czwartek, 19 lipca 2012

dziewięć


Leniwie dokończyłam wcześniej przygotowaną przez mojego chłopaka czarną, mocną kawę po czym odłożyłam ją na stolik w salonie i oparłam się o tors Biebera.
            Wczorajszy wieczór skończył się nie tak jak powinien. Miała być impreza, dobra zabawa i tańce, a zamieniło się w wielką awanturę i krzyki. Bójka Biebera z Josh’em, kuzynka tego drugiego i do tego kłótnia z najlepszą przyjaciółką. Wprost idealne rozpoczęcie wakacji. Sama tak dokładnie nie pamiętam co się naprawdę stało. Pamiętam jak Justin rzucił się na Josh’a, ich bójkę, a potem tylko poczułam jak silne dłonie JB łapią mnie w pasie, chroniąc przed upadkiem. No i oczywiście złowrogie spojrzenie mojej przyjaciółki od razu po otworzeniu oczu. Pokłóciłyśmy się i to ostro. Ona zaczęła na mnie krzyczeć, że to mój chłopak rzucił się na Josh’a bez powodu, że to moja wina, bo to ja zaczęłam na niego krzyczeć. Już chciałam jej o wszystkim powiedzieć, że Josh wcale nie jest takim aniołkiem za którego go ma, ale się powstrzymałam. Znowu go obroniłam. Sama nie wiem dlaczego. Nie zasłużył sobie na to, ale ja nie chcę zranić swojej najlepszej przyjaciółki, która jest w niego wpatrzona jak w najcenniejszy obrazek. Wiem, że jeśli powiem jej prawdę, ona będzie cierpieć, a przez to mogę ją stracić. Swoją jedyną, najlepszą przyjaciółkę, która jest dla mnie jak siostra.
            Usłyszałam charakterystyczny dzwonek do drzwi, który rozległ się po całym pokoju. Ostrożnie wstałam i usłyszałam jak Justin lekko syczy z bólu, tak jakby nie chciał, abym to słyszała.
- Co jest? – spytałam zaniepokojona, ale nie usłyszałam odpowiedzi, więc uniosłam do góry jego czerwoną bluzkę na krótki rękaw z zabawnym nadrukiem i zobaczyłam na jego wyrzeźbionym torsie jeden wielki siniak.
Spojrzałam na niego przestraszona i w tym samym momencie ktoś zapukał do drzwi, ale ja nie zareagowałam.
- Justin, czemu nic nie powiedziałeś? – spytałam z troską w głosie.
- Bo nie chciałem Cię martwić. To nic takiego, zwykły siniak – wytłumaczył swobodnie i zakrył swój goły tors opuszczając bluzkę.
- Żartujesz sobie? Mogłeś powiedzieć, dałabym Ci maść, bandaż, cokolwiek, żeby tylko Cię mniej bolało – oznajmiłam i kolejny dzwonek rozległ się po salonie, ale ja go zignorowałam.
- Bolało mniej, bo miałem satysfakcję, że ten dupek dostał to, na co zasłużył – oznajmił – a teraz otwórz drzwi, bo zaraz ktoś i je wyważy – dokończył z uśmiechem. Wstałam powoli z przesiadywanej przez nas kanapy w salonie, lekko zdenerwowana tym, że ktoś miał naprawdę dobre wyczucie czasu i niechętnie podeszłam do drzwi. Nie spodziewałam się nikogo, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że była dziewiąta rano.
Przekręciłam górny zamek, po czym otworzyłam nieproszonemu gościowi drzwi. Widok dwóch nastolatków mnie zmroził.
- Hej – powiedział cicho Josh, a obok niego stała niewinnie jego kuzynka, która miała delikatny makijaż i lekkie fale opadające na jej kwiecistą sukienkę.
- Co tutaj robicie? – spytałam sucho i poczułam silne ręce obejmujące mnie w pasie.
- Mało Ci sińców? – dodał groźnie Bieber.
- Chcemy tylko porozmawiać – wyjaśniła spokojnie blondynka o różowych końcówkach.
- Ale my nie mamy na to ochoty – odpowiedział za nas Justin.
- Amelia.. – usłyszałam męski głos, kiedy zaczęłam zamykać drzwi.
- Idź sobie, Josh! – powiedziałam niemiło.
- Nie dopóki nas nie wpuścisz i nie dasz wszystkiego wyjaśnić – odpowiedział.
- Nie mamy czego wyjaśniać – orzekł mój chłopak, który nadal mnie nie wypuszczał ze swojego uścisku.
Nie rozumiałam po co ten chory, wpatrzony w siebie egoista tutaj przychodził. Nie miałam z nim nic do wyjaśniania. Zwłaszcza po wczorajszym wieczorze, a kiedy kilka minut temu zobaczyłam, że zranił też mojego chłopaka, miałam go dość jeszcze bardziej. Za dużo już namieszał, a jeszcze miał śmiałość tutaj przychodzić? Ten chłopak albo nie wiedział co to kultura, albo nie znał znaczenia słowa ‘niemile widziany’.
- Proszę – usłyszałam po raz kolejny jego kuzynkę o imieniu Ann, a ja jak najszybciej chciałam mieć to z głowy.

