprzeciwko mnie
był łuk, z którego można było ujrzeć jasne meble kuchenne, a po lewej kolejny
prowadzący do salonu. Pomieszczenie uzupełniały małe ozdoby w kolorze błękitu,
jak mały obrazek na ścianie z krajobrazem morza, czy doniczki w tym kolorze, a
także małe świeczki położone na wystającym, szklanym paracie na jednej ze ścian.
- Wow – wyrwało mi się, a w odpowiedzi
poczułam na swoim policzku, ciepłe usta Biebsa, który lekko mnie w niego
cmoknął.
Pattie zaprosiła nas do kuchni, gdzie
również panowała wszędzie biel połączona z beżem, natomiast okrągły łuk z tego
pomieszczenia prowadził do salonu, w którym przeważały czekoladowe dodatki. Wszystko
było tutaj starannie dobrane, tak samo jak na zewnątrz budynku, sprawiając
niesamowitą harmonię tego miejsca.
Usiadłam na wysokim, białym krześle,
zaraz obok Justina, a mama mojego chłopaka wstawiła właśnie wodę w czajniku na
elektrycznej płycie.
- Napiłabyś się kawy? – spytała pogodnie.
- Z chęcią – odpowiedziałam miłym tonem.
Za oknem, które znajdowało się
naprzeciwko mnie można było zaobserwować wyławiające się zza drzew słońce,
które łagodnie oświetlało każdą część w tym pomieszczeniu, a liście na
gałęziach powoli się ruszały pod podmuchem wiatru. Kolejna, miła różnica, która
dzieliła to miasto od poprzedniego, w którym zamieszkiwałam. W NY porankiem,
kiedy wyglądałam przez okno, zajadając się przepysznym śniadaniem, widziałam
tylko kolejny budynek znajdujący się naprzeciwko, a kiedy spojrzałam w dół
obserwowałam ludzi, którzy już od wczesnej pory wędrowali do pracy, czy gdzieś
się spieszyli, a tutaj towarzyszyła mi cisza i spokój oraz piękno natury.
Pattie podsunęła mi białą filiżankę z
czarną cieczą, a ja poczułam świeży aromat kawy, który od razu mnie rozbudził. Podziękowawszy,
osłodziłam napój jedną łyżeczką cukru, po czym odłożyłam łyżeczkę na talerzyk
do kompletu filiżanki i upiłam łyk.
- Może jesteś głodna? – spytał Justin.
- Nie, zjadłam małe śniadanie w samolocie
– wytłumaczyłam.
- Radziłbym Ci nabrać trochę sił, bo mam
zamiar pokazać Ci dzisiaj parę rzeczy – ostrzegł mnie.
- Justin, dziewczyna dopiero co
przyjechała, daj jej trochę odpocząć – broniła mnie Pattie, za co byłam jej
wdzięczna. Nie marzyłam o niczym innym, jak o długiej kąpieli i śnie, a kiedy
myślałam, że przede mną rozpakowywanie kilku kartonów, które przywiozła firma
od przeprowadzek dzień wcześniej, zbierało mi się na wymioty.
- Poza tym dochodzi godzina 18:00 i tak
zbyt wiele nie zobaczymy – dodałam, mając nadzieję, że zmieni zdanie.
- Dobrze – oznajmił, a ja odetchnęłam z
ulgą – dzisiaj możesz spokojnie odpocząć i się rozpakować, ale za to jutro
pojedziesz ze mną do studia, a potem obiecuje Ci mały spacer po tym pięknym
mieście – dokończył.
- Zgoda – potwierdziłam, a on ponownie
cmoknął mnie w policzek. Uśmiechnęłam się do niego zawstydzona, z tego powodu,
że jego mama znajdowała się w kuchni, lecz ona tylko spojrzała na mnie z
uśmiechem i wyszła z kuchni, zostawiając nas samych.
