poniedziałek, 5 sierpnia 2013

epilog


- Wiedziałam, że Cię tu znajdę - powiedziałam do odwróconego do mnie tyłem Justina, który obserwował panoramę Nowego Jorku z dużej wysokości. On nic nie odpowiedział, nawet się nie ruszył z miejsca. 
Podeszłam kilka kroków dalej, tak że znajdowałam się zaraz przy nim, przy barierce. Przede mną widziałam Empire State Building, a na jego tle znajdowało się kilka wyższych budynków w tym mieście. Zastanawiałam się jak Justin znalazł to miejsce, ale w tym momencie było to najmniej istotne pytanie siedzące w mojej głowie. 
- Pamiętam jak mnie tutaj przyprowadziłeś pierwszy raz.. - kontynuowałam. 
- Jeśli ten raz ma być tak samo nieprzyjemny, lepiej będzie jeśli zakończymy to teraz niż potem, kiedy będzie za późno - po raz pierwszy się do mnie odezwał. Głos miał smutny, a jego ton jak i barwa mnie zabolały jeszcze bardziej. Cierpiałam, bo do tego dopuściłam. Pozwoliłam skrzywdzić osobę, którą tak starałam się bronić, a najgorszą częścią jest to, że to ja sama zesłałam na niego cierpienie, na które nie zasłużył. 
- Nie, Justin.. - położyłam dłoń na jego, ale on ją wyrwał, przez co znowu poczułam to okropne ukłucie w sercu. 
- Skończ, proszę - przerwał mi i się odwrócił, kierując się do wyjścia. 
- Czemu nie możesz mnie wysłuchać? - wybuchnęłam. 
- Bo nie chcę znowu słyszeć jak dobrze Ci u jego boku i znowu żałować, że dałem ci odejść, ok? - zbliżył się do mnie tak, że znajdowaliśmy się od siebie zaledwie kilka centymetrów. Zaryzykowałam i otarłam dłonią jego prawy policzek, po czym złączyłam nasze usta w jedną całość. Nie sprzeciwił się. Od razu odzyskałam odpowiedź, a ponowny smak jego ust na moich sprawił, ze motylki w moim brzuchu znowu zaczęły wesoło tańczyć. 
Znowu wróciłam do momentu, kiedy miał miejsce nasz pierwszy pocałunek. Ten moment, kiedy malinowe usta tego Kanadyjczyka, posmakowały moich. Wtedy kiedy taka dziewczyna jak ja, uwierzyła ze wszystko może się zmienić, bo spotkała swojego idola. Człowieka, który ja ocalił. Ale potem do głowy wdarł mi obraz, kiedy ta sama dziewczyna go zraniła za to, co on robił dla niej. Odchyliłam się od niego, bo łzy pojawiły się w moich oczach, a pokrótce spłynęły po moich policzkach. 
- Przepraszam, za wszystko. Za ucieczkę, za brak wyjaśnień, za Fabiana, za to że stanęłam miedzy tobą, a twoich fanów. Przepraszam - powiedziałam przez łzy. 
- Kiedy w szpitalu zawołałaś Fabiana, wiedziałem już, że jestem dla Ciebie skończony - odpowiedział smutno. 
- Nie - szybko zaprzeczyłam. - Zawołałam go, bo musiałam z tym skończyć. Przyszedłeś do mnie do szpitala, walczyłeś, a ja cię odpychałam. Wiem, że jestem dla Ciebie okropna, tak jak mówili twoi fani. Nie zasłużyłam na ciebie, ale z drugiej strony wiem, że nie wyobrażam sobie życia bez ciebie - spojrzałam mu w oczy. - Jeśli mnie odrzucisz, wiem że postąpisz słusznie, bo tak bardzo cię zraniłam przez moje błędy.. 
- Nie rozmawiajmy o przeszłości, zacznijmy od nowa - zaproponował i wyciągnął w moim kierunku rękę. - Jestem Justin - spojrzałam na niego głupio, po czym się cicho zaśmiałam. 
- Ja Amelia, Twoja największa fanka - odpowiedziałam, a on się uśmiechnął i znowu mnie pocałował. 
- Nie sądziłam, ze witasz się tak z każdą fanką - zakpiłam. 
- Może nie aż tak całkiem od nowa, za bardzo tęskniłem - na jego twarzy znowu pojawił się ten niesamowity uśmiech, który po chwili znikł przez połączenie ponownie naszych ust. 

________________________________________

i oto jest epilog opowiadania, na który wszyscy tak bardzo czekali. 
tym razem nie mam kontynuacji dla tego opowiadania.
coś się zaczyna, coś się kończy i tym razem to jest czas na tą historię.
  pamiętam jak opowiadanie powstało dokładnie 7 kwietnia 2012r.
fanka Justina, która zakochała się w swoim idolu, a on ją odnajduje
niezbyt oryginalne, prawda? a jednak.. tamtego dnia wszystko się zmieniło.
pokochaliście historię Amelii, motywując mnie do dalszego pisania.
DZIĘKUJE Z CAŁEGO SERCA za to, że wytrzymaliście ze mną tak
długo. że nie odeszliście w pierwszej części, jak i w tej oto kontynuacji. 
to opowiadanie dało początek mojemu hobby. nie robiłam tego z nudów,
robiłam to, bo wiedziałam, że mam dla kogo. DLA WAS. może to brzmi
dla Was oklepane, ale dla mnie cholernie ważne i chcę, abyście wiedzieli,
że piszę to ze łzami w oczach. ze łzami szczęścia, bo Was spotkałam. 
nie kończę z pisaniem. nie, dzięki takim czytelnikom jakimi jesteście.
ta historia mimo zakończenia, zawsze będzie dla mnie najważniejszą.
bo tutaj się wszystko zaczęło.. 

everything starts from something, but something would be nothing

DZIĘKUJE WAM ZA WSZYSTKO. ZA KAŻDY KOMENTARZ, KAŻDĄ
REKLAMĘ, KAŻDĄ POCHWAŁĘ, KAŻDĄ UWAGĘ. DZIĘKUJE, ŻE MNIE
WSPIERALIŚCIE, MOTYWOWALIŚCIE.
KOCHAM WAS STRASZNIE MOCNO.

moja ostatnia prośba tutaj jest taka, aby każdy kto czytał to opowiadanie,
kto śledził losy bohaterów, napisał komentarz pod tym postem, abym po 
raz ostatni tutaj mogła jeszcze raz wszystkich was 'wysłuchać' :) 

do napisania mam nadzieję :) 

moje inne linki do opowiadań znajdziecie po prawo.
obiecuję również, że niedługo rozpocznę coś nowego.
mam nadzieję, że również Wam się spodoba. 

kocham mocno