* * *

Puściłem swoją dziewczynę, która gestem dłoni wpuściła do środka pana ‘nadęte ego’ oraz jego miłą i grającą niewiniątko kuzynkę.
Wszyscy usiedliśmy w ciepłym i jasnym salonie. Ja z Amelią na wcześniej przesiadywanej przez nas kanapie, a nasi wproszeni goście naprzeciwko nas.
- Najpierw chciałem przeprosić – zaczął szanowny pan Josh – Ciebie Justin za wczoraj, a Ciebie Amelia za to, o czym bałem się wcześniej rozmawiać. Przepraszam, że Cię wtedy zraniłem, że zrobiłem Ci głupią nadzieję, a potem uciekłem. Byłem idiotą i zrozumiałem to dopiero, kiedy poczułem na sobie pięści Biebera. Obiecywałem Ci coś, co było kłamstwem. Obiecywałem, że będę Twoim przyjacielem, a po raz kolejny zawiodłem. Amelia, nie chciałem – wygłosić i spojrzał na moją dziewczynę, która miała podkurczone kolana pod brodę i widać było, że jest zmieszana.
- Nie chcę Twoich przeprosić. Josh, to za mało za wszystko co zrobiłeś, chociaż bardzo to doceniam. Nie umiem Ci zaufać i nigdy tego nie zrobię, przepraszam – oznajmiła, a ja splotłem nasze ręce razem, aby pokazać, że popieram jej decyzję. Otuliła swoimi delikatnymi palcami moją dłoń, a ja zacząłem kręcić małe łuki swoim kciukiem na jej łagodnej skórze.
- Spieprzyłem wszystko – skomentował krótko i oparł się o jasną skórę. Jego kuzynka zaczęła go pocieszać pocierając jego ramię, ale on nawet nie drgnął.
- Dlaczego sprzedaliście Amelii nazwisko? – spytałem po chwili ciszy.
- Josh zrobił to dla mnie, bo.. – tym razem odezwała się dziewczyna, ale urwała z bólem w oczach – przeczytałam w internecie, że było to warte 500$, a w jednej  stacji nawet 750$, a że znajdowała się ona w Nowym Jorku, poprosiłam Josh’a o pomoc. Potrzebowałam pieniędzy na leczenie mojej mamy, która po wypadku przechodzi ciężką rehabilitację. Amelia, Justin, przepraszam. Nie chciałam Was skrzywdzić. Może byłam samolubna, ale to nie znaczy, że nie żałuję, bo to nieprawda. Żałuję, nawet bardzo. Od tamtego czasu nie mogę zasnąć, bo dręczą mnie wyrzuty sumienia. Nie chciałam.. – po jej policzku spłynęła łza, którą szybko otarła koniuszkiem palców.
- Skąd mamy wiedzieć, że nie kłamiesz? – zapytała Am.
- Po tym wszystkim, nie mogłabym jeszcze Was okłamywać – wyjaśniła całkiem wiarygodnie.
Nie wiedziałem co sądzić, czy jej uwierzyć, czy po prostu ją spławić. Chciałem chronić Amelię, ale nie wiedziałem komu mogłem zaufać. Josh na pewno odpada. Temu chłopakowi, tak samo jak moja dziewczyna, nie zamierzałem nigdy zaufać. Przesadził, a dostał już więcej szans niż kot posiada żyć. Za to co innego, jeśli chodzi o blondynkę. Miała w sobie coś, co powodowało, że czułem z nią więź i chciałem jej zaufać. Możliwe, że potrzebowała pieniędzy. Nie wiem czy na leczenie jej mamy, ale ta wersja wydawała się całkiem wiarygodna. W końcu po co by chciała skrzywdzić Amelię sprzedając jej nazwisko dla zabawy, skoro nawet jej nie znała. Chociaż.. może chroniła swojego kuzyna? Albo cecha bawienia się uczuciami innymi to u nich rodzinne? Miliony przypuszczeń krążyły po mojej głowie, a ja nie wiedziałem, które wybrać, które jest poprawne.
- Co mogę zrobić, żeby to naprawić? – spytał tym razem krótkościęty szatyn ze smutkiem w głosie.
- Nic, już jest za późno, Josh – odpowiedziała mu brunetka siedząca obok mnie.