Miałam masę wątpliwości co do tej
decyzji, co do życia w tym mieście, ale przy nim wszystkie złe myśli uciekały,
bo wiem, że jeśli był obok, będzie lepiej, łatwiej. Wiem, że mi pomoże się
tutaj oswoić, a także zacząć żyć na nowo. Chciałam tego. Chciałam spróbować
czegoś nowego, czegoś z czego kilka lat temu jeszcze bym zrezygnowała. Tak po
prostu zostawić wszystkie troski w Nowym Jorku, a tutaj przyjechać z czystym
sumieniem i nowym nastawieniem. Nie zapominać o ludziach z tamtego miasta, nie
mogłabym. Zapomnieć tylko o tamtych wydarzeniach. Nie wszystkich, ale większości.
Tych, przez które płakałam, przez które codziennie w nocy cierpiałam. Zacząć od
nowego startu, razem z nim. Justinem Bieberem.
________________________________________
Witam po krótkiej przerwie z nowym rozdziałem :) Nie jest zachwycający, do tego
jest dużo opisów i przepraszam za to, ale wena coś mi nie dopisuje ostatnio. Do
tego teraz doszła nauka i nie wiem kiedy mi się uda zebrać siły i dokończyć
kolejny rozdział, ale mam nadzieję, że będę go mogła dodać w przeciągu dwóch
tygodni, nie dłużej :)
Zmieniłam ponownie wygląd, jutro jeszcze popracuję nad stronami, podoba
Wam się? :3
Co myślicie o rozdziale? Bo to Wasza opinia najbardziej się liczy, xx.
+ Dziękuje za ponad 6000 wyświetleń. To dla mnie niesamowite
osiągnięcie. Kocham Was <3
rozdział świetny, tło też ;*
OdpowiedzUsuńwszystko jest świetne ! <3
OdpowiedzUsuńTy jeszcze mówisz, że nie masz weny ?! żartujesz sobie ?
to opowiadanie jest najlepszym jakie dotychczas czytałam : )
Kochana , Twoje opowiadanie jest moim ulubionym opowiadaniem o Bieberze, a czytałam ich całkiem sporo :D pisz dalej <3 Czekamy ;*
OdpowiedzUsuńxoPaulaoxXD
Weeeeeeee! Kolejny rozdział :> Jest tak samo niesamowity jak poprzednie, mogłabym go czytać i czytać i czytać! Nigdy by mi się nie znudził. Czekam na kolejny rozdział tego wspaniałego opowiadania xx
OdpowiedzUsuńprzepraszam, że tak długo zbierałam się do przeczytania twojego rozdziału, ale dopiero teraz znalazłam chwilę czasu by to zrobić. nagłówek jest cudny, a ta delikatna kolorystyka jest miodem dla mych oczu. co do rozdziału to jest świetny. na prawdę lubię twoje opowiadanie. Justin jest taki kochany. z niecierpliwością czekam na dalsze losy zakochanych. ~ szpilen
OdpowiedzUsuńCześć ;) Przez jakiś czas tu nie zaglądałam, ale to tylko dlatego, że nie bardzo miałam na to czas. Pewnie się czepiam, ale jak dla mnie robi się trochę nudno. Mam nadzieję, że to okres przejściowy, bo bardzo lubię ten blog ; ) - @fuckineasy
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że komentuję dopiero dzisiaj, aczkolwiek znalezienie chwili wolnego w szkole średniej jest lada wyzwaniem. Nadrobiłam zaległości i teraz śmiało mogę skomentować rozdział.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się. Amelia rozpoczyna nowy rozdział w swoim życiu i mam nadzieję, że będzie on jak najlepszy. Życzę jej tego z całego serca, ponieważ dziewczyna dosyć się nacierpiała. Zasługuje w końcu na szczęście, a Bieber jest w stanie jej to zapewnić. Mam nadzieję, że coś ciekawego, niespodziewanego (oczywiście pozytywnego) zdarzy się pomiędzy tą dwójką. Uwielbiam Twoje opowiadanie! Jest takie cudowne, istna sielanka, romans i cud z miodem i orzeszkami! Kocham Cię dziewczyno za to, że tworzyć takie opowiadania! Już nie mogę się doczekać kolejnego postu!
Pozdrawiam cieplutko!
[http://collision-of-two-worlds.blogspot.com]