* * *

            Zamknęłam drzwi zasuwając górny zamek i się odwróciłam. Poczułam jak jedna łza spływa po moim policzku, ale jej nie otarłam. Pozwoliłam jej swobodnie spłynąć, tak samo jak pozwoliłam im tutaj wejść kilkanaście minut temu. Nie powinnam, bo teraz jeszcze bardziej nie wiedziałam co robić. Czułam się bezsilna i bezradna. Byłam zła, że moje nazwisko stało się jakimś głupim celem, na które polowały media. Mogłam się tego domyślić, że przecież za wszelką cenę będą się chcieli wszystkiego o mnie dowiedzieć, lecz z drugiej strony czułam ulgę, że powiedział im o tym Josh, który i tak nie wyjawił o mnie zbyt wielu informacji, jakby to zrobił niejeden głupi nastolatek z mojej, teraz już dawnej szkoły.
Podeszłam do Justina, który nadal siedział na kanapie i ostrożnie położyłam się na jasnej skórze, opierając głowę o jego ramię, tak aby nie dotknąć jego poranionego torsu. On mnie objął i pocałował lekko w czubek głowy, łagodząc delikatnie moje ramie.
- Co o tym wszystkim sądzisz? – spytałam lekko.
- Myślę, że ta blondynka jest całkiem wiarygodna – odpowiedział po chwili.  
- A co jeśli zmyśliła tą historię? – mój pesymizm jak zwykle dawał o sobie znać.
- W takim razie po co tutaj przychodziła i przepraszała? – odpowiedział pytaniem, a ja się musiałam zastanowić nad kolejnym krokiem, który zamierzałam zrobić.
Annie wyglądała na miłą dziewczynę i znała moją historię, która była połączona z jej kuzynem, a pomimo tego jej nie wykorzystała. Mogła powiedzieć Claire, czy mediom, ale zostawiła to dla siebie. Potem sama się przyznała do tego, że to ona sprzedała moje nazwisko, nie czekając aż prawda sama wyjdzie na jaw, a do tego przyszła tutaj i prosto w oczy przeprosiła za swoje zachowanie. Może nie była jakimś niewinnym aniołkiem, ale była uczciwa. Wykorzystała mnie do tego, żeby pomóc swojej mamie, ale przecież miała dobre intencje, tak? O ile są one prawdziwe, ale w to akurat nie wątpię. Gdy opowiadała o swoim błędzie, mówiła wiarygodnie, nie jąkała się, a ludzie zazwyczaj to robią, kiedy nie mówią prawdy. Do tego nie unikała kontaktu wzrokowego, więc to kolejny plus na to, że jej historia jest oparta na faktach.
Uniosłam głowę z ramienia mojego chłopaka i sięgnęłam po telefon. Wyciągnęłam ze swoich ciemnych spodenek, wcześniej schowaną tam małą kartkę i wybrałam napisany na niej starannie numer, po czym kliknęłam zieloną słuchawkę.
Pierwszy sygnał, drugi, siódmy, aż w końcu odezwała się poczta głosowa.
- Hej, tutaj Ann. Nie mogę teraz odebrać telefonu, ale jeśli zostawisz wiadomość, na pewno do Ciebie oddzwonię – usłyszałam po drugiej stronie.
- Hej, tutaj Amelia – zaczęłam – mówiłaś, żeby się odezwać, jeśli to wszystko przemyślimy, tak oto dzwonię. Na początku chciałam Ci powiedzieć, że doceniam to, że przyszłaś tutaj i powiedziałaś prawdę. Tak, wierzymy w to co powiedziałaś. Byłam na Ciebie zła za to, że moje nazwisko trafiło na strony pierwszych gazet, ale w sumie tylko przyspieszyłaś to, co i tak by się wkrótce wydało, a przynajmniej miałaś dobre intencje, co do pieniędzy, które otrzymałaś w zamian. No i cieszę się, że utrzymaliście część mojej prywatności i sprzedaliście tylko moje nazwisko i szkołę, która należy już do mojej przeszłości. Dziękuje za szczerość i po części uratowanie mi tyłka przed innymi plotkami, które mógł puścić ktokolwiek inny – powiedziałam po czym kliknęłam czerwoną słuchawkę, a telefon odłożyłam z powrotem na szklaną ławę.
- Jestem z Ciebie dumny – usłyszałam ciepły głos Biebera. Odwróciłam się w jego stronę i posłałam mu lekki uśmiech. On nic nie odpowiedział, tylko zbliżył się do mnie i złączył nasze usta w jedną całość. Przyciągnął mnie do siebie łapiąc mnie w talii, a ja się mu nie opierałam, wręcz przeciwnie. Wplotłam swoje dłonie w jego jasne włosy i w tym samym momencie poczułam jak jego język delikatnie muska mój. Odwzajemniłam to uczucie, którego tak bardzo teraz pragnęliśmy. Nasze języki pieściły się delikatnie, a on zaczął ściągać moją bluzkę.
- Nie tutaj – powiedziałam odrywając się od niego na sekundę, ale po chwili znowu złączyłam nasze usta w jedną całość. Poczułam jak on, nie odrywając się ode mnie, łapie mnie za pośladki i unosi do góry, prowadząc do mojego pokoju. Oplotłam swoje ręce na jego szyi i delikatnie łagodziłam jego język swoim. Poczułam jak opadam na miękki materac, a Justin razem ze mną. On zaczął ściągać moją białą bluzkę na ramiączkach, nadal się ode mnie nie odrywając. Zaraz po tym pomogłam mu pozbyć się jego czerwonego materiału, który ochraniał jego klatkę piersiową, a po chwili poczułam płynące od niego ciepło na swoim brzuchu. Powoli rozpięłam jego czarne rurki, które szybko z siebie zrzucił, a ja w tym czasie pozbyłam się swoich ciemnych spodenek. Poczułam jak jego usta wędrują po moim całym ciele, a mój oddech przyspieszył. Gładziłam jego plecy i tors, zatrzymując się na jego siniaku, lekko go łagodząc, a następnie wplotłam palce w jego włosy. Pragnęłam go i tylko to się teraz liczyło. Moje serce przyspieszało na każdy jego ruch, a ja wydawałam z siebie ciche jęki. Chciałam go jeszcze bardziej poczuć. Czułam się bezpieczna, kiedy był blisko, jak i kiedy prawił mi komplementy przez Skype. Przy nim czułam się wyjątkowa, jakbym była jedyną dziewczyną na świecie, pomimo milionów jego fanów, do których przecież kiedyś należałam i nadal należę. Tylko teraz mogę go poczuć, mogę go pocałować i powiedzieć jaki jest dla mnie ważny. Teraz mogę poczuć jego bliskość i w zupełności mu się oddać. 

_______________________________________

Mam nadzieję, że Was trochę zaskoczyłam końcówką, którą pisało mi się bardzo trudno
z tego powodu, że po raz pierwszy opisuję coś takiego, haha. 

Zmieniłam znowu wygląd, tym razem coś z Jeleną, no i jest ankieta o panu
Josh'u, także zapraszam do wyrażania  w niej swojej opinii :)

Czekam na opinie co do rozdziału i jak zwykle - miłych wakacji! xoxo.

ZAPRASZAM NA MOJE NOWE OPOWIADANIE, TYM RAZEM O 1D:



8 komentarzy:

  1. ajjjj <3 zakochałam się w tym rozdziale <3 końcówka najlepsza :) dobrze, że się wszystko wyjaśniło i mam nadzieję, że wybaczy wreszcie Joshowi i pogodzi się z przyjaciółką ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. nadrobiłam co jest sukcesem :D a końcówki się nie spodziewałam :o

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak więc...
    Uważaj na literówki bo ci się zdarza. :)
    A rozdział w porządku. Szczególnie ta końcówka. ^^
    Pozdrawiam.
    [rudablondynka.wordpress.com]

    OdpowiedzUsuń
  4. twoje opowiadanie opisuje historię, którą chciałaby przeżyć każda belieber. jestem ogromną fanką twojego stylu pisania. rozdział jest krótki, ale treściwy, podoba mi się. czekam na dziesiąty rozdział. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. dzisiaj przez przypadek znalazłam twojego bloga i od razu przeczytałam te 9 rozdziałów :) muszę przyznać że bardzo mi się podoba :D ciekawa historia

    xshawtyx

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę przyznać, że na Twoje opowiadanie trafiłam zupełnie przez przypadek. Było to jakiś czas temu i zdążyłam zapomnieć, jak udało mi się trafić na Lasting Dream.
    Szczerze powiedziawszy nie jestem fanką Justina Biebera i nie słucham jego piosenek. Niemniej jednak nie mam nic do tego chłopaka, bo jest zwykłym człowiekiem jak my wszyscy.
    Ostatnim czasem coś wzięło mnie za czytanie opowiadań z udziałem Justina. Sama nie potrafię odpowiedzieć dlaczego. Być może potrzebowałam jakiegoś oderwania się od codzienności, która powoli staje się być jedną, wielką, niekończącą się monotonią. Poza tym podoba mi się to, że Wy, Autorki takich opowiadań, bardzo ciekawie opisujecie postać piosenkarza jako głównego bohatera swoich opowiastek. Stworzony przez was obraz najczęściej bardzo różni się od rzeczywistej postaci Biebera, ale to właśnie jest w tym wszystkim najlepsze.

    OdpowiedzUsuń
  7. DRUGA CZĘŚĆ, BO CAŁOŚĆ NIE CHCIAŁA SIĘ DODAĆ. :)

    U Ciebie mam do czynienia z gwiazdorem, który pewnego razu dostaje list od jednej z jego fanek. Nie widząc czemu, otwiera go i zaczyna czytać. Treść w nim zawarta jest tak nietuzinkowa, że chłopak ma ochotę poznać osobę, która go napisała. Jak się okazuje jest to dziewczyna w jego wieku. Zafascynowany jej czynem, wybiera się w podróż do Nowego Jorku, gdzie przypadkiem spotyka Amelię. Zapoznają się i po jakimś czasie stają się przyjaciółmi. Spędzając ze sobą mnóstwo wolnego czasu, oboje się w sobie zakochują. Chłopak jako pierwszy postanawia przełamać lody i mówi dziewczynie o swoich uczuciach. Ta zdziwiona i bojąca się, że jest zbyt krucha by dźwignąć ciężar jaki ze sobą niesie bycie dziewczyną gwiazdora, rezygnuje i ucieka. Po jakimś czasie tych dwoje na siebie wpada i w końcu decydują się na to, aby być razem. Urzekła mnie Twoja wypowiedź w jednym z wątków na temat związków na odległość. Poczułam, że jest na świecie osoba, która tak naprawdę rozumie uczucia takich osób i nie śmieje się z tego, twierdząc, że to jest chore i takie związki nigdy nie mają szansy na przetrwanie. Poczułam się taka zrozumiana i zrobiło mi się cieplej w okolicach serca. Aż musiałam się uśmiechnąć.
    Teraz wypadałoby mi jakoś podsumować powyższy tekst, prawda? Zatem uważam, że stworzyłaś bardzo romantyczną historię, opisującą losy dwóch, zakochanych w sobie do granic możliwości nastolatków. Urzekła mnie tak samo, jak spodobał mi się Twój styl pisania. Twoje rozdziały czyta się lekko i w miarę szybko. Nie męczę się i robię to z przyjemnością. Popełniasz literówki, błędy językowe i interpunkcyjne, ale nie zamierzam Cię za to karać, bo jesteśmy tylko ludźmi i w sumie co chwila popełniamy jakieś gafy. Poza tym w ramach rady mogłabym Ci polecić, abyś korzystała podczas tworzenia rozdziałów ze słownika synonimów. Czasami napotykam powtórzenia. Jest wiele słów, którymi mogłabyś zastąpić dany wyraz, aby nie utracić danego znaczenia.
    Hm, na koniec został mi jeszcze szablon. Akurat tak się składa, że widziałam poprzedni i mam okazję porównać, który jest lepszy. W zasadzie oba są przyjemne dla ludzkiego oka. Poprzedni mi się podobał, ale obecny również. Nie mam zbytnich zastrzeżeń. Na Twoim miejscu ożywiłabym tylko kolory, dała jakąś ciekawą koloryzację i wymazała tło z postaci, bo zauważyłam, że stosujesz nakładkę. Cieszy mnie jednak fakt, że szablony wykonujesz sama. Starasz się, a ja to doceniam, bo nie każdy posiada zdolności graficzne, i nie każdy próbuje, a Ty starasz się tworzyć i powiem Ci, że jesteś na dobrej drodze. Prace Ci wychodzą i mają coś takiego w sobie, że człowiekowi się podobają. Pogratulować tylko.
    Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. W obecnym spodobała mi się końcówka. Liczyłam może na troszeczkę więcej szczegółów, ale może kiedyś się pojawią. Poza tym nie dziwię się, ja w sumie też piszę podobnie, bo nigdy wcześniej czegoś takiego nie tworzyłam, także Cię rozumiem, haha. [everything-pass.blogspot.com]
    Pozdrawiam cieplutko! :)

    PS. Za wszelkie błędy przepraszam. Być może nie zauważyłam. Mam nadzieję, że mi wybaczysz.

    PS2. Jeśli treścią swojego komentarza jakoś Cię uraziłam, wiedz, że naprawdę nie takie miałam intencje. Starałam się w kulturalny sposób wyrazić swoje zdanie i niekiedy udzielić Ci koleżeńskich rad. Naprawdę nie chciałam Cię zranić, a jeśli to zrobiłam - przepraszam najmocniej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nigdy nie czytałam tak dobrego opowiadania z rolą pana Justina,aczkolwiek wiele blogów odwiedziłam.Czasami nie skomentuję rozdziału,który jest tu umieszczony,ponieważ mam wielką ochotę na następny.Naprawdę niesamowity blog. *_*
    ___
    Opowiadanie o piosenkarce,która choruje na nowotwór.W życiu ciągle spotykają ją same nieprzyjemności.Pewnego dnia na podpisywaniu płyt spotyka znany zespół: One Direction. Od tamtego momentu zaznaje prawdziwe szczęście,nie spodziewała się jakie mogą być tego konsekwencje...Wejdź do świata dziewiętnastolatki i przekonaj się,że los nie tylko rozdaje dobre karty.Zapraszam: http://abnormalxdreamsx